Władysław Pasikowski: jego filmy ciągle budzą emocje
Jeden z najpopularniejszych - i najbardziej kontrowersyjnych - polskich reżyserów. Filmy Władysława Pasikowskiego, wielokrotnie nagradzanego i odznaczonego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, do dziś budzą wielkie emocje, zaś kultowe już „Psy” uchodzą za klasykę polskiego kina sensacyjnego.
Nigdy nie krył, że ma słabość do pięknych kobiet
Filmy Władysława Pasikowskiego, wielokrotnie nagradzanego i odznaczonego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, do dziś budzą wielkie emocje, zaś kultowe już „Psy” uchodzą za klasykę polskiego kina sensacyjnego.
Ma również prawdziwe szczęście do wyszukiwania młodych, utalentowanych gwiazd – odkrył *Agnieszkę Jaskółkę, Aleksandrę Nieśpielak, Julię Rzepecką czy Anitę Werner, dla której, jak głosi plotka, całkowicie stracił głowę.*
Reżyser zresztą nigdy nie krył, że ma słabość do pięknych kobiet – podobno to właśnie przez jedną z nich zakończyła się jego długoletnia przyjaźń z Bogusławem Lindą. Co Pasikowski myśli o polskim show-biznesie, dlaczego nie pojawia się w telewizji i jakim filmem "naraziłby się wszystkim"?
CZYTAJ DALEJ >>>
Koneser urody
Filmy Pasikowskiego chwalono za scenariusze, realizację, aktorstwo – ale ogromne emocje wzbudzały zwłaszcza młodziutkie kobiety, które reżyser chętnie zapraszał do obsady. Piękne i zdolne gwiazdy, miały jednak często wielkiego pecha, bo chociaż po premierze robiło się o nich głośno, wkrótce potem ich kariera dobiegała końca.Tak stało się na przykład z Agnieszką Jaskółką, gwiazdą „Psów”.
- Myślę, że jest to zawsze kwestia indywidualnych decyzji – mówił Pasikowski w Playboyu. - Gdyby Agnieszka Jaskółka została w Polsce, to pewnie nie byłoby jej łatwo, ale mogłaby rozwijać swój talent. Ponieważ postanowiła wyjechać do Paryża i zostać modelką, jej losy potoczyły się inaczej.
Słuch zaginął również o Julii Rzepeckiej z „Reichu”, która wyjechała „rozwijać karierę aktorską w RPA i chyba niewiele z tego wyszło”.
''Była... za mądra''
Wielkim odkryciem Pasikowskiego była Anita Werner, nastolatka, która pojawiła się w „Słodko-gorzkim”. Ona również nie zrobiła większej kariery w filmie, choć wkrótce potem trafiła do telewizji.
- W sprawie Anity Werner chciałoby się powiedzieć, że była… za mądra– mówił reżyser w Playboyu. Najwyraźniej Pasikowski nie ma do Werner żalu – a, jak donosi Na żywo, pewnie mógłby, bo przed laty młodziutka aktorka podobno złamała mu serce.
Poznali się na planie filmowym i reżyser „wychodził ze skóry, żeby zdobyć choć cień uczucia nastoletniej piękności”.
Śmiali się z jego awansów
Dla 17-latki różnica wieku była jednak zbyt duża i dziewczyna nie miała zamiaru odwzajemniać uczucia.Pasikowski nie ustawał jednak w swoich staraniach – a awanse, jakie czynił Werner, z czasem stały się obiektem kpin współpracowników, którzy naśmiewali się z całej sytuacji za jego plecami.
Na żywo podaje również, że w zalotach pomagali reżyserowi Marek Kondrat i Bogusław Linda, którzy udzielali mu fachowych rad w kwestii uwodzenia. Najwyraźniej nie pomogło – Werner bowiem nie uległa czarowi słynnego filmowca.
Nie był to pierwszy ani ostatni raz, gdy Pasikowski i Linda wymieniali się uwagami na temat podrywania. Ale jedna z takich dyskusji, przypieczętowana zakładem, zakończyła ich przyjaźń.
''Mieliśmy swoje problemy''
Linda i Pasikowski przez lata byli nierozłączni, ale ich przyjaźń była nader burzliwa. Jak podaje Na żywo, pewnego razu pokłócili się o to, który z nich jest lepszym bilardzistą – a spór miał zostać rozwiązany podczas pojedynku na broń gazową.
Innym razem w restauracji Pasikowski i Linda założyli się, kto pierwszy wyjdzie z restauracji z piękną dziewczyną. Zakład podobno wygrał Pasikowski – a wściekły Linda nie zamierzał mu tego wybaczyć. Doszło do kłótni, po której panowie zerwali wszelkie kontakty.
- To nie ja zrezygnowałem z filmu „Pokłosie”, wręcz odwrotnie – mówił Linda. - Mieliśmy swoje problemy...
Nie uległ presji
Pasikowski rzadko udziela się publicznie – przyznaje, że nie zależy mu na sławie i współczuje celebrytom. - Oni często zabiegają o popularność, a jednocześnie starają się zachować spokój i prywatność na co dzień. Nigdy im się to nie udaje– mówił w Playboyu. - Dla mnie to, co oni przeżywają, jest horrorem i grozą. Nie chcę, żeby ludzie krzyczeli za mną na ulicach.
Nie chce też być na świeczniku – to dlatego, kiedy został zaproszony do programu Moniki Olejnik, odmówił.
- Nie rozumiem dziwnej presji, polegającej na zmuszaniu ludzi do pokazywania się w telewizji – tłumaczył. - Kiedyś dostałem propozycję z TVN-u, od ponoć bardzo znanego redaktora. Odpowiedziałem, że dziękuję, i że nie znam ani programu, ani prowadzącego. Wszyscy byli oburzeni, obrażeni i święcie przekonani, że sobie z nich kpię, że ich olewam, i że odbiła mi palma. Jak można nie znać programu, który jest oglądany przez parę milionów widzów?! Otóż można. Wystarczy go nie oglądać.
Burza, a nawet huragan
Pasikowski, jako jeden z nielicznych twórców, nie obawia się wygłaszać negatywnych komentarzy pod adresem kolegów po fachu. Nie krył, że nie przepada na przykład za Szumowską.
- Nie dałem i nie dam się namówić na kinową projekcję filmu Małgośki Szumowskiej, ze szczególnym naciskiem na „Małgośki”, pod tytułem „W imię”. Czyli wyszedłem zanim w ogóle wszedłem – mówił w Playboyu. On sam zaś krytyką się nie przejmuje – zahartował się zwłaszcza po „Pokłosiu”, które „wywołało w Polsce burzę, a nawet huragan”.I śmieje się, że tak naprawdę nie jest to nawet najbardziej kontrowersyjny z jego projektów.
- W szufladzie mam gotowy scenariusz, którym naraziłbym się wszystkim dalece bardziej niż „Pokłosiem”- wyjawiał. - Chodzi o Nangar Khel. Niestety żaden producent nie interesuje się tą historią.
(sm/gol.)