Wyemigrował z Polski. "Sytuacja była nie do zmiany"
Jacek Koman to jeden z niewielu polskich aktorów rozpoznawalnych za granicą. W latach 80. wyjechał najpierw do Austrii, a potem do Australii. - Nikomu nie przychodziło do głowy, że nasz kraj stanie się wolny - opowiada Koman w nowym wywiadzie.
Jacek Koman ma imponujące CV. Długo by wymieniać produkcje, w których brał udział, ale na uwagę z pewnością zasługują filmy "Moulin Rouge!", gdzie gwiazdami byli Nicole Kidman i Ewan McGregor, "Ludzkie dzieci" z Clivem Owenem i Julienne Moore, "Australia" - gdzie ponownie spotkał Nicole Kidman, czy "Wielki Gatsby" z Leonardo DiCaprio. Od 8 listopada w kinach będzie można oglądać Komana w roli arcybiskupa Woźniaka w filmie "Konklawe", które staje się mocnym pretendentem do Oscarów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Filmy, których nie można przegapić. To będą petardy
Jacek Koman o emigracji z Polski
Koman ukończył łódzką Szkołę Filmową, był związany m.in. z Teatrem Polskim w Bielsku-Białej. Budował swoją karierę, ale nie brakowało komentarzy, że swoje miejsce w świecie kultury zawdzięcza znanym rodzicom, aktorom. W latach 80. Koman zdecydował się na emigrację. Najpierw spędził 8 miesięcy w Austrii, a potem razem z bratem wyjechał do Australii.
Jak wspomina: - Sytuacja w Polsce była nie do zmiany. Trudno było wyobrazić sobie, że będzie lepiej. Nikomu nie przychodziło do głowy, że nasz kraj stanie się wolny. Wszystko wskazywało na to, że będzie coraz gorzej.
Niedługo po tym, jak wyjechał, w Polsce ogłoszono stan wojenny. Długo nie mógł się skontaktować z rodzicami. Dostawał ocenzurowane listy. Jak mówi, radość z wyrwania się z takiego systemu mieszała się z goryczą. Jak poczuł się w Australii?
- To była czysta euforia! Przez wszystkich byłem dobrze przyjmowany i akceptowany. Czułem się tam bezpiecznie. Miesiącami, jeśli nie latami, piłem wino na plaży przy zachodach słońca. Coś pięknego! Miałem do czynienia z egzotyką, o jakiej nawet mi się nie śniło. Chłonąłem wszystkie widoki, zapachy, smaki i dźwięki - mówi Plejadzie.
Zawodowe marzenia i ambicje zostawił w Polsce. Pożegnał się z aktorstwem i na początku utrzymywał się z zasiłku dla bezrobotnych, zwanego później stypendium.
Nie minęło jednak wiele czasu, jak stał się współzałożycielem grupy teatralnej "Zart" i zaczął występować w teatrach. Z czasem pojawiły się role w filmach i serialach. Około 20 lat po emigracji z Polski grał już z największymi w topowych produkcjach. W 2011 r. został nominowany do Australian Academy of Cinema and Television Arts za drugoplanową rolę w serialu "Spirited".
W "Konklawe" wciela się w arcybiskupa Woźniaka, bliskiego współpracownika zmarłego papieża. Jacek Koman ma kilka scen z Ralphem Fiennesem, który w filmie gra kardynała Lawrence'a, odpowiedzialnego za przeprowadzenie tytułowego konklawe. Lawrence w rozmowach z Woźniakiem musi dowiedzieć się, co dokładnie działo się w ostatnich chwilach życia papieża. Wszystko po to, by ustalić, kto będzie nadawał się do tego, by zasiąść na tronie Stolicy Piotrowej.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o "Napadzie" na Netfliksie, zastanawiamy się, dlaczego Laura Dern zagrała w koszmarnej "Planecie samotności" i zachwycamy się nowym serialem Max, "Franczyza". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: