Tylko dla dorosłych. Za film pełen skandalicznych scen dostała nominację Oscara
Sceny aborcji, seksu oralnego z prezydentem Kennedym czy rozmowy z płodem. "Blondynka" szokowała widzów, ale Ana de Armas dostała nominację do Oscara. - Niektórzy uważają, że to był przypadek - mówi.
"Blondynka" to film z 2022 r., którego do Oscarowego wyścigu wystawiał Netfliks. Produkcja z główną rolą Any de Armas została wyróżniona przez Akademię Filmową, nominacją do Oscara dla aktorki, która w tym filmie wcieliła się w Marilyn Monroe. Nagrody finalnie nie dostała, bo trafiła w ręce Michelle Yeoh, gwiazdy "Wszystko wszędzie naraz". "Blondynka" dostała za to dwie Złote Maliny, m.in. dla najgorszego filmu tamtego roku.
Oskarowi rekordziści. Ci aktorzy dostali najwięcej nominacji
"Mamy w 'Blondynce' do czynienia z pewną wariacją na temat wielkiej gwiazdy kina lat 50. i 60., niestety potraktowaną przez twórcę w sposób jednowymiarowy. Andrew Dominik zredukował ją bowiem głównie do ofiary wykorzystywanej seksualnie i traktowanej protekcjonalnie przez niemal wszystkich mężczyzn, jakich napotykała w Hollywood" - pisaliśmy wtedy w naszej recenzji.
Seans do łatwych nie należał. Jedne sceny ciągnęły się w nieskończoność, inne szokowały widzów. Było kilka niesmacznych pomysłów. "Najdobitniejszym tego przykładem jest sekwencja przerwania ciąży, którą Andrew Dominik obmyślił sobie jako spektakl. W innym momencie widzimy nawet rozmowę z płodem" - pisaliśmy.
Ana de Armas od tamtego czasu nakręciła sporo innych filmów, ale to do tej produkcji wróciła teraz wspomnieniami podczas trwającego w Arabii Saudyjskiej festiwalu filmowego. - Nie powiem kto, ale nie wszyscy wspierali pomysł na obsadzenie mnie w tym filmie - mówiła. Wyjaśniła, że na początku przygotowań do produkcji największą "katastrofą" miał być jej kubański akcent.
Aktorka podkreśliła, że nominacja do Oscara za "Blondynkę" nie przełożyła się automatycznie na oferty pracy w świecie filmu. - Niektórzy czują, że to był przypadek - stwierdziła.
Na etapie kampanii oscarowej do "Blondynki" de Armas żałowała, że tylko ona otrzymała wyróżnienie. - Nie byłam jedyną dobrą stroną tego filmu. Andrew zasługiwał na uznanie, charakteryzatorzy też - mówiła. Przyznała, że na galach czuła się "samotnie", reprezentując cały projekt i mierząc się z kontrowersjami wokół tytułu.