Wyznanie polityka: Kocham się w Marilyn Monroe!
Zawsze przygotowany, merytoryczny, z kilkoma ciętymi ripostami schowanymi w rękawie dla swoich przeciwników - takim znamy go z posiedzeń rządu. Okazuje się jednak, że Michał Boni (56 l.), szef doradców premiera Donalda Tuska (53 l.), ma pewną słabość...
26.10.2010 | aktual.: 04.12.2017 14:02
I jest nią seksbomba wszech czasów, Marilyn Monroe! Kiedy polityk zaczyna opowiadać o największej bogini srebrnego ekranu, jego zwykle surową twarz rozjaśnia szeroki uśmiech!
Blond-piękność ma nawet własny kącik w gabinecie ministra w Kancelarii Premiera. Znajdują się tam jej portrety i albumy wypełnione jej zdjęciami. Widok boskiej Marilyn niewątpliwie może koić, zwłaszcza w tak stresującej pracy. Michał Boni odpowiada bowiem za przygotowanie wielu kluczowych reform m.in. dotyczącej Otwartych Funduszy Emerytalnych czy redukcji zatrudnienia w państwowych urzędach.
To nie chwilowa fascynacja. Doradca premiera, jak sam mówi, jest wierny pięknej aktorce, od kiedy tylko pamięta. – Całe moje chłopięce lata w oczywisty sposób były ukierunkowane właśnie na nią – zwierza się Faktowi polityk. I choć miał słabość i do innych blondynek, jak np. francuskiej muzy Brigitte Bardot, to na piedestale zawsze pozostawała tragicznie zmarła ikona Hollywood.
– Uwielbiałem ją we wszystkich jej rolach – mówi i jednym tchem wymienia kilka słynnych filmów z Monroe w roli głównej. – Jednak z największym rozrzewnieniem wspominam piękną Marilyn w kultowych „Pół żartem, pół serio” i „Słomianym Wdowcu” - dodaje z uśmiechem polityk.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
window.open(this.href);return false;">Uwaga. Żywność zdrożeje w grudniu!