"Bluźnierczy, obrzydliwy". Film zjednoczył chrześcijan w... protestach
17 sierpnia 1979 roku odbyła się światowa premiera filmu "Żywot Briana". Cenzorzy od razu wzięli się do roboty. Chcieli wycinać bluźniercze sceny, podnosili ograniczenia wiekowe albo po prostu nie zgadzali się na dystrybucję. 46 lat od dnia premiery "Żywot Briana" wciąż musi zmagać się z cenzurą. Trochę inną niż w minionym stuleciu.
Ciekawe, czy "Żywot Briana" stałby się aż tak sławny i uwielbiany przez wielu widzów, gdyby nie te wszystkie protesty i atmosfera obyczajowego czy religijnego skandalu. Film grupy Monty Pythona wcale nie jest przecież wielce obrazoburczą i wywrotową produkcją. John Cleese, z niedowierzaniem obserwujący protesty, miał rzucić żartem do swoich kolegów: "Patrzcie, udało nam się zjednoczyć chrześcijan po raz pierwszy od dwóch tysięcy lat!".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kultura WPełni: Juliusz Machulski o przekraczaniu granic przez reżyserów
Pomysł na "Żywot Briana" powstał, gdy Pythoni pracowali jeszcze nad filmem "Monty Python i święty Graal". Panowie Graham Chapman, John Cleese, Terry Gilliam, Eric Idle, Terry Jones oraz Michael Palin (w filmie zagrali w sumie czterdzieści różnych postaci) najpierw myśleli o jakimś złośliwym skeczu dotyczącym Jezusa, ale później uznali, że ponieważ był tak naprawdę "spoko gościem", nie powinni z niego szydzić.
Wtedy narodził się Brian, mający być początkowo trzynastym apostołem. Idea jednak ewoluowała i bohater ostatecznie dostał własną historię, łudząco podobną do tej znanej wszystkim z Biblii.
"Żywot Briana" mógłby nie powstać, gdyby nie wsparcie George'a Harrisona, ex-Beatlesa. Większe i mniejsze wytwórnie filmowe po przeczytaniu scenariusza odprawiały komików z kwitkiem, przekonane (całkiem zresztą słusznie), że film wywoła prawdziwą burzę. Harrison założył więc firmę HandMade Films i zainwestował w produkcję 4 miliony dolarów. Sam pojawia się gościnnie na ekranie jako Papadopolous. Szkoda tylko, że taśma dźwiękowa uległa zniszczeniu i jego bohater mówi głosem Michaela Palina.
Po premierze "Żywot Briana" spotkał się ze zmasowanym atakiem za strony organizacji katolickich. Pisano, że jest bluźnierczy, obrzydliwy, godny potępienia, że szydzi z religii i z Jezusa. Starano się go bojkotować i oprotestowywać przez długi czas. W Irlandii nie można go było wyświetlać w kinach aż do 1987 roku. Norwegowie (kto by dziś pomyślał) premierę odroczyli aż o rok, a kiedy już do niej doszło, komedia dostępna była wyłącznie dla widzów dorosłych.
Mimo tych wszystkich przeszkód, a może właśnie dzięki nim, "Żywot Briana" stał się w wielu krajach przebojem. Przebił się nawet na rynku amerykańskim (po uwzględnieniu inflacji zarobił tam ponad 100 mln dolarów), choć przez pierwsze tygodnie był wyświetlany tylko w pięciu kinach.
Może trudno w to uwierzyć, ale "Żywot Briana" nawet w dzisiejszych czasach potrafi wywołać duże kontrowersje. Przed kilkoma miesiącami John Cleese poinformował, że teatralny projekt oparty na scenariuszu filmu z 1979 roku został ocenzurowany. Punktem zapalnym stała się scena z "Żywotu Briana", w której mężczyzna grany przez Erica Idle'a stwierdza, że chce zostać kobietą i zajść w ciążę. Bohater wybiera sobie imię Loretta i deklaruje, że w ten sposób chce walczyć z opresją, a prawo do wybrania sobie płci to "niezbywalne prawo każdego mężczyzny".
"Chodzi o scenę, na którą przed czterdziestu laty nie było żadnej skargi, o której bym usłyszał. Teraz mamy ją usunąć, bo zaczęłaby obrażać ludzi. O czym to świadczy? – pyta retorycznie John Cleese.
Life of Brian (1979) - Terry Jones - Trailer - [HD]
Tragiczna historia "Supermana", Christophera Reeve’a, obrzydliwe sceny w horrorze "Together" i nowe perełki w streamingu. O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: