"Aladyn": dramat gwiazdy Disneya. "Nikt mnie nie zaprasza na castingi"
Mena Massoud jest młody, przystojny, wysportowany, a do tego zagrał główną rolę w filmie, który zarobił ponad miliard dolarów. Wbrew pozorom nie był to dla niego żaden przełom, bo od czasu "Aladyna" nie był na ani jednym przesłuchaniu.
03.12.2019 | aktual.: 04.12.2019 07:07
Mena Massoud w rozmowie z "Daily Beast" przerwał milczenie i wyznał, co dla niego oznacza bycie gwiazdą Disneya. - Jestem już zmęczony siedzeniem cicho. Chcę, by ludzie wiedzieli, że życie nie musi być usłane różami, gdy zagrasz główną rolę w takim filmie jak "Aladyn" – mówił 28-letni aktor z Egiptu.
- Ludziom wydaje się, że zarobiłem miliony i przebieram w nowych ofertach. A prawda jest zupełnie inna. Od czasu "Aladyna" nie byłem na ani jednym przesłuchaniu – wyznał aktor, którego można będzie wkrótce oglądać w serialu "Reprisal".
Massoud podkreśla, że jest niezmiernie wdzięczny za otrzymaną szansę zagrania w tak wielkiej produkcji i zdobyciu światowej sławy. Ale na jednego otwartego producenta przypada czterech czy pięciu, którzy nawet nie chcą z nim rozmawiać.
- To jest niepojęte dla wielu ludzi. Myślą sobie, że wystąpiłem w "Aladynie", film zarobił miliard dolarów, a ja chcę teraz po prostu dostać się na przesłuchanie. Nie oczekuję, że ktoś mi da rolę Batmana, ale chcę wejść do pokoju, dostać szansę – dodał z goryczą.
Massoud przed zagraniem w "Aladynie" pokonał ponad 2 tys. konkurentów i miał na swoim koncie kilkanaście ról filmowych i telewizyjnych (m.in. serial "Jack Ryan", "Open Heart"). Disney dał mu szansę, na którą czekał od wielu lat, bo jako rodowity Egipcjanin miał ogromne trudności z przebiciem się w Hollywood. Jedyne role, jakie mu proponowano, to terrorystów z Bliskiego Wschodu.