Żona piłkarza, trenera i gwiazda kina. Elżbieta Panas była największą kusicielką PRL‑u
Elżbieta Panas była gwiazdą kina i telewizji. Rozpalała zmysły. Pewnego dnia jednak zniknęła, a chwilę potem wyjechała za granicę. Jak dalej potoczyły się jej losy?
W latach 80. Elżbieta Panas była jedną z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorek. Etatowa ślicznotka, jak nazywały ją media, miała wszystko: idealną figurę, talent i dużo szczęścia. Reżyserzy chętnie obsadzali ją w swoich filmach, wiedząc, że przyciągnie męskie spojrzenia. Z tego też względu na początku kariery na dużym ekranie grała tylko epizody, role kochanek, prostytutek czy barmanek.
Swoim wyglądem często odwracała uwagę od fabuły i głównych postaci. Być może dlatego wielu widzów do dziś kojarzy ją wyłącznie z gorących scen. Pewnego dnia Elżbieta Panas zniknęła z telewizji, a chwilę potem wyjechała za granicę. Co działo się z nią przez te wszystkie lata?
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" bierzemy na warsztat finały tegorocznej Eurowizji, rozprawiamy o "Yellowstone" z Kevinem Costnerem oraz polecamy trzy książki, od których nie będziecie mogli się oderwać w maju. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Młoda, piękna, zdolna
Elżbieta Panas urodziła się w 1958 r. we Wrocławiu. W 1984 r. ukończyła Studium Wokalno-Aktorskie przy Teatrze Muzycznym w Gdyni, a krótko potem rozpoczęła się jej filmowo-telewizyjna kariera.
Pierwszy raz zagrała w filmie w wieku 22 lat u boku Gabrieli Kownackiej i Witolda Pyrkosza w produkcji "Bo oszalałem dla niej". Później stała się znana m.in. z ról w: "Kogel-mogel", "Och Karol", a także "Wielki Szu", gdzie widzowie mogli podziwiać jej kobiece wdzięki.
Zaszufladkowana "kocica"
Widzów uwiódł wyjątkowy powab Elżbiety Panas. Fani nie szczędzili jej komplementów. Zachwycały ich bujne kobiece walory gwiazdy, ale także wdzięk, z jakim prezentowała się na ekranie. Nic dziwnego, że filmowi twórcy chętnie zatrudniali wschodzącą gwiazdę do swoich produkcji.
W horrorze o zabarwieniu erotycznym "Lubię nietoperze" zagrała pielęgniarkę, która w jednej ze scen uprawia seks z ogrodnikiem w oranżerii. Z kolei w komedii "Misja specjalna" odciągała uwagę Niemców od polskich żołnierzy, dzięki czemu udało się obezwładnić esesmanów.
Nagły zwrot akcji
Któregoś dnia Elżbieta Panas zniknęła z show-biznesowych radarów. Po występie w komedii "Kogel-mogel" zdecydowała się wyjechać do Stanów Zjednoczonych wraz z mężem Henrykiem Apostelem, piłkarzem i trenerem Reprezentacji Polski w latach 1994–1995. Za oceanem on robił karierę jako trener polonijnej drużyny Orły Chicago, ona znalazła nową pasję - golf. Szybko okazało się, że ma smykałkę do tego sportu.
- Golf to nie tylko styl życia, to również dążenie do doskonałości – stwierdziła w jednym z wywiadów. Jej umiejętności okazały się być tak duże, iż szybko stała się utytułowaną zawodniczką.
Powrót na szklany ekran
W drugiej połowie lat 90. Elżbieta Panas i Henryk Apostel wrócili do kraju. Na szczęście przez ten czas nikt nie zdążył zapomnieć o pięknej aktorce, która znów zaczęła się pojawiać na ekranie. Zagrała w "Klanie", a później także w innych telenowelach, takich jak "M jak miłość", "Na Wspólnej" czy "Plebania". Powrót do wyuczonego zawodu okazał się być dla niej trudnym doświadczeniem.
- Aktorstwo jest niezwykle zaborcze i zazdrosne. Niestety, lat ciągle przybywa, pojawiają się młode koleżanki, a dla starszych jest coraz mniej pracy. Pod tym względem ten zawód przypomina sport. Młodzi zastępują starszych – stwierdziła Panas w jednym z wywiadów.
Wciąż może liczyć na angaże w telewizji
Z aktorstwa nigdy nie zrezygnowała. Od późnych lat 90. regularnie pojawiała się na szklanym ekranie. Można było ją zobaczyć w "Ojcu Mateuszu", "Ranczu", "Pensjonacie nad Rozlewiskiem". Ostatnio 65-letnia aktorka pojawia się też w serialu "Święty".
Równocześnie z pracą przed kamerami Elżbieta Panas szlifowała grę w golfa. W 2011 r. aktorka wygrała turniej Dr Irena Eris Otwarte Mistrzostwa Polski Kobiet w Golfie, zdobywając tytuł Międzynarodowej Mistrzyni Polski Seniorek.