Alicja Bachleda Curuś: to były dla niej opłacalne wakacje

Alicja Bachleda Curuś: to były dla niej opłacalne wakacje
Źródło zdjęć: © AKPA
Grzegorz Kłos

12.08.2016 | aktual.: 22.03.2017 16:23

Niektórzy w wakacje odpoczywają, niektórzy ciężko pracują, a jeszcze inni doskonale łączą te dwie rzeczy. Przykładem jest Alicja Bachleda-Curuś.

Niektórzy w wakacje odpoczywają, niektórzy ciężko pracują, a jeszcze inni doskonale łączą te dwie rzeczy. Przykładem jest Alicja Bachleda-Curuś.

Aktorka wraz ze swoim synkiem Henrym na zasłużony odpoczynek przyjechała do rodzinnego Krakowa. Curuś wyjaśniała, że chciała spędzić więcej czasu ze swoją rodziną i przyjaciółmi. A zwłaszcza z tatą, u którego w zeszłym roku zdiagnozowano białaczkę. Całe szczęście znalazł się dawca i mężczyzna wygrał walkę z chorobę.

Aktorka nie ograniczyła się jednak tylko do beztroskiego leniuchowania. Kiedy zaproponowano jej rolę w filmie, nie odmówiła. Tabloidy spekulują, że za kilka dni pracy Bachleda-Curuś zarobiła 200 tysięcy zł.


1 / 3

Pretensje byłego chłopaka

Obraz
© AKPA

Czy jednak aktorka wróci do Polski na stałe? Nie wiadomo – podobno sprzeciwia się temu jej były chłopak, Colin Farrell.

- Zaniepokoiło go jednak, że Alicja kupiła apartament w Krakowie, a on chce być blisko syna i nie życzy sobie, by wróciła do Polski na stałe – zdradzał informator „Faktu”.

Tymczasem tabloidy spekulują, że być może Bachleda-Curuś będzie w Polsce częstszym gościem – podobno, gdy przyjęła rolę w „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”, między nią a partnerującym jej Mikołajem Roznerskim zaiskrzyło. Ani ona, ani on nie potwierdzili wprawdzie tych plotek, ale to ponoć dla Alicji aktor rozstał się ze swoją dotychczasową partnerką.

2 / 3

Niebezpieczna kobieta

Obraz
© AKPA

Podczas lipcowego pobytu w Krakowie Bachleda-Curuś otrzymała propozycję zagrania u Patryka Vegi w filmie „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”, którego premierę zaplanowano na 11 listopada. Wcieliła się tam w Drabinę, dziewczynę szefa gangu motocyklowego.

W takiej odsłonie aktorki jeszcze nie widzieliśmy, a ona nie odmówiła nie tylko dlatego, że rola była dla niej wyzwaniem. Przekonało ją zwłaszcza wynagrodzenie – podobno za kilka dni zdjęciowych aktorka zgarnęła honorarium wynoszące 150 tysięcy złotych.

Bachleda-Curuś pojawiła się też na imprezie jednego z operatorów komórkowym – za co otrzymała ponoć kwotę 50 tysięcy złotych.

3 / 3

Dalsze plany

Obraz
© getty

Co dalej? W lipcu, kiedy dziennikarze pytali Bachledę-Curuś o jej dalsze plany, odpowiadała tajemniczo:

- Pod koniec tego miesiąca będę musiała wrócić do Stanów, aby zacząć kręcić film w Nowym Jorku. Nic więcej nie mówię, bo nie wszystko jest jeszcze sfinalizowane, ale takie są plany. Jeszcze w tym roku zobaczymy aktorkę w dramacie „Polaris”. I, prawdopodobnie, niedługo znowu pojawi się w Polsce.

- Czekamy, aż producent filmu "Trzy upadki świętego" zbierze fundusze i wtedy Alicja będzie realizować ten projekt, bo mamy podpisaną wstępną umowę – mówiła menedżerka gwiazdy, Monika Kaczmarek w rozmowie z „Życiem na gorąco”. (sm/gk)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (20)