W mijającym roku widz, któremu poprzednie, chude lata polskiego kina pogruchotały nieco patriotyczny "widzowski" kręgosłup, przeszedł zwieńczoną sukcesem rehabilitację. Oto lista najważniejszych filmowych wydarzeń ze znakiem jakości “made in Poland”.
“Róża” rozkwita.
Jednym z największych sukcesów mijającego roku był najnowszy film Wojciecha Smarzowskiego. Zarówno w spektakularnym “Weselu” jak i „Domu Złym” Smarzowski obiera społeczeństwo z mitów i pozorów niczym cebulę, ujawniając lichość jego moralnej podbudowy. W ”Róży” do zwyczajowej mikstury goryczy i cierpienia dochodzi jednak nowy składnik – uczucie. Akcja rozgrywa się na targanych etnicznymi konfliktami, stanowiących przedmiot politycznej rozgrywki powojennych Mazurach. Grający główne role Agata Kulesza i Marcin Dorociński kreują niezwykle wiarygodny i poruszający obraz „miłości w czasach zarazy”. Na nagrodzony m.in. przez międzynarodowe ławy jurorskie 27. WFF, festiwali w Tallinie i Chicago polski widz nie musi na szczęście zbyt długo czekać – premierę dystrybutor przewidział na luty 2012.
Jasna przyszłość „W ciemności”.
Po lekkim spadku formy, za jaki uważany jest ostatni film reżyserki, zrealizowany wspólnie z córką „Janosik”, Agnieszka Holland powraca w wielkim stylu. „W ciemności”, oparty na prawdziwej historii Polaka Leopolda Sochy (Robert Więckiewicz), który za pieniądze pomagał ukrywającym się w kanałach Żydom, jest „daleki od czarno-białych podziałów na zło i heroizm” (Variety). Uznanie dla tej produkcji wyrazili m.in. jurorzy tegorocznego Festiwalu Camerimage, przyznając operatorce Jolancie Dylewskiej Złota Żabę. Film został także wyróżniony na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Mar Del Plata, Festiwalu Filmowym Valladolid i w St. Louis. Afirmacyjną postawę festiwalowych selekcjonerów podziela zarówno polska jak i światowa krytyka: to „najlepszy film Agnieszki Holland od czasu 'Europa, Europa'" ogłasza prestiżowy magazyn Screen Daily. Ogromne pochwały zbiera za swoją kreację
aktorską Robert Więckiewicz, którego kreację Wall Street Journal określił jako „perfekcyjną” zaś New York Times nazwał go „najciekawszym polskim aktorem swojego pokolenia”. Oscarowa nominacja przez wielu uznawana jest za formalność, dotychczasowe doświadczenia z Amerykańską Akademią nakazywałyby jednak powściągliwość. Nie ulega wątpliwości, że szanse filmu, który polscy widzowie oglądać będą mogli już od 5 stycznia, rosną z dnia na dzień.
„Z daleka widok jest piękny”; A z bliska?
Zrealizowany przez jednego z najbardziej uznanych polskich współczesnych artystów Wilhelma Sasnala i jego żonę Ankę film odczytywany jest najczęściej jako diagnoza moralnej kondycji współczesnej polskiej wsi; dokumentalny z ducha, minimalistyczny ekwiwalent „Domu Złego”. Twórcy próbują prześledzić co dzieje się z hermetycznym, lokalnym środowiskiem, gdy jego wewnętrzny porządek zaburza dysfunkcyjny element – w tym przypadku zniknięcie jednego z mieszkańców. „Z daleka widok jest piękny” wygrał Konkurs Nowych Filmów Polskich w trakcie 11. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego Nowe Horyzonty, jednak silnie podzielił festiwalowe środowisko ze względu na swą dyskusyjną moralną podbudowę. Najprawdopodobniej podzieli też widzów, gdy pojawi się w polskich kinach 10 lutego. Bez względu na kontrowersje zachwycająca kompozycja i warstwa wizualna o niespotykanej w polskim kinie jakości czynią „Z daleka...” pozycją obowiązkową.
Mistrzowski “Wymyk”; przejmujący “Lęk wysokości”; szokująca „Sala samobójców”
Tym filmom należy się osobny akapit – będzie on wspólny, ponieważ wszystkie te produkcje goszczą na ekranach polskich kin od dłuższego czasu. W „Wymyku” (kolejna świetna rola Więckiewicza, wyróżniona m.in. na 27. WFF) reżyser Greg Zgliński funduje widzom wymagający test emocjonalny, pytając czy można być winnym jeśli nie zrobiło się nic. W „Lęku wysokości” Bartek Konopka subtelnie i z wielkim wyczuciem maluje wstrząsający obraz relacji syna, reportera telewizyjnego (Marcin Dorociński) i schizofrenicznego ojca (doskonały Krzysztof Stroiński). Ich skomplikowany związek pięknie przełożył na język obrazu i światła operator Piotr Niemyjski. „Sala samobójców” to eksperyment przeprowadzony na tkance kina popularnego, niezwykły na polskim gruncie mariaż animacji i fabuły. Pierwszy polski popkulturowy film młodzieżowy jest świetnie zagrany (za główną rolę w nim Jakub Gierszał
otrzymał Złota Kaczkę) i profesjonalnie wyprodukowany. „Sala...” zebrała w 2011 najwięcej nagród ze wszystkich rodzimych produkcji: od Gdyni, przez Krakowski festiwal OffCamera, Kijów, Genewę aż po bydgoski Camerimage.
Redakcja chyli czoła przed twórcami filmów nie wymienionych w tekście, którzy także – skutecznie - ulepszali polski pejzaż kinowy w 2011 roku. Na specjalne wyróżnienie zasługują „Essential Killing”, „Młyn i Krzyż”, „Ki”, „Daas” i „Z miłości”. Niecierpliwie czekamy na polski debiut „Sponsoringu” Małgorzaty Szumowskiej.
Artykuł dotyczy sukcesów artystycznych, warto jednak wspomnieć i o tych frekwencyjno-finansowych. Przyciągające do kin rzesze widzów „Listy do M.” Mitji Okorna to ósma polska produkcja po 1989 roku, która w kinach zgromadziła ponad 2 miliony widzów. Do końca roku film ma szansę przeskoczyć wyniki „W pustyni i w puszczy” i „Kilera” i stać się szóstym największym sukcesem kasowym ostatnich 12 lat!
(Zestawienie obejmuje jedynie filmy fabularne posiadające dystrybutora)