Władysław Pasikowski: jego filmy ciągle budzą emocje
14.06.2016 | aktual.: 22.03.2017 12:19
Jeden z najpopularniejszych - i najbardziej kontrowersyjnych - polskich reżyserów. Filmy Władysława Pasikowskiego, wielokrotnie nagradzanego i odznaczonego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, do dziś budzą wielkie emocje, zaś kultowe już „Psy” uchodzą za klasykę polskiego kina sensacyjnego.
Jeden z najpopularniejszych - i najbardziej kontrowersyjnych - polskich reżyserów skończył właśnie 57 lat.
Filmy Władysława Pasikowskiego, wielokrotnie nagradzanego i odznaczonego Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, do dziś budzą wielkie emocje, zaś kultowe już „Psy” uchodzą za klasykę polskiego kina sensacyjnego.
Ma również prawdziwe szczęście do wyszukiwania młodych, utalentowanych gwiazd – odkrył *Agnieszkę Jaskółkę, Aleksandrę Nieśpielak, Julię Rzepecką czy Anitę Werner, dla której, jak głosi plotka, całkowicie stracił głowę.*
Reżyser zresztą nigdy nie krył, że ma słabość do pięknych kobiet – podobno to właśnie przez jedną z nich zakończyła się jego długoletnia przyjaźń z Bogusławem Lindą. Co Pasikowski myśli o polskim show-biznesie, dlaczego nie pojawia się w telewizji i jakim filmem "naraziłby się wszystkim"?
CZYTAJ DALEJ >>>
Koneser urody
Filmy Pasikowskiego chwalono za scenariusze, realizację, aktorstwo – ale ogromne emocje wzbudzały zwłaszcza młodziutkie kobiety, które reżyser chętnie zapraszał do obsady. Piękne i zdolne gwiazdy, miały jednak często wielkiego pecha, bo chociaż po premierze robiło się o nich głośno, wkrótce potem ich kariera dobiegała końca.Tak stało się na przykład z Agnieszką Jaskółką, gwiazdą „Psów”.
- Myślę, że jest to zawsze kwestia indywidualnych decyzji – mówił Pasikowski w Playboyu. - Gdyby Agnieszka Jaskółka została w Polsce, to pewnie nie byłoby jej łatwo, ale mogłaby rozwijać swój talent. Ponieważ postanowiła wyjechać do Paryża i zostać modelką, jej losy potoczyły się inaczej.
Słuch zaginął również o Julii Rzepeckiej z „Reichu”, która wyjechała „rozwijać karierę aktorską w RPA i chyba niewiele z tego wyszło”.
''Była... za mądra''
Wielkim odkryciem Pasikowskiego była Anita Werner, nastolatka, która pojawiła się w „Słodko-gorzkim”. Ona również nie zrobiła większej kariery w filmie, choć wkrótce potem trafiła do telewizji.
- W sprawie Anity Werner chciałoby się powiedzieć, że była… za mądra– mówił reżyser w Playboyu. Najwyraźniej Pasikowski nie ma do Werner żalu – a, jak donosi Na żywo, pewnie mógłby, bo przed laty młodziutka aktorka podobno złamała mu serce.
Poznali się na planie filmowym i reżyser „wychodził ze skóry, żeby zdobyć choć cień uczucia nastoletniej piękności”.
Śmiali się z jego awansów
Dla 17-latki różnica wieku była jednak zbyt duża i dziewczyna nie miała zamiaru odwzajemniać uczucia.Pasikowski nie ustawał jednak w swoich staraniach – a awanse, jakie czynił Werner, z czasem stały się obiektem kpin współpracowników, którzy naśmiewali się z całej sytuacji za jego plecami.
Na żywo podaje również, że w zalotach pomagali reżyserowi Marek Kondrat i Bogusław Linda, którzy udzielali mu fachowych rad w kwestii uwodzenia. Najwyraźniej nie pomogło – Werner bowiem nie uległa czarowi słynnego filmowca.
Nie był to pierwszy ani ostatni raz, gdy Pasikowski i Linda wymieniali się uwagami na temat podrywania. Ale jedna z takich dyskusji, przypieczętowana zakładem, zakończyła ich przyjaźń.
''Mieliśmy swoje problemy''
Linda i Pasikowski przez lata byli nierozłączni, ale ich przyjaźń była nader burzliwa. Jak podaje Na żywo, pewnego razu pokłócili się o to, który z nich jest lepszym bilardzistą – a spór miał zostać rozwiązany podczas pojedynku na broń gazową.
Innym razem w restauracji Pasikowski i Linda założyli się, kto pierwszy wyjdzie z restauracji z piękną dziewczyną. Zakład podobno wygrał Pasikowski – a wściekły Linda nie zamierzał mu tego wybaczyć. Doszło do kłótni, po której panowie zerwali wszelkie kontakty.
- To nie ja zrezygnowałem z filmu „Pokłosie”, wręcz odwrotnie – mówił Linda. - Mieliśmy swoje problemy...
Nie uległ presji
Pasikowski rzadko udziela się publicznie – przyznaje, że nie zależy mu na sławie i współczuje celebrytom. - Oni często zabiegają o popularność, a jednocześnie starają się zachować spokój i prywatność na co dzień. Nigdy im się to nie udaje– mówił w Playboyu. - Dla mnie to, co oni przeżywają, jest horrorem i grozą. Nie chcę, żeby ludzie krzyczeli za mną na ulicach.
Nie chce też być na świeczniku – to dlatego, kiedy został zaproszony do programu Moniki Olejnik, odmówił.
- Nie rozumiem dziwnej presji, polegającej na zmuszaniu ludzi do pokazywania się w telewizji – tłumaczył. - Kiedyś dostałem propozycję z TVN-u, od ponoć bardzo znanego redaktora. Odpowiedziałem, że dziękuję, i że nie znam ani programu, ani prowadzącego. Wszyscy byli oburzeni, obrażeni i święcie przekonani, że sobie z nich kpię, że ich olewam, i że odbiła mi palma. Jak można nie znać programu, który jest oglądany przez parę milionów widzów?! Otóż można. Wystarczy go nie oglądać.
Burza, a nawet huragan
Pasikowski, jako jeden z nielicznych twórców, nie obawia się wygłaszać negatywnych komentarzy pod adresem kolegów po fachu. Nie krył, że nie przepada na przykład za Szumowską.
- Nie dałem i nie dam się namówić na kinową projekcję filmu Małgośki Szumowskiej, ze szczególnym naciskiem na „Małgośki”, pod tytułem „W imię”. Czyli wyszedłem zanim w ogóle wszedłem – mówił w Playboyu. On sam zaś krytyką się nie przejmuje – zahartował się zwłaszcza po „Pokłosiu”, które „wywołało w Polsce burzę, a nawet huragan”.I śmieje się, że tak naprawdę nie jest to nawet najbardziej kontrowersyjny z jego projektów.
- W szufladzie mam gotowy scenariusz, którym naraziłbym się wszystkim dalece bardziej niż „Pokłosiem”- wyjawiał. - Chodzi o Nangar Khel. Niestety żaden producent nie interesuje się tą historią.
(sm/gol.)