Agnieszka Wagner: Brak jej tylko jednego - parcia na szkło
Agnieszka Wagner, piękna, delikatna blondynka, mająca wszystko, co potrzebne, by zostać gwiazdą. Brak jej tylko jednego – parcia na szkło.
Agnieszka Wagner, piękna, delikatna blondynka, mająca wszystko, co potrzebne, by zostać gwiazdą. Brak jej tylko jednego – parcia na szkło.
Aktorka, która wielokrotnie pojawiała się w filmach zagranicznych, przyznaje, że nigdy nie pociągał jej wielki świat imprez branżowych, nie chciała być na świeczniku, bo za bardzo ceni sobie swoją prywatność.* Nie przyjmuje wszystkich propozycji, woli projekty ambitne, choć podkreśla, że nie ma nic przeciwko graniu w serialach.*
Rzadko grywa w wielkich hitach, ale ostatnio znowu można było oglądać ją na wielkim ekranie w sequelu "Listów do M", który pobił wynik frekwencyjny części pierwszej, stając się najpopularniejszą komedią wyświetlaną w polskich kinach po 1989 roku (więcej tutaj).
Dziewczynka z ''Gawędy''
Urodziła się 17 grudnia 1970 w Warszawie. Doświadczenie sceniczne zaczęła zdobywać już jako mała dziewczynka – przebrnęła przez casting i trafiła do zespołu pieśni i tańca Gawęda.
- Kiedyś w Polsce nie było wiele możliwości ekspresji artystycznej dla dzieci.Gawęda była wtedy szczególnym, jednym z niewielu takich miejsc – wspominała w wywiadzie opublikowanym na portalu TVP. - Była marzeniem wszystkich małych dziewczynek. Przyznawała, że dzięki uczestnictwie w zespole wiele się nauczyła.
- [Gawęda] dawała satysfakcję i możliwość poznania świata. Uczyła bycia na scenie, odpowiedzialności, pracowitości. Rozwijała zdolności artystyczne: od śpiewu i tańca po plastyczne – dodawała.
Blaski i cienie
Wydawało się logiczne, że dysponując takim doświadczeniem i obyciem scenicznym, Wagner będzie planowała karierę aktorską. Ona jednak długo opierała się swojemu powołaniu.
I choć ostatecznie Wagner wybrała aktorstwo, zapisała się również na zajęcia na Wydziale Nauk Ekonomicznych i studiowanie historii sztuki na Uniwersytecie Warszawskim, jak podkreślała - "dla czystej przyjemności intelektualnej".
Zagraniczna kariera
Na ekranie zadebiutowała w 1988 roku, później zaś chętnie grywała zarówno w kraju jak i za granicą, gdzie filmowcy szybko docenili jej talent.
- Był rzeczywiście taki moment, że grałam więcej za granicą niż tutaj – przyznawała. - Zagrałam w kilku filmach francuskich, amerykańskich, pracowałam z Włochami, Niemcami i wielokrotnie z Czechami, trafił mi się nawet kiedyś film kręcony w Chinach. Tak się po prostu złożyło. Pomogła na pewno znajomość języków, w tym, o dziwo, bardzo rosyjskiego. I, zapewne, słowiański wygląd. Wagner wystąpiła nawet w filmie macedońskim, miała również parę kwestii po albańsku. Nie wystraszyła się tego wyzwania.
- No i świetnie, bo uczenie się tekstów na tzw."małpę" to ciekawe zadanie warsztatowe. Tak samo było kilkakrotnie z graniem po niemiecku, bo wbrew nazwisku nie znam niemieckiego ani w ząb – śmiała się, dodając, że z przyjemnością uczy się języków obcych.
Związek z Adamczykiem
Wagner nigdy nie narzekała na brak powodzenia. Jednym z mężczyzn, którzy stracili dla niej głowę, był młodszy od niej o rok Piotr Adamczyk, którego poznała podczas pracy nad spektaklem dla Teatru Telewizji.
Spotykali się przez cztery lata, ale – jak podaje magazyn Na żywo - aktorka czuła się zaniedbywana przez swojego partnera. Miała też dość jego zaborczego charakteru, uważała, że ją ignoruje i jest skupiony wyłącznie na sobie i swojej karierze. Wreszcie uznali, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozstanie.Ale podobno nie żywią do siebie urazy.
- Gdy Adamczyk po latach zakochał się w Kate Rozz, plotkowano, że to także dlatego, że jest podobna do Wagner – czytamy w gazecie. - Dziś są w dobrej komitywie. Zagrali w filmie „Listy do M.”. I razem bawią się na imprezach.
Nie lubi komplementów
Wagner nie musiała długo czekać na kolejnego konkurenta.Szczęśliwcem, któremu udało się zaprowadzić aktorkę do ołtarza, jest Jerzy Jurczyński, były rzecznik prasowy i wiceprezes zarządu do spraw bezpieczeństwa na stadionie Wisły Kraków. Razem wychowują córkę Helenkę.
Gwiazda przyznaje, że nie lubi komplementów dotyczących jej urody.
– Zdecydowanie nie przepadam za podkreślaniem urody jako głównego atutu. Co więcej, kiedy słyszę komplementy, to się zwyczajnie peszę albo robię podejrzliwa, że coś się za tym kryje – mówiła.
- Moim przekleństwem jest, że wychowałam się na zwykłym peerelowskim osiedlu, a wyglądam jak dziewczyna z dworku, reżyserzy więc obsadzają mnie tylko w szlacheckich rolach – śmiała się.
''Aktorowi zawsze jest mało''
Jeśli chodzi o wybory zawodowe, nie zgadza się na wszystko, co jej proponują. Przyznaje, że nie lubi programów reality i talk show i nie chciała wystąpić w żadnym z nich – choć zapewniała od razu, że nie ma za złe kolegom, którzy podobne oferty przyjmują.
- Wszelkich takich programów konsekwentnie unikam zarówno jako widz, jak i jako gość, pomimo wielokrotnych zaproszeń – mówiła portalowi TVP. Pytana, czy czuje się aktorką spełnioną, zaprzeczała od razu.
- Mam nadzieję, że wszystko, co najlepsze jeszcze przede mną – mówiła. - Poza tym aktorowi zawsze jest mało i żaden nigdy nie stwierdzi, że zagrał już wszystko, co chciał.(sm/gb)