"Zew krwi": żadne zwierzę nie jest tam prawdziwe. Psa udawał znany specjalista
Harrison Ford wystąpił w kolejnej produkcji Disneya, w której zwierzęcy bohaterowie powstali dzięki nowoczesnej technologii CGI. Towarzyszył mu spec od choreografii, naśladujący ruchy i zachowanie psa.
"Zew krwi" Jacka Londona był już wielokrotnie przenoszony na ekran. W najnowszej ekranizacji od Disneya i 20th Century Fox scenariusz kładzie duży nacisk nie tylko na wątek psiego bohatera, Bucka, ale także jego ludzkiego przyjaciela, Johna Thorntona. Tego drugiego sportretował Harrison Ford, a mieszańca bernardyna i collie zagrał Terry Notary.
Obejrzyj: "W lesie dziś nie zaśnie nikt" - zwiastun filmu
Notary pracował kiedyś jako akrobata w słynnym Cirque du Soleil, ale od lat zajmuje się głównie pracą w filmie. Jako specjalista od choreografii (prowadzi także szkolenia) i naśladowania ruchów zwierząt i fantastycznych stworów wystąpił w takich hitach jak "Avatar", "Hobbit", "Ewolucja Planety Małp", "Kong: Wyspa czaszki", "Avengers: Koniec gry" itp.
Notary wcale się nie zdziwił, gdy producenci "Zewu krwi" zaproponowali mu rolę psa. Było to jednak dla niego duże wyzwanie, bo choć wyspecjalizował się w naśladowaniu małp, to ruchów psiego bohatera musiał się uczyć od zera. W jednym z wywiadów opowiadał, że gdy tylko dostał rolę, wyszedł przed dom i zaczął nagrywać zachowanie swoich czworonogów w zwolnionym tempie. Na bazie takiego materiału opracowywał choreografię, którą miał przenieść na plan filmu.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Decyzja wytwórni o nakręceniu filmu ze zwierzętami bez prawdziwych zwierząt (od psów do niedźwiedzi – wszystko jest tam efektem CGI) została okrzyknięta strzałem w dziesiątkę przez PETA. Organizacja walcząca o prawa zwierząt pochwaliła "Zew krwi" jako dowód na to, że można nakręcić wspaniałe widowisko ze zwierzętami, a jednocześnie nie wykorzystywać ani jednego stworzenia.
Ogromnego zachwytu nie podzielają krytycy, którzy wystawiają "Zewowi krwi" raczej średnie oceny (64 proc. na RottenTomatoes). I większość krytykuje to, co PETA uznała za największą zaletę.
"Gdybym chciał oglądać kreskówkowego psa, poszedłbym na kreskówkę" – stwierdził krytyk "Variety".
"Technologia jest błogosławieństwem, ale w tym filmie rozprasza" – CNN.
"Efekt jest co najmniej dezorientujący. Chociaż Notary i zespół ds. efektów specjalnych wykonali tak dobrą robotę, na jaką pozwala technologia, to wyrazisty Buck nigdy nie wygląda całkiem realnie" – uznał recenzent "Hollywood Reporter".
O jakości CGI i naturalności efektów w "Zewie krwi" można się już przekonać na własne oczy. Film wszedł do polskich kin 21 lutego.