20-09-2011 13:58

''1920 Bitwa Warszawska'' - relacja z pokazu prasowego filmu Hoffmana

Źródło: AFP

"W Borysie widziałam mojego Janusza, tym łatwiej było mi grać" - mówiła *Natasza Urbańska o romantycznej miłości Oli i Janka, podczas pokazu prasowego "1920. Bitwa Warszawska" Jerzego Hoffmana. Borys Szyc z uśmiechem starał się nie dopuścić, by Józefowicz zażądał od niego satysfakcji. "_Janusz miał zakaz wstępu na plan, ponieważ wiedzieliśmy, że będą problemy. Spokojnie, to tylko odgrywanie pewnej postaci. Tym jest to łatwiejsze, jeśli masz Nataszę obok siebie. Nie zmienia to faktu, że jest to nasz zawód, a że mieliśmy to tak dobrze napisane, dziękujemy twórcom filmu. Z ciekawostek, mieliśmy na planie miejsce, które nazwaliśmy Houston: "Houston, mamy problem". Chodziliśmy tam po uwagi, wskazówki. Nie ukrywam, że było to
przyjemnie doświadczenie_".*

Janusz Józefowicz nie wytrzymał i wyrwał się do mikrofonu. "Niebezpieczeństwo czyhało z różnych stron. Tutaj nie Borys okazał się największym problemem. W momencie, gdy Sławomir Idziak oficjalnie poinformował mnie, że zakochał się w Nataszy, to był dla mnie trudniejszy moment. Pogratulowałem gustu Sławkowi i wszystko jest w porządku" - oświadczył z ulgą uśmiechnięty Józefowicz.

Dwa lata temu reżyser, Jerzy Hoffman oraz producent, Jerzy Michaluk obiecali sobie, że premiera "1920. Bitwa Warszawska" odbędzie się 26 września 2011 roku i tej daty udało im się dotrzymać. Realizacja filmu zakończyła się zgodnie z planem. "Bez pieniędzy może powstać stronica książki, nawet akwarela, ale już z kinem o wiele gorzej. Myślę, że to nowym absolutne w historii naszego kina, żeby pieniądze się pojawiły wcześniej niż scenariusz. To, co się komu należy, to hołd składam nisko. Zwróćcie, proszę, uwagę na tak pogardzany u nas warsztat, bo przecież my lubimy się artystami i gardzimy rzemieślnikami. A to kino jest połączeniem sztuki z dużym majsterstwem, bo dzisiaj bez tego majsterstwa nie można robić współczesnego filmu. 3D jest to trzecia rewolucja w historii kina po dźwięku, kolorze to jest nieuchronna przyszłość czy to się nam podoba, czy nie podoba" - powiedział Jerzy Hoffman.

Film wejdzie na ekrany polskich kin 30 września, w 300 kopiach. To pierwszy polski film fabularny zrealizowany w technologii 3D. Co jest warte podkreślenia dźwięk oraz efekty specjalne w całości wykonane zostały w Polsce na najwyższym, światowym poziomie.

"Helikopter w ogniu" kosztował ponad 100 milionów dolarów, nasz film niespełna 10 milionów dolarów. Nie mamy jednak żadnych kompleksów, bo ryzykując nową technologią, udało nam się stworzyć - przy niewielkiej ilości dni zdjęciowych i niewielkim budżecie - naprawdę dużą intensywność zdarzeń na ekranie, które w niczym nie ustępują produkcjom hollywoodzkim. Cieszę się, na taki mój powrót do Polski po 17 latach. To, co widać na ekranie to nie tylko moja zasługa, ale całego zespołu młodych operatorów, których zaprosiłem do współpracy. Niezliczona ilość ich małych obserwacji tworzy gęsty, działający na wyobraźnię widzów, obraz bitwy. Stworzyliśmy grupę twórczą na planie, to pomogło filmowi i wierzę, że dla młodego widza ten film nie będzie mniej atrakcyjny niż amerykańskie produkcje, które są realizowane za dużo większe pieniądze. Realizując film akcyjny osiągnęliśmy pewien pułap możliwości. Kino 3D wzmacnia na widzu atak emocjonalny. To, że szabla wchodzi w salę kinową, albo płatki śniegu latają przed oczami
widzów, myślę, że emocjonalność takich scen jest mocniejsza i daje widzowi możliwość bycia w centrum tych zdarzeń" - powiedział operator obrazu, Sławomir Idziak.

W superprodukcji zobaczymy, obok Nataszy Urbańskiej i Borysa Szyca, także: Daniela Olbrychskiego, Ewę Wiśniewską, Stanisławę Celińską, Wojciecha Solarza, Dariusza Kordka, Adama Ferency, Aleksandra Domogarowa, Andrzeja Strzeleckiego, Ewę Wencel, Magdalenę Smalarę, Grażynę Szapołowską, Mariana Dziędziela, Elżbietę Romanowską, Jacka Poniedziałka, Michała Żebrowskiego, Łukasza Garlickiego, Bogusława Lindę, czy Jerzego Bończaka.