Wojciech Młynarski i Adrianna Golewska: Prawda ujrzała światło dzienne po latach
22.01.2016 | aktual.: 22.03.2017 19:39
Uchodzili za wzorowe małżeństwo
Legenda kabaretu. A także, obok Agnieszki Osieckiej i Jonasza Kofty, jeden z wieszczów polskiej piosenki. Napisał ponad sześć tysięcy utworów – w tym takie hity jak "Jesteśmy na wczasach" czy "W Polskę idziemy" – a także kilka scenariuszy filmowych.
Jest silnie związany ze sceną teatralną i telewizją, toteż nic dziwnego, że i jego córki, Agata i Paulina, ruszyły śladem rodzica i szybko zaczęły karierę w branży rozrywkowej.
Lecz chociaż Wojciech Młynarski odnosił ogromne sukcesy zawodowe, w życiu prywatnym nie układało mu się najlepiej. Wprawdzie jego małżeństwo z Adrianną Godlewską uchodziło za wyjątkowo udane, jednak po latach wyszły na jaw mroczne, rodzinne sekrety.
Jego żona przez wiele lat cierpiała w milczeniu, a dzieci nie wspominały najlepiej spędzonego z ojcem czasu. Dopiero po latach udało im się pojednać.
href="http://film.wp.pl/wojciech-mlynarski-i-adrianna-golewska-prawda-ujrzala-swiatlo-dzienne-po-latach-6025226505069185g">CZYTAJ DALEJ >>>
Skazany na sukces
Na karierę artystyczną był praktycznie skazany, a miłość do teatru wyssał z mlekiem matki. Jego stryjeczny dziadek był cenionym kompozytorem i założycielem Filharmonii Narodowej w Warszawie. Mama Młynarskiego uczyła się śpiewu.
On sam od małego wykazywał ogromny talent literacki – gdy ukończył polonistykę, zaproponowano mu nawet asystenturę na uniwersytecie.
Od kariery naukowej wolał jednak scenę – na scenie zadebiutował w latach 60. w kabarecie studenckim Hybrydy.
''Nie bądź taki mądry''
Jego kariera rozwijała się błyskawicznie.
Współpracował z kolejnymi popularnymi kabaretami, dostał swój własny cykl w telewizji, zatytułowany „Porady sercowe”, pisał piosenki, które później chętnie sam wykonywał, tworzył libretta musicalowe i operowe, prowadził programy poświęcone wybitnym artystom, wystąpił gościnnie w serialu „Rodzina Leśniewskich”. Był także narratorem w „Pannie z mokrą głową” i współtworzył scenariusze.
Zapewniał jednak, że nigdy woda sodowa nie uderzyła mu do głowy, bo zawsze miał w pamięci słowa swojego mistrza, Kazimierza Rudzkiego:
- Ty nie bądź taki mądry. Zakładaj, że na widowni jest co najmniej jeden człowiek mądrzejszy od ciebie.
Marzenia o rodzinie
Lecz chociaż zawodowo nie miał powodów do narzekań, jego życie osobiste nie układało się najlepiej. W dzieciństwie, po śmierci ojca, wiele czasu spędzał u dziadków i marzył, że gdy dorośnie, stworzy równie szczęśliwą i kochającą się rodzinę.
- Duży dom, duża rodzina, dużo przyjaciół. Było głodno i chłodno, ale dom stał otworem dla wszystkich. Babunia dzieliła się chlebem. Pamiętam komorowskie wieczory poezji, przychodziły dzieci, sąsiedzi. Potem zawsze, już po śmierci babci i dziadka, chciałem mieć taki dom – wspominał.
I wydawało się, że ma na to szansę u boku Adrianny Godlewskiej, poznanej w kawiarni artystki. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
''To będzie mój mąż''
- Zgasło światło, na estradzie pojawił się młody człowiek ostrzyżony na jeża. Pomyślałam: to będzie mój mąż – wspominała Godlewska (na zdjęciu) ich pierwsze spotkanie.
Pobrali się w 1964 roku i faktycznie stworzyli dom otwarty, w którym nieustannie tętniło życie. Przyjmowali mnóstwo znajomych, nawet wtedy, gdy na świat przyszły ich dzieci, Agata, Paulina i Jan.
Ale szczęśliwi byli tylko pozornie. Młynarski długo ukrywał przed znajomymi, że cierpi na chorobę maniakalno-depresyjną. Swoim bliskim zgotował zaś prawdziwe piekło.
Plątanina kłamstw
- Nasze życie wyznaczał rytm pracy taty, wymagał nieustającego uwielbienia, adoracji.* Musiał widzieć, że ma swój ołtarz* – opowiadała po latach Agata Młynarska.
- Takie dzieci jak ja muszą cały czas pilnować, żeby się nie zgubić w plątaninie kłamstw, jakimi raczy się znajomych. Takie dzieci mają nakazy i zakazy, których nie rozumieją, bo często chory ma manię prześladowczą i oskarża je o wszystko – wtórowała jej Paulina.
Obie dziewczyny, jeszcze jako nastolatki, uciekły z domu. Godlewska trwała u boku męża, choć nie było jej łatwo – swoje przeżycia opisze później w książce „Jestem, po prostu jestem”.
Mąż nie docenił jej poświęcenia. Po niemal trzydziestu latach odszedł od żony i syna.
- Zapłaciłem wysoką cenę za swoje oddanie pracy. Rozpadła się nasza rodzina, zostałem sam – opowiadał. Był załamany.
Nie chce być ciężarem
Z dołka psychicznego pomogła mu wyjść stara przyjaciółka, psycholożka Jadwiga. Przyjaźń przerodziła się w miłość. Wzięli ślub – ale ich uczucie przetrwało zaledwie rok.
* - Jestem ciężkim partnerem w życiu codziennym* – przyznawał Młynarski.
Od kilku lat spotyka się z Joanną i wydaje się, że u jej boku odzyskał spokój. To wtedy postanowił odbudować nadwyrężone więzy z córkami i synem. Udało mu się zdobyć ich wybaczenie.
Dziś córki opiekują się ojcem, który coraz bardziej podupada na zdrowiu. Niedawno kolejny raz trafił do szpitala. Jak twierdzi "Super Express", po wyjściu z placówki Młynarski zamierza osiąść w Domu Aktora Weterana w Skolimowie, gdzie przebywał już wcześniej.
- Nie chciał być dla nikogo ciężarem, bo od dawna ma problemy ze zdrowiem i wymaga stałej opieki - mówi informator gazety. (sm/mn)