Władysław Hańcza: Rodzinna tragedia podcięła mu skrzydła

Władysław Hańcza: Rodzinna tragedia podcięła mu skrzydła
Źródło zdjęć: © EastNews

Choć jego dorobek filmowy określa się jako „dość skromny”, Władysław Hańcza w pełni zasłużył na miano jednego z największych polskich artystów. Dzięki roli Władka Kargula w kultowej serii filmów Sylwestra Chęcińskiego stał się jednym z najbardziej znanych i popularnych aktorów w kraju. Mimo upływu lat pozostawał niezwykle aktywny, angażował się w nowe projekty, działał na wielu polach zawodowych, podróżował u boku swojej ukochanej żony i „żył pełnią życia”. Dopiero rodzinna tragedia podcięła mu skrzydła.

Choć jego dorobek filmowy określa się jako "dość skromny", Władysław Hańcza w pełni zasłużył na miano jednego z największych polskich artystów.

Dzięki roli Władka Kargula w kultowej serii filmów Sylwestra Chęcińskiego stał się jednym z najbardziej znanych i popularnych aktorów w kraju.

Mimo upływu lat pozostawał niezwykle aktywny, angażował się w nowe projekty, działał na wielu polach zawodowych, podróżował u boku swojej ukochanej żony i „żył pełnią życia”. Dopiero rodzinna tragedia podcięła mu skrzydła.

Gdy zaniemógł i trafił do szpitala, wszyscy byli przekonani, że bez problemu pokona chorobę. Tylko on wiedział, że jego czas dobiegł końca. Wciąż miał bowiem w pamięci pewną przepowiednię sprzed lat...


1 / 6

Zmiana planów

Obraz
© EastNews

Władysław Tosik – urodzony 18 maja 1905 roku w Łodzi – miał uczyć się włókiennictwa, a kiedy jego plany spaliły na panewce, zaczął rozmyślać nad polonistyką, historią i filozofią.

Aktorstwa nie brał pod uwagę do czasu spotkania z poetą i znawcą sztuki Emilem Zegadłowiczem, a po kolejnej wizycie w teatrze, zachęcany przez znajomych, uznał, że występy na scenie są jego przeznaczeniem.

Zaczynał jako statysta, powoli oswajając się z nowym fachem pod okiem Stanisławy Wysockiej, reżyserki i dyrektorki teatru. W 1929 roku zdał egzamin eksternistyczny i zmienił nazwisko na bardziej medialne – Hańcza.

2 / 6

Nieudane małżeństwo

Obraz
© EastNews

Od zawsze miał słabość do pięknych kobiet. Jego pierwszą wielką miłością była koleżanka ze studiów, Helena Chaniecka.

Zakochany Hańcza szybko się oświadczył i młodzi pobrali się w 1929 roku. Trzy lata później na świat przyszedł ich syn.

Później oboje przyznawali, że związek zawarli nieco zbyt pospiesznie, bo nie byli gotowi na tak poważne zobowiązania. Oboje chcieli skupić się na swoich karierach, wiele podróżowali i nie mieli czasu na życie rodzinne.

Nic dziwnego, że małżonkowie coraz bardziej się od siebie oddalali.

3 / 6

Druga próba

Obraz
© EastNews

Chociaż rozwód uzyskali wiele lat później, związek Hańczy i Chanieckiej zakończył się w zasadzie już w 1934 roku, kiedy aktor poznał Barbarę Ludwiżankę.

Piękna artystka zrobiła na nim oszałamiające wrażenie – uwielbiał jej poczucie humoru, imponowało mu również, że pochodziła z rodziny z tradycjami aktorskimi. To wtedy podjął decyzję – odszedł od żony i syna, by wieść życie z nową wybranką. To u jej boku odnalazł szczęście. Byli dla siebie stworzeni.

- Wyglądali zabawnie, kiedy szli razem. Hańcza, słusznego wzrostu, kroczył zazwyczaj pierwszy, za nim szła pani Barbara. On co pewien czas się zatrzymywał, odwracał i grzmiał na całą ulicę: „Znowu się zgubiłaś, maleńka" - cytuje "Na żywo" słowa znajomej pary.

4 / 6

Rozdzieliła ich wojna

Obraz
© EastNews

Hańcza i Ludwiżanka świetnie się dogadywali, nie byli zazdrośni o swoje osiągnięcia, oboje odnosili sukcesy, krytyka ich kochała, a widzowie uwielbiali.

Rozdzieliła ich dopiero wojna – Ludwiżanka, aresztowana, trafiła do Niemiec, Hańcza walczył na froncie, potem trafił do obozu.Dopiero gdy sytuacja się uspokoiła, kochankowie mogli dalej planować wspólne życie.

Hańcza ciężko pracował na swoją pozycję zawodową. Grał w filmach i teatrze, zajął się również reżyserią i przyjął stanowisko wykładowcy w warszawskiej PWST.

5 / 6

Skok w bok

Obraz
© EastNews

Lecz chociaż Hańcza nie krył, że Ludwiżanka była miłością jego życia, nie zrezygnował z oglądania się na boki.

- Ja kobiety lubię, mając pełną świadomość ich wad. Ich psychika, z całym balastem typowo niewieścich ułomności, wzrusza mnie oraz jednocześnie czyni bardziej wrażliwym i tym samym chyba lepszym – mówił w "Filmie".

Wkrótce w głowie zawróciła mu Elżbieta Barszczewska,* żona jego przyjacielaMariana Wyrzykowskiego. Lecz nawet ten romans nie wpłynął negatywnie na jego małżeństwo. Ludwiżanka wybaczyła mu ten „skok w bok”*. Urazy nie żywił również Wyrzykowski i panowie dalej chętnie się spotykali, zarówno na gruncie prywatnym, jak i zawodowym.

6 / 6

Przepowiednia sprzed lat

Obraz
© EastNews

W 1966 roku Hańczę spotkała tragedia – zmarł jego 34-letni syn.

Aktor nie krył, że miał z nim bardzo słaby kontakt i praktycznie się nie widywali, jednak to wydarzenie było da niego prawdziwym ciosem. Obwiniał się, że nie wywiązał się z ojcowskich obowiązków i żałował, że nie był lepszym rodzicem. Od tamtej pory coraz częściej myślał o ulotności życia i śmierci.

- Kto wie, co komu pisane? Przepowiedziało mi, że umrę w 72. roku życia, niewiele czasu zostało, by cieszyć się uśmiechami losu– przytacza słowa aktora tygodnik "Na żywo".

Jesienią 1977 roku Hańcza poważnie zachorował i trafił do jednego z warszawskich szpitali. Miał przeczucie, że „na niego już pora”.

Kochająca żona nie opuściła go aż do samego końca. Zmarł w trakcie leczenia. Miał 72 lata. (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (48)