Box office USA: Czarny weekend w Hollywood [PODSUMOWANIE]
* Tak fatalnego weekendu dla premierowych tytułów nie było od lat. Każda z pięciu premier poniosła w kinach porażkę i można się tylko zastanawiać, która doznała największego upokorzenia... "Łowca czarownic", "Steve Jobs" czy może "Rock the Kasbah"?*
26.10.2015 11:31
I tak, „Łowca czarownic” to film, który poniesie największe finansowe straty. Ze względu na budżet. Opowieść fantasy była jedyną spośród premier minionego weekendu, która klasyfikowana jest jako wysokonakładowa produkcja. Obraz kosztował bowiem około 90 milionów dolarów. Tymczasem w ciągu trzech pierwszych dni wyświetlania „Łowca czarownic” zarobił w Stanach zaledwie 10,8 miliona dolarów (czwarta pozycja w tym tygodniu). Przy tak dużych kosztach produkcji, do których należy jeszcze doliczyć wydatki związane z marketingiem (a te musiały być spore, o czym świadczy chociażby bardzo duża liczba kopii filmu) jest to dramatycznie niski wynik. Skazujący „Łowcę czarownic” na wielomilionowe straty. A ratunek z rynku zewnętrznego nie przyjdzie. W 53 krajach produkcja fantasy zgromadziła skromne 13,4 miliona dolarów...
Fatalna postawa „Łowcy czarownic” to także osobista porażka Vina Diesela, który stał się aktorem jednego tytułu, jednej filmowej serii. W ostatnim dziesięcioleciu aktor ten zagrał w czterech częściach „Szybkich i wściekłych”, z których ostatnia zarobiła na całym świecie ponad 1,5 miliarda dolarów(drugi rezultat sezonu). W tym czasie Vin Diesel pojawił się jeszcze tylko w czterech innych produkcjach. Jedna sprzedała się przeciętnie („Riddick” – 98,3 miliona dolarów na całym świecie przy 38 milionach budżetu), a dwie okazały się klapą („Babylon A.D.” – 72,1 miliona dolarów wpływów vs 70 milionów budżetu oraz „Uznajcie mnie za winnego” – 2,6 miliona kontra 13 milionów). Postawa „Łowcy czarownic” to już klęska.
"Steve Jobs" to jedyny nowy tytuł w szerokiej dystrybucji, który zbiera dobre recenzje (a nawet bardzo dobre). Jednak kiedy przyszedł weekend prawdy, widownia nie dopisała. Biografia założyciela Apple od piątku do niedzieli zarobiła skromne 7,3 miliona dolarów (siódma pozycja) przy średniej na kino niższej niż średnia „Łowcy czarownic”. Tymczasem niektórzy analitycy rynku kinowego spodziewali się wyniku sięgającego nawet 20 milionów dolarów. Dlatego też obraz Danny’ego Boyle’a można uznać za największe rozczarowanie minionego weekendu. Nadzieja w tym, że dzięki pozytywnym recenzjom i nagrodom, które mogą wkrótce pojawiać się na koncie filmu, „Steve Jobs” będzie notował małe spadki popularności. Produkcja Universal Pictures kosztowała 30 milionów dolarów.
„Rock the Kasbah” to z kolei chyba najbardziej kuriozalna produkcja roku. Bardzo ciekawa obsada (Bill Murray, Bruce Willis, Kate Hudson oraz Zooey Deschanel),* wybitny reżyser (Barry Levinson) i beznadziejny efekt.* Na Rottentomatoes komedia otrzymała zaledwie 8 proc. pozytywnych ocen, a w kinach puste sale. W ciągu premierowego weekendu „Rock the Kasbah” zgromadził zaledwie 1,5 miliona dolarów (trzynasta pozycja) przy żenującej średniej na kino (750 dolarów). Obraz kosztował 15 milionów dolarów.
Równie "dziwaczną” produkcją jest musical oparty na animowanym serialu „Jem i Hologramy”. Film wyprodukowany przez specjalistę od horrorów (Jason Blum), powiązany z zabawkami firmy Hasbro, adresowany do nie wiadomo kogo. Od piątku do niedzieli obraz zarobił 1,3 miliona dolarów (piętnasta pozycja). Średnia na kino jeszcze gorsza niż „Rock the Kasbah” – 550 dolarów. „Jem i Hologramy” kosztował 5 milionów dolarów.
Ostatni z pośród premierowych tytułów „Paranormal Activity: inny wymiar” (szósta pozycja) zapewne przyniesie producentom zysk (na starcie 8,2 miliona dolarów przy 10 milionach dolarów budżetu), ale i on rozczarował. Wystarczy przypomnieć, że przed czterema laty trzecia część „Paranormal Activity” w czasie premierowego weekendu zgromadziła ponad 50 milionów dolarów. Poprzednia część cyklu zgarnęła na starcie 18,3 miliona dolarów. Mimo wszystko, „Paranormal Activity: inny wymiar” poza Ameryką radzi sobie dużo lepiej niż dziewięć razy droższy „Łowca czarownic”.
Na słabości premierowych tytułów skorzystały oczywiście starsze filmy. I tak, dzięki zaledwie 25 proc. spadkowi popularności, na pierwszą pozycję powrócił „Marsjanin”. Podczas czwartego weekendu wyświetlania produkcja science-fiction zgromadziła 15,9 miliona dolarów.W sumie na jej „amerykańskim” koncie znajduje się 166,4 miliona dolarów. Obecnie jest to 11. rezultat w 2015 roku. W ciągu tygodnia obraz Ridleya Scotta wskoczy do czołowej dziesiątki i wydaje się, że jak dorzuci jeszcze do swojego wyniku 30–40 milionów dolarów to w niej do końca roku pozostanie.
Równie mały spadek wpływów (26 proc.) zanotował „Most szpiegów”. Film Stevena Spielberga obronił trzecią pozycję na liście kinowych przebojów. Podczas drugiego weekendu na jego konto wpłynęło 11,4 miliona dolarów. W sumie 32,6 miliona dolarów.
Premiery następnego weekendu: „Ugotowany” – komediodramat z Bradleyem Cooperem w głównej roli; „Our Brand Is Crisis” – komediodramat polityczny z Sandrą Bullock; „Scouts Guide to the Zombie Apocalypse” – komedia grozy.