100 osób wyszło z kina. Nie wytrzymali do końca nowego filmu Larsa von Triera. "Obrzydliwe"
Miesiąc temu wróżyliśmy, że powrót Larsa von Triera na festiwal filmowy w Cannes skończy się skandalem. Nie pomyliliśmy się. Setka widzów opuściła salę kinową podczas premiery jego nowego filmu. Nie bez powodu.
- Doszedłem do wniosku, że jestem nazistą, ze względu na niemieckie pochodzenie mojej rodziny. I to również sprawiało mi pewną przyjemność. Rozumiem Hitlera – powiedział reżyser w 2011 roku w Cannes. Konferencja poświęcona jego filmowi „Melancholia” skończyła się skandalem, który odbił się głośnym echem na całym świecie.
Zaczęło się od tego, że jedna z dziennikarek zapytała go, skąd jego sympatia dla niemieckiego romantyzmu. Takiej odpowiedzi nikt się nie spodziewał. Von Trier sprecyzował, że rozumie Hitlera jako człowieka i wyobraża sobie jego ostatnie dni w berlińskim bunkrze. Mówił, że „trochę mu współczuje”, i że nie jest wrogiem Żydów. – Bardzo popieram Żydów. Bo może nie aż tak bardzo, bo Izrael mnie wkurza – przyznał otwarcie.
Za te słowa von Trier został wykluczony z festiwalu w Cannes na lata. Rada festiwalu podkreślała, że żałuje, że forum zostało wykorzystane przez reżysera, by wygłosić niedopuszczalne komentarze i „sprzeczności z ideami człowieczeństwa”.
Po siedmiu latach nastąpiło odpuszczenie win i von Trier wrócił do Francji, by znowu szokować. Na festiwalu promował film „The House That Jack Built”.
„Obrzydliwe”
Tytułowego Jacka gra Matt Dillon. To historia seryjnego mordercy, która rozciąga się na przestrzeni 12 lat życia głównego bohatera. Przedstawia coraz to brutalniejsze morderstwa. W zwiastunie, który pojawił się już w sieci, możemy zobaczyć po części to, co oburzyło widzów w Cannes.
- To mogła być pomyłka. Wsiadłam do samochodu nieznajomego. Możesz być przecież seryjnym mordercą. Wyglądasz na takiego – mówi bohaterka grana przez Umę Thurman. Chwilę później dostaje w głowę metalowym prętem. Widzimy urywki kolejnych brutalnych morderstw, jest nawet scena, w której Jack ciągnie samochodem zwłoki kobiety.
Jak podają dziennikarze, którzy już widzieli film, podczas premiery salę kinową opuściło 100 osób. Z kolei tuż przed rozpoczęciem filmu, von Triera tłum przywitał kilkominutowymi owacjami na stojąco. Jak widać, część osób szybko przestała podzielać ten entuzjazm. Mówi się, że widzowie opuścili salę w ramach protestu, ale wystarczy zobaczyć zwiastun, by dojść do wniosku, że zwyczajnie chcieli darować swojemu organizmowi rewolucji żołądkowych.
W sieci od razu posypały się komentarze. „Obrzydliwe, pretensjonalne, do zwymiotowania, tortura”, „Widziałem wszystkie filmy von Triera. 'Przełamując fale', 'Tańcząc w ciemnościach', 'Dogville' i 'Melancholia' były prawdziwymi arcydziełami. Rozumiem horror i przemoc. Ale w „The House that Jack Built wszystko jest tanie i pornograficzne”, „Nigdy nie widziałem czegoś takiego” – to tylko część komentarzy, jakie pojawiły się na Twitterze.
- Właśnie wyszłam z premiery von Triera, bo patrzenie na to, jak zabijane są dzieci, nie jest wcale rozrywką – pisze Charlie Angela, korespondentka „Al Jazeera”.
Trudno dziwić się jej reakcji. Mowa bowiem o scenie, w której Jack morduje synów kobiety, z którą się spotyka. – Ale najbardziej przerażający moment następuje dopiero chwilę później. Jack zabiera zwłoki do swojej chłodni, w której trzyma inne trupy. Odczekuje chwilę, potem bierze narzędzia… Dostajemy tylko przebłysk tego, co się dzieje. Twarz chłopca jest „naprawiona”. Ma na twarzy coś na kształt uśmiechu Jokera – relacjonuje Owen Gleiberman na łamach „Variety”.
- Nowy film Triera opowiada o seryjnym mordercy, który uważa się za artystę, geniusza zbrodni. Traktuje swoje morderstwa jak dzieła sztuki. "The House That Jack Built” jest jego pierwszoosobową spowiedzią, w której z detalami odtwarza przebieg swoich zbrodni – mówił w rozmowie z WP Jakub Duszyński, który czytał scenariusz. - Tym razem von Trier pokaże, jak wygląda piekło. – dodawał Duszyński.
Wygląda na to, że von Trier powrócił do Cannes „w wielkim stylu”. Warto jednak dodać, że nie wszyscy widzowie zrezygnowali z patrzenia na brutalne morderstwa. Po seansie reżyser również doczekał się owacji na stojąco. A to zapowiada, że o historii seryjnego mordercy będzie jeszcze głośno przez kilka miesięcy.