5 prawdziwych historii, które napisały scenariusze do polskich filmów
14.09.2012 | aktual.: 22.03.2017 12:03
W rodzimej kinematografii nie brakuje produkcji, które w mniejszym lub większym stopniu nawiązują do rzeczywistych, sensacyjnych bądź tragicznych w skutkach wydarzeń. Poniżej przypomnimy po krótce kilka takich spraw i filmów, o których było głośno w ostatnich dwóch dekadach.
„Monster”, „Selena” czy „Za wszelką cenę”. Oto jedynie trzy tytuły z długiej listy hollywoodzkich hitów, których twórcy inspirowali się prawdziwymi historiami obyczajowo-kryminalnymi.
Komercyjny sukces tych filmów dobitnie potwierdza banalne skądinąd stwierdzenie, że to życie pisze najlepsze scenariusze. Wystarczy tylko po nie sięgnąć, zaangażować znanych i lubianych aktorów i… sukces w postaci pękających w szwach sal kinowych gotowy!
Erin Brockovich – o której świat usłyszał dzięki oscarowej roli Julii Roberts – prześledzi historie kryjące się za wielkimi przebojami współczesnego kina w nowym programie na kanale ID. Jednak i w rodzimej kinematografii nie brakuje produkcji, które w mniejszym lub większym stopniu nawiązują do rzeczywistych, sensacyjnych bądź tragicznych w skutkach wydarzeń.
1. Polscy Romeo i Julia
Początek lat 90. XX wieku był niezwykle gorącym okresem w polskiej polityce. Życiem publicznym co rusz wstrząsały skandale i afery obyczajowe z udziałem „wybrańców narodu” – posłów i senatorów.
W 1992 i 1993 roku dużo zamieszania wywołały miłosno-kryminalne perypetie nastoletniej córki Andrzeja Kerna ̶ wicemarszałka Sejmu RP z ramienia Porozumienia Centrum. Obfitującym w nagłe zwroty akcji romansem Moniki Kern z o pięć lat starszym mężczyzną, pracownikiem pizzerii Maciejem Malisiewiczem, żyła cała Polska.
W tej historii rodem z szekspirowskiego dramatu było wszystko, co filmowiec może sobie wymarzyć. Para kochanków uwikłana w mezalians, na który nie zgadzają się rodzice dziewczyny, ucieczka z domu, zamknięcie w szpitalu psychiatrycznym, ponowna ucieczka, dramatyczny apel ojca, który w telewizji mówi o porwaniu ukochanej córki, próba umieszczenia niewygodnego absztyfikanta za kratami, a w końcu… huczny ślub.
1. Polscy Romeo i Julia
Grzechem byłoby zatem nie wykorzystać perypetii nastoletniej córki Andrzeja Kerna jako gotowego scenariusza. Tym, który to zrobił, był Marek Piwowski ̶ reżyser takich kultowych obrazów jak „Rejs” i „Przepraszam, czy tu biją?”. Oczywiście w charakterystycznej dla siebie formie, czyli z dużym przymrużeniem oka.
Do głównych ról w „Uprowadzeniu Agaty” zaangażował Jerzego Stuhra (poseł), Karolinę Rosińską (Agata) i Sławomira Federowicza (Cygan). Wokół filmu narosło jednak wiele kontrowersji. Pojawiły się bowiem oskarżenia ze strony środowisk prawicowych, że nakręcona w ekspresowym tempie produkcja (zdjęcia i montaż zajęły zaledwie 3 miesiące!) powstała na zamówienie spec-służb, które chciały zdyskredytować wicemarszałka (w filmie jest on przedstawiony jako nadużywający władzy czarny charakter) i całe środowisko PC. Czy tak było w istocie? Nie wiadomo. Może kiedyś poznamy jednoznaczną odpowiedź na to pytanie.
2. Ofiary, które stały się katami
Kolejny film, którego nie może zabraknąć w niniejszym zestawieniu, przez wielu krytyków i kinomaniaków uważany jest za jedną z „najmocniejszych” polskich produkcji lat 90. XX wieku. Mowa rzecz jasna o „Długu”, który miał premierę w 1999 roku.
Obraz Krzysztofa Krauzego został obsypany głównymi nagrodami za reżyserię, scenariusz i role męskie m.in. na festiwalach w Gdyni i Warszawie.
Inspiracją dla reżysera stała się historia dwóch młodych biznesmenów – Sławomira Sikory (pierwowzór Stefana granego przez Jacka Borcucha) i Artura Brylińskiego (filmowy Adam, w którego wcielił się Robert Gonera). Mężczyźni przez rok byli szantażowani, zastraszani i zmuszani do popełniania oszustw przez Grzegorza G. – kolegę Sikory z młodych lat – i jego kompanów z przestępczego półświatka, którzy nałożyli na nich fikcyjny dług.
2. Ofiary, które stały się katami
W akcie desperacji, będąc u kresu sił psychicznych i nie mogąc liczyć na pomoc policji ani prokuratury, Sikora i Bryliński w marcu 1994 roku zdecydowali się na krok ostateczny – pozbycie się Grzegorza G. i jego goryla Mariusza K. Swoim ofiarom odcięli po śmierci głowy, a ciała wrzucili do Wisły. W podwójnym zabójstwie biznesmenom pomagali trzej inni mężczyźni, w tym młodszy brat Sikory. Cała piątka została zatrzymana przez policję już parę dni po dokonaniu przestępstwa.
Sąd, wydając trzy lata później wyrok w tej szokującej i kontrowersyjnej sprawie, stwierdził, że zabójstwo było zaplanowane i nie znalazł w przypadku biznesmenów żadnych okoliczności łagodzących. Obaj zostali skazani na kary 25 lat pozbawienia wolności (ich kompani dostali łagodniejsze wyroki). Nie odsiedzieli jednak całego wyroku. Sikora został bowiem ułaskawiony w 2005 roku przez Aleksandra Kwaśniewskiego, natomiast Bryliński pięć lat później przez Bronisława Komorowskiego.
3. Tragiczny finał pewnej znajomości
Kiedy Martynika Ł. poznała Jana S. w 1987 roku, miała 25 lat, była świeżo upieczoną mężatką i stawiała pierwsze kroki jako dziennikarka wrocławskiego oddziału telewizji publicznej. On z kolei był o 13 lat od niej starszy, miał żonę, dwójkę dorastających dzieci i był cenionym realizatorem programów dla młodzieży i o tematyce teatralnej.
Z czasem ich zawodowa znajomość przerodziła się w namiętny romans, który nie był specjalnym zaskoczeniem dla pracowników telewizji. Tajemnicą poliszynela było bowiem, że Jan S. miał słabość do pięknych kobiet i nie stronił od ich towarzystwa. Tym razem jednak relacja wyglądała na poważną. Do tego stopnia, że para nie ukrywała się ze swoimi uczuciami.
Na początku 1990 roku Martynika Ł. oświadczyła Janowi S., że jest w ciąży i wyprowadziła się od męża do swoich rodziców. Realizator początkowo obiecywał jej, że się rozwiedzie, potem jednak stopniowo zaczął wycofywać się z tych planów. Niemniej jednak w lipcu oboje wynajęli mieszkanie i rozpoczęli wspólne życie. Życie, które dla będącej w ósmym miesiącu ciąży Martyniki zakończyło się tydzień później, dokładnie 30 lipca 1990 roku.
3. Tragiczny finał pewnej znajomości
30 lipca 1990 roku Martynikę Ł. znaleziono martwą w wannie. Policja i prokuratura dość szybko wykluczyły wersję nieszczęśliwego wypadku. Było jasne, że doszło do zabójstwa. Oskarżono o nie Jana S., który po procesie poszlakowym został skazany przez sąd na karę 25 lat więzienia.
Mężczyzna cały czas utrzymywał, że jest niewinny. W 2001 roku, po spędzeniu ponad 11 lat za kratami, mimo negatywnej opinii sądów, został ułaskawiony przez Aleksandra Kwaśniewskiego i wyszedł na wolność.
Opisana powyżej historia, oczywiście nieco zmieniona, stała się osią dramatu psychologiczno-sądowego „Bezmiar sprawiedliwości”, który w 2006 roku zrealizował Wiesław Saniewski. Reżyser przeprowadza w nim widza przez meandry postępowania i procesu karnego łudząco przypominającego ten rzeczywisty. Ukazuje go przy tym z wielu zróżnicowanych punktów widzenia, jakie prezentują poszczególni bohaterowie filmu.
4. Sprawiedliwość na własną rękę
O położonej w województwie warmińsko-mazurskim małej wsi Włodowo cała Polska usłyszała na początku lipca 2005 roku. Zbrodnia, która miała tam miejsce, najpierw zszokowała opinię publiczną, a w miarę odkrywania jej okoliczności urosła do symbolu nieudolności organów państwowych, mających pomagać i stać na straży bezpieczeństwa obywateli.
Terroryzujący od wielu lat Włodowo recydywista Józef Ciechanowicz padł ofiarą samosądu ze strony doprowadzonych do ostateczności mieszkańców. Do tragedii najprawdopodobniej by nie doszło, gdyby policjanci z komisariatu w Dobrym Mieście nie zignorowali zgłaszanych im informacji o zagrożeniu i w odpowiednim czasie zainterweniowali.
W dniu linczu, czyli 1 lipca, „Ciechanek” bowiem najpierw zaatakował i zranił swoją konkubinę, a następnie jej córkę i zięcia. Groził także, że zabije syna pary. Tego było już za wiele dla zdesperowanych i pozostawionych bez pomocy ludzi, którzy za pomocą szpadli, kijów i łomów postanowili sami wymierzyć sprawiedliwość.
4. Sprawiedliwość na własną rękę
Na ławie oskarżonych w sprawie zabójstwa i zbezczeszczenia zwłok Józefa Ciechanowicza usiadło sześciu mężczyzn. Wśród nich znalazło się trzech braci Winków, którym przypisano główne role w całym zdarzeniu. W kolejnych instancjach sądy wymierzały im kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Jednak w 2009 roku, po ponownym procesie, na mocy wyroku Sądu Okręgowego w Olsztynie, podtrzymanego później przez Sąd Apelacyjny w Białymstoku, mężczyźni mieli trafić za kraty na cztery lata.
Nie doszło do tego za sprawą aktu łaski, który zastosował wobec nich Lech Kaczyński. Wydarzenia z Włodowa oraz walka o uniewinnienie oskarżonych, jaką podjęły ich rodziny i mieszkańcy wsi, stały się inspiracją dla debiutanta Krzysztofa Łukaszewicza, który w 2010 roku nakręcił „Lincz” z doskonałym Wiesławem Komasą w roli Zaranka. Motyw samosądu został także wykorzystany m.in. w serialach *„Pitbull” i *„Kryminalni”.
5. Rodzina ''Potwornickich''
„To był bardzo dobry, grzeczny chłopiec. Zawsze mówił dzień dobry” albo „To była zwyczajna, normalna rodzina”. Podobne banalne sformułowania można często usłyszeć z ust wypowiadających się dla mediów sąsiadów lub znajomych osób, które w makabryczny sposób zostały pozbawione życia przez swoich bliskich. Nie inaczej było w przypadku wstrząsającego matkobójstwa, którego pod koniec lat 90. w Warszawie dopuścili się dwaj bracia w wieku 23 i 13 lat.
Chłopcy zabili kobietę używając klawiatury komputerowej i noży (choć pierwotnie planowali wykorzystać wiertarkę), po czym odcięli jej głowę. Następnie rozkawałkowane zwłoki zawinięte w worki zamknęli w swoim pokoju w szafie i mieszkali z nimi przez pięć dni. Gdy fetor rozkładającego się ciała stawał się coraz bardziej wyczuwalny, obaj nagle zniknęli. Ujęto ich po paru dniach w pensjonacie w Broku nad Bugiem. Jeszcze w radiowozie przyznali się do zamordowania matki.
Młodszy jako powód dokonania przerażającego czynu podał… brak jej zgody na zabawy na podwórku. Później obaj zeznawali, że matka ich nie rozumiała, nie dawała pieniędzy i nie akceptowała notorycznych wagarów 13-latka.
5. Rodzina ''Potwornickich''
Z czasem na światło dzienne zaczęły wychodzić mroczne sekrety rodziny „Potwornickich”, jak nazwał ją zajmujący się sprawą Sławomir Opala, policjant z wydziału zabójstw Komendy Stołecznej Policji, pierwowzór komisarza Despero z „Pitbulla”. Bohaterami dramatu byli bowiem: wycofany ojciec, nieradzący sobie z rzeczywistością, matka elegantka, która sprowadzała do domu bezdomne koty, starszy syn wierzący w demony, hipnozę i kontrolę umysłów, wpatrzony w niego jak w święty obrazek 13-latek i jeszcze troje innych dzieci, które według policjantów niezbyt przejęły się śmiercią matki.
Ponad dekadę później na ekrany kin wszedł film „Matka Teresa od kotów” Pawła Sali. Reżyser w wywiadach mówił wprost o inspiracji sprawą z pierwszych stron gazet. W swoim obrazie skupił się jednak nie na samym makabrycznym wydarzeniu, lecz warstwie psychologicznej i relacjach pomiędzy poszczególnymi postaciami.
Inspiracji nie brakuje...
O prawdziwych historiach kryminalnych i powstałych pod ich wpływem filmach czy serialach można by pisać jeszcze długo. Nie można w tym kontekście nie wspomnieć doskonałego „Pitbulla” Patryka Vegi. Powstał on bowiem na bazie serialu dokumentalnego „Prawdziwe psy”, którego pomysłodawcą był właśnie Vega. Z kolei w przypadku filmu „Świadek koronny” i serialu „Odwróceni” o realizm scenariusza zadbał Piotr Pytlakowski, dziennikarz śledczy i autor wielu publikacji o polskiej przestępczości zorganizowanej. Podobieństwa między granym przez Roberta Więckiewicza „Blachą” a najsłynniejszym polskim świadkiem koronnym Jarosławem Sokołowskim „Masą” są oczywiste.
Podobnie rzecz się ma z innymi postaciami, których pierwowzorów należy szukać wśród członków grupy pruszkowskiej i wołomińskiej.
Życie niestety cały czas dostarcza filmowcom gotowych, przerażających scenariuszy. Zapewne kwestią czasu jest, aż do kin wejdą obrazy bezpośrednio nawiązujące do sprawy autora powieści „Amok” Krystiana Bali, skazanego za zabójstwo kochanka byłej żony, czy też bulwersującego spektaklu, jaki wciąż toczy się wokół morderstwa małej Magdy z Sosnowca…
Inspiracji nie brakuje…
W jakim stopniu scenariusze największych hollywoodzkich hitów – „Selena”, „Monster” czy „Za wszelką cenę” pokrywają się z prawdziwymi historiami kryminalnymi? Odpowiedzi na to pytanie poszuka znana w USA aktywistka społeczna Erin Brockovich w programie „Hollywoodzkie śledztwa Erin Brockovich”.
Widzowie zobaczą w nim m.in. ekskluzywny wywiad z pierwszą amerykańską seryjną zabójczynią Aileen Wuornos. Wysłuchają relacji osób z najbliższego otoczenia Seleny Quintanilli Perez zamordowanej przez swoją asystentkę. Poznają także sylwetkę lubieżnej Pameli Smart, która zainspirowała Gusa Van Santa.