Teresa Iżewska: Bardzo długo umierała
27.08.2012 | aktual.: 22.03.2017 08:25
Mimo że jej rola w „Kanale” jest uważana za jeden z najbardziej wyrazistych debiutów, kariera Teresy Iżewskiej została zgnieciona w zarodku przez komunistycznych dygnitarzy.
Nieprawdopodobna, zjawiskowa, cudowna kobieta. Piękna wariatka. Tak o Teresie Iżewskiej powiedział gdański pisarz, Aleksander Jurewicz. 27 sierpnia minęła 30. rocznica jej tragicznej śmierci. W 1982 roku odeszła jedna z największych polskich aktorek lat 50. i 60., słynna „Stokrotka” z „Kanału” Andrzeja Wajdy. Kto wie, jakby potoczyła się jej kariera, gdyby nie feralna wypowiedź dla francuskich mediów…
Mimo że jej rola w „Kanale” jest uważana za jeden z najbardziej wyrazistych debiutów, kariera Teresy Iżewskiej została zgnieciona w zarodku przez komunistycznych dygnitarzy.
Do końca życia żyła w niespełnieniu, stając się dla polskiej sceny i filmu osobą niepożądaną...
Od chemika do aktorki
Urodziła się 8 kwietnia 1933 roku. Zanim słynna łączniczka z „Kanału” zapragnęła kariery aktorskiej, przez dłuższy czas myślała o zawodzie chemika.
W 1952 roku rozpoczęła studia na Wydziale Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Warszawskiego, których jednak nie ukończyła. Nie wiadomo skąd tak nagle w życiu Iżewskiej pojawiła się miłość do sceny.
Wydział Aktorski warszawskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej ukończyła pięć lat później. Od tego momentu poświeciła się wyłącznie graniu.
Wyrazisty debiut
Polskiej widowni Teresa Iżewska zapadła w pamięć przede wszystkim dzięki kreacji Stokrotki w „Kanale” Andrzeja Wajdy.
Bez cienia przesady można powiedzieć, że był to jeden z najbardziej wyrazistych debiutów tamtych lat. 26-letnia Iżewska wcieliła się w młodą łączniczkę biorącą udział w powstaniu warszawskim.
Obok debiutującej aktorki w obsadzie pojawili się m.in. Tadeusz Janczar, Stanisław Mikulski oraz Wieńczysław Gliński.
Słowiańska uroda doceniona
Odbiór filmu Andrzeja Wajdy i Jerzego Stefana Stawińskiego w Polsce był dość chłodny. Ukazanie powstania jako koszmarnej klęski, a walczących powstańców jako rozbitych psychicznie młodych ludzi, do których dochodzi, że ich trud okazał się daremny, początkowo spotkało się z falą krytyki.
Dopiero liczne słowa uznania płynące zza granicy, sprawiły, że „Kanałowi” dano drugą szansę. Spowodowała to również nominacja Iżewskiej do prestiżowej nagrody BAFTA. Międzynarodowa krytyka zachwycała się jej sugestywną grą aktorską i słowiańską urodą.
Film Wajdy w 1957 roku zdobył Nagrodę Specjalną Jury - Srebrną Palmę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes.
Kariera przekreślona jednym wywiadem
Niestety, Teresa Iżewska promując swój debiut nieświadomie powiedziała o kilka słów za dużo. Z oczywistych względów nie spodobało się to polskim dygnitarzom partyjnym.
W jednym z wywiadów dla francuskiej prasy artystka opowiedziała* o swoich absurdalnie niewielkich aktorskich zarobkach.* Kiedy wypowiedź opublikowano, w branżowym światku zawrzało, a Iżewska w ramach kary otrzymała zakaz wyjazdu z Polski. Tak zdecydowały komunistyczne władze.
Od tej pory bezlitośnie dyskredytowana na rynku polskim, nie miała również możliwości zaistnieć na zagranicznych scenach. A szkoda, ponieważ zachodni producenci przez lata składali jej zawodowe propozycje.
Próbowała grać dalej
Pomimo niezamierzonych kontrowersji, które wzbudzała, Iżewska wciąż próbowała zaistnieć w polskim filmie. Mimo zaistniałych przeciwności po „Kanale” zagrała jeszcze w kilku nielicznych, acz znaczących produkcjach.
Były to m.in.: "Baza ludzi umarłych" (reż. Czesław Petelski, 1958 r.), "Nafta" (reż. Stanisław Lenartowicz, 1961 r.) oraz "Mansarda" (reż. Konrad Nałęcki, 1963 r.).
Aktorka była też współautorką sztuki "Tylko dziewięćdziesiąt dziewięć", wystawionej w 1964 w Nowej Hucie.
Często dzwoniła, że popełni samobójstwo
Jeśli wierzyć plotkom, tuż po premierze „Kanału”, Teresa Iżewska miała burzliwy romans z pisarzem Markiem Hłasko, jednak żadne z niech nigdy nie potwierdziło tych doniesień.
Od 1964 do 1982 roku była związana z Teatrem Wybrzeże, pisała sztuki. Aleksander Jurewicz, z którym miała romans, w wywiadzie dla Gazety Wyborczej ostatnie lata, jakie spędziła w Gdańsku, podsumował krótkim: „upadek”.
- Ciągle żyła w niespełnieniu. Jej ogromne mieszkanie całe było obwieszone lustrami. Nawet idąc do toalety, po drodze miała dwa, trzy lustra. Zatrzymywała się przed każdym z nich. Chciała zwrócić na siebie uwagę. Często dzwoniła, że popełni samobójstwo, jeśli nie przyjadę. Takich prób samobójczych miała wiele, nieraz się na to nabierałem, ale ta ostatnia jej wyszła –powiedział o Iżewskiej pisarz.
Koleżanki malowały jej paznokcie
- […]bardzo długo umierała. Gdzieś między połową maja a końcem sierpnia. Koleżanki z teatru jeździły, malowały jej paznokcie, robiły makijaż, a ona, Stokrotka, w komie. Taki koniec. – dodał Jurewicz.
Teresa Iżewska zmarła 28 sierpnia 1982 roku. Gwiazdę pochowano w jej rodzinnym mieście - Warszawie.
Ostatnim filmem z jej udziałem był „Odwet”, dramat psychologiczny w reżyserii Tomasza Zygadły.