"Amira". Więźniowie płodzą dzieci. Szmuglują nasienie zza krat
Skazani Palestyńczycy odsiadują w izraelskich więzieniach długie lata. Wydłużający się czas rozdzielenia wpływa jednak na osłabienie rodzinnych relacji. Pojawia się więc pomysł na ich scalenie: kolejne dziecko. Tylko jak doprowadzić do poczęcia, kiedy intymne spotkanie z żoną jest niemożliwe? Sposób jest jeden: szmuglowanie spermy.
19.10.2021 11:49
Okazuje się, że jest on na tyle skuteczny, że spłodzono już w ten sposób ponad setkę dzieci. Artykuł na ten temat zainspirował egipskiego reżysera Mohameda Diaba do napisania scenariusza o poczętej w ten sposób dziewczynie. Gdy na jaw wychodzi, że jej ojcem wcale nie jest uwięziony Palestyńczyk, rozpoczyna się rodzinny dramat. Film "Amira" pokazywany jest właśnie na 5. El Gouna Film Festival w Egipcie.
Artur Zaborski: Podobno scenariusze twoich filmów są inspirowane prawdziwymi wydarzeniami?
Mohamed Diab: Wszystkie filmy, które do tej pory zrobiłem, mają swoje korzenie w rzeczywistości. "678" było oparte na historii pierwszej Egipcjanki, jaka zdecydowała się założyć sprawę przeciwko mężczyźnie, który molestował ją seksualnie. Byłem na tym procesie - moja obecność w sądzie popchnęła mnie do napisania scenariusza.
"The Clash" miało z kolei swój początek w wybuchu protestów przeciwko prezydentowi Mohamedowi Mursiemu w 2013 r. Zawarłem w scenariuszu własne doświadczenia z tamtego zrywu, opowieści znajomych i przyjaciół, a także to, co na ten temat znalazłem w prasie i w internecie.
Jeśli zaś chodzi o "Amirę", to ona swój początek ma w artykule z gazety, w którym przeczytałem o tym, jak płodzą dzieci Palestyńczycy uwięzieni w izraelskich więzieniach.
Jak to wygląda?
Rodziny osób, które trafiły do więzienia, są rozdzielone. Matki same prowadzą dom, opiekują się dziećmi i załatwiają sprawunki, a mężczyźni siedzą za kratkami. Wydaje się więc, że w takiej sytuacji płodzenie dziecka nie ma najmniejszego sensu. A jednak Palestyńczykom bardzo na tym zależy.
Dlaczego?
Bo wierzą, że dzieci są symbolem tego, że Palestyna przetrwa, że nie da się jej poskromić ani zniszczyć.
Tylko jak spłodzić dziecko, siedząc w więzieniu? Więźniowie mają możliwość schadzek ze swoimi partnerkami?
Nie mają, dlatego wynajdują inne sposoby. Mało kto dokładnie wie, jak wygląda przetransportowanie spermy z więzienia do szpitala, gdzie pod okiem lekarza zostaje wprowadzona do dróg rodnych kobiety. Mówi się, że żeby to się udało, osadzeni muszą znaleźć przychylnych im strażników, którzy zgodzą się przekazać nasienie na zewnątrz. Ale jest też wersja, że wkładają spermę do woreczka i takie zawiniątko ląduje w batoniku, który następnie wsuwają pod szybę dzielącą więźniów i odwiedzających.
I to się udaje?
Tak, w ten sposób Palestyńczycy spłodzili już ponad sto dzieci. Są na to dowody w postaci testów biologicznych, które potwierdzają ojcostwo więźniów. Kiedy o tym przeczytałem, miałem wrażenie, jakbym wziął się do lektury książki science-fiction, a nie reportażu. Natychmiast się tym tematem zainteresowałem i zacząłem się zastanawiać, jak zrobić z tego pełnokrwistą historię.
Co wymyśliłeś?
Szedłem tropem tego, że tak urodzone dzieci praktycznie nie doświadczają wychowania ze strony ojca, który siedzi w więzieniu. Myślałem, kim dla siebie są tacy ojcowie i ich potomkowie. I czy łączy ich coś poza krwią? Bo przecież nie mogą się poznać. A najczęściej w palestyńskich rodzinach, w których mężczyzna trafił do więzienia, buduje się jego mit. Traktuje się go jak bohatera lub męczennika. Oddaje się mu pamięć i cześć, więc dziecko musi dorastać pod presją ojca, który stał się ikoną.
ZOBACZ TEŻ: trailer "Amira", reż. Mohamed Diab
Dokąd cię to myślenie zaprowadziło?
Do namysłu nad tym, co by się stało, gdyby okazało się, że dziecko takiego mężczyzny nie jest tak naprawdę jego. Jak to wpłynęłoby na relacje rodzinne? Co wzięłoby górę - bezwarunkowa miłość czy ideologia? Wprowadziłem na ekran postać izraelskiego strażnika, który pomagał w szmuglowaniu spermy, ale tak naprawdę zastępował ją własnym nasieniem.
Sprawa wychodzi na jaw, gdy bohaterowie - Nuwar i Warda, rodzice Amiry - chcą spłodzić drugie dziecko. Wtedy okazuje się, że Nuwar jest bezpłodny, więc nie może być biologicznym ojcem Amiry. Od tego wyszedłem. Dzięki temu mogłem opowiedzieć dwie historie: prywatną, w której najważniejszym pytaniem jest, kto jest ojcem dziecka, i polityczną, która pozwoliła mi pokazać, że nawet posiadanie dziecka może być deklaracją polityczną.
Więźniowie palestyńscy są z jednej strony wytrzymali, nie do złamania. Ale gdy Nuwarowi przychodzi zmierzyć się z tym, że Amira nie jest jego biologiczną córką, rozsypuje się, staje się niezwykle emocjonalny.
Sam jestem ojcem i wiem, że nie ma nic gorszego niż bezsilność, gdy coś złego dzieje się z twoim dzieckiem. Nuwar siedzi za kratami i nie może nic zrobić, gdy Amira odkrywa prawdę i przeżywa dramat. To jedna sprawa. Druga jest taka, że na temat wizerunku arabskich kobiet i mężczyzn panuje wiele stereotypów. To nie jest tak, że w naszej kulturze mężczyźni nie okazują emocji, a kobiety są uległe. Kobiety w moim otoczeniu zawsze były niezwykle silne. Może to dlatego, że ich życie nie było łatwe?
Dla mnie arabskie kobiety to bohaterki, które odznaczają się niesamowitą wytrwałością i siłą. Bawi mnie, gdy w zachodnich filmach oglądam je jako pozbawione zdania i poddające się otoczeniu i losowi. Nie twierdzę, że Arabki nie mają pod górkę, ale ten wizerunek naprawdę nie przekłada się na rzeczywistość.
Moja mama i matki moich przyjaciół są najsilniejszymi osobami w domach. I to one dzierżą władzę. Moja siostra i moja żona też mają w sobie niesamowitą siłę. Mój film jest hołdem złożonym kobietom, co nie zmienia faktu, że nie lubię czarno-białych postaci. Dlatego moja bohaterka Amira też nie jest idealna - bardzo źle traktuje swoją matkę na początku filmu.
Jesteś Egipcjaninem. Nie bałeś się wchodzić z zewnątrz w tak polaryzujący ludzi temat konfliktu palestyńsko-izraelskiego?
Jestem skromny i pokorny. Wiedziałem, że będę potrzebował przewodnika, który przeprowadzi mnie przez to pole minowe. Jako Arab prawdopodobnie wiem na ten temat więcej niż ty, co nie znaczy, że moja wiedza jest wystarczająca. Bo przecież nigdy tam nie żyłem, a wiedzę czerpię głównie z wiadomości, które o Palestynie mówią już tylko z perspektywy wojny. Donoszą o kolejnych wybuchach, ofiarach, zamachach. Pokazuje się na ekranie polityków, a jest wielka różnica pomiędzy tym, jak zachowują się rządzący, a tym, jak zachowują się obywatele.
Ten film nakręciłem z moją żoną, a zarazem producentką Sarą Goher. Razem pojechaliśmy do palestyńskiego filmowca Hany Abu-Assada, który ze swoją żoną Amirą pomógł nam rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego, jak pewne sprawy pokazać na ekranie. Hany był moim mentorem i przyjacielem, ale nie był jedyną osobą z Palestyny na planie. Poza mną i operatorem wszyscy pracownicy w ekipie byli Palestyńczykami. Zachęcałem ich, by krytykowali wszystko, co ich zdaniem na ekranie może wyglądać na niezgodne z rzeczywistością.
Hany Abu-Assad z Palestyny wyruszył na podbój Hollywood, gdzie zrobił "Pomiędzy nami góry" z Kate Winslet i Idrisem Elbą. Ciebie też czeka transfer do Kalifornii - zaraz wchodzisz na plan serialu Marvela "Moon Knight", w którym tytułową rolę gra Oscar Isaac.
Miałem już propozycje z Hollywood, ale je odrzucałem, bo nie były to opowieści, które w jakiś sposób by mnie reprezentowały. Dlatego z moją żoną skupiliśmy się na pisaniu własnych projektów. I udało nam się je sprzedać. Jeden z nich opowiada o superbohaterce, która z Bliskiego Wschodu przeprowadza się do USA, gdzie nie może się odnaleźć, drugi to zanurzone w kulturze arabskiej science-fiction.
Niestety, pandemia nam pokrzyżowała plany wejścia na plan. Na szczęście Marvel szukał reżysera do serialu. Napisaliśmy dwustustronicowy koncept i udało się, zostaliśmy zaproszeni na pokład. Pracujemy z Oscarem Isaakiem i Ethanem Hawke. Każdy z nas wnosi coś do projektu i wzajemnie się inspirujemy. Przenikanie się kultur jest dziś nieodzowne i potrzebne.
Ja chcę robić filmy o innych narodach, bo to pozwala zagłębić się w czyjąś rzeczywistość i popatrzeć na świat z jego perspektywy. A dzięki temu mogę się rozwijać. Patrzenie na świat tylko ze swojego punktu widzenia jest ograniczające. Dlatego cieszę się, że mogłem do serialu Marvela wnieść moje egipskie spojrzenie.