Barbara Winiarska nie uwierzyła lekarzom. Walczyła o córkę, której dawali 2 lata życia
Wybór między aktorstwem i poświęceniem życia choremu dziecku był dla niej oczywisty. Nie żaliła się na swój los i pomagała innym. Bezwiednie napisała dla siebie czarny scenariusz, który zrealizowało samo życie.
Barbara Winiarska urodziła się 29 maja 1952 r. w Skierniewicach. Jej siostra Maria była starsza o rok, jednak ludzie brali je za bliźniaczki. Ich wspólne występy sceniczne zachwycały idealnym zgraniem i naturalnością. Nie dało się ukryć, że świetnie się bawią w swoim towarzystwie. One same twierdziły, że tworzą jeden organizm.
- Ludzie często się dziwili, że my jesteśmy tak idealnie zgrane. Ten sam gest, stuk obcasa. Dla nas to było oczywiste – mówiła Maria w "Wysokich Obcasach".
- Obie skończyłyśmy szkołę muzyczną, potem studia aktorskie, wspólna była praca, wspólny odpoczynek, wspólne problemy. Nasze zamążpójścia, założenie oddzielnych rodzin, nie zmieniły takiego stanu rzeczy, stanowiłyśmy jedność – wspominała w "Tele Tygodniu" starsza siostra Winiarska.
Barbara Winiarska na ekranie zadebiutowała w 1974 r. epizodyczną rolą w "Nie ma róży bez ognia" Stanisława Barei. Wkrótce znalazła zatrudnienie w Teatrze Rozmaitości, gdzie oczywiście występowała wspólnie z siostrą. Obie Winiarskie dały się również zapamiętać epizodami w "Misiu": Maria wcieliła się w spikerkę z lotniska, zaś Barbara została kultową kioskarką ("Tu jest kiosk Ruchu! Ja… Ja tu mięso mam!").
Mimo niezaprzeczalnego talentu młodsza Winiarska nie zrobiła oszałamiającej kariery na dużym ekranie. Po części dlatego, że nigdy o nią nie zabiegała, bo zawsze przedkładała życie osobiste nad występy sceniczne. Udowodniła to, gdy na świat przyszła jej chora córeczka, której lekarze nie dawali więcej niż 2 lata życia.
Barbara Winiarska wyszła wcześniej za Pawła Wawrzeckiego, którego poznała na studiach. Tego samego dnia przed ołtarzem stanęła również Maria, która ślubowała miłość Wiktorowi Zborowskiemu. Niedługo potem zaczęły się szykować do macierzyństwa. Oczywiście terminy porodów wyznaczono im na ten sam dzień.
Niestety w tym przypadku organizmy sióstr Winiarskich nie były zgodne. Maria urodziła zdrowe dziecko w terminie. Córeczka Barbary przyszła na świat miesiąc wcześniej i miała porażenie mózgowe.
Choroba nowonarodzonej Ani była ciosem. Lekarze dawali jej nie więcej niż 2 lata życia, ale Barbara Winiarska nie zamierzała się poddać.
- Ona tego nie mówiła, ale ja widziałem, że ją to wszystko strasznie upokorzyło – mówił Paweł Wawrzecki w "Wysokich Obcasach", nawiązując do słów lekarzy. - Powiedzieli, że jej te ataki padaczki zupełnie zniszczą mózg. Kiedy skończyła dwa lata było rzeczywiście źle. Leżała bez ruchu. Trzeba było do niej wstawać kilkanaście razy w nocy, prać to wszystko. Zmienialiśmy się stale.
Barbara bez wahania porzuciła karierę zawodową i poświęciła się opiece nad córką. Każdy postęp Ani był ogromnym powodem do radości i zapewniała, że córka nadała jej życiu sens. Podobnie wypowiadał się ojciec dziewczynki, który po latach nazwał ją swoim największym życiowym sukcesem. Barbara nie żałowała wycofania się z aktorstwa, zaczęła natomiast angażować się w pomoc ciężko doświadczonym rodzicom. Założyła stowarzyszenie, organizowała zbiórki pieniężne. Była wykończona, ale działała na pełnych obrotach. Nigdy się nie żaliła.
W tamtym okresie podobno bała się tylko jednego: że umrze przed Anią, która nie rozumie śmierci i pomyśli, że matka ją zostawiła. Czarny scenariusz sprawdził się 18 września 2002 r.
Barbara Winiarska zmarła nagle z powodu tętniaka mózgu.
Jej córka ma teraz 27 lat i jest pod opieką ojca oraz zaprzyjaźnionego małżeństwa, które zajmują się Anią, gdy Wawrzecki wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych. Za Oceanem na stałe mieszka jego druga żona, z którą pobrał się w lutym 2009 r. - Teraz, kiedy Ania jest samodzielna, jest mi dużo łatwiej wyjeżdżać, ale nigdy nie zostawiłbym jej zupełnie bez opieki. Jest szczęśliwa, bo realizuje się w swoich pasjach, a ja tylko staram się zabezpieczać ją materialnie i stwarzać jej taki świat, o jakim ona marzy - wyznał w programie "Dzień Dobry TVN". Tłumaczył przy tym, że mógłby zabrać córkę do Stanów Zjednoczonych, ale w Polsce nadal ma zobowiązania zawodowe i jeszcze nie zdecydował się na stałą przeprowadzkę.