Brzydka siostra Kopciuszka. Polska koprodukcja podbija Berlin [RECENZJA]

"The Ugly Stepsister" w reżyserii Emilie Blichfeldt swoją festiwalową przygodę zaczęła na Sundance. W świątyni kina niezależnego koprodukcja norwesko-szwedzko-polska wywołała niemałe poruszenie. Czym tak bardzo szokuje nowe odczytanie baśni o "Kopciuszku"?

Kadr z filmu "The Ugly Stepsister"
Kadr z filmu "The Ugly Stepsister"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

Elwira (Lea Myren) jest bezkresną romantyczką. Uwielbia poezję stworzoną przez księcia Juliana (Isac Calmroth), marzy o miłości i mieszkaniu w zamku. Niestety, jej rodzinie daleko do luksusów. Po śmierci ojca, by poradzić sobie z długami, jej matka wychodzi za wdowca z domniemanym ogromnym majątkiem. Elwira wraz z siostrą Almą (Flo Fagerli) wyruszają w drogę do pałacu, gdzie Rebekka (Ane Dahl Torp) poślubi ojca Agnes (Thea Sofie Loch Næss). Los jednak bywa przewrotny i wspólna weselna kolacja zamienia się w ostatnie pożegnanie. Kobiety muszą zacząć radzić sobie same. Agnes spada w domowej hierarchii, a jedynym ratunkiem jest ślub z księciem. 

Emilie Blichfeldt w centrum swojej opowieści umieszcza jedną z przyrodnich sióstr, z którą Kopciuszek stanie do walki o serce księcia. Elwira to urocza dziewczynka z aparatem na zębach, która zrobi wszystko, by wpisać się w kanon klasycznego piękna. Dłuto idzie w ruch, tasiemiec radośnie rozgaszcza się w jelitach, a długie rzęsy w brutalny sposób (scena przywodzi na myśl "Mechaniczną pomarańczę") zostają przyszyte do powiek. W wyścigu o lepsze życie wszystkie chwyty dozwolone. Elwira nie cofnie się przed niczym. Nawet jeśli walka będzie kosztowała ją wszystkie siły i zdrowe zmysły. 

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity

"The Ugly Stepsister" doskonale wpisuje się w dyskusję zapoczątkowaną przez świecącą triumfy "Substancję". Debiutująca reżyserka w przekroczeniu i szokujących rozwiązaniach szuka odpowiedniego tonu, by opowiedzieć o wyniszczającym kulcie piękna (hasło kliniki piękna, z której korzysta Elwira brzmi "piękno to ból"). Rozprawia się z romantycznymi mitami i ideałami: książę nie jest szlachetnym młodzieńcem o czystym sercu, lecz klasycznym playboyem skupionym na sobie i seksie. Tworzy opowieść, która w nurcie body horroru zastanawia się nad tym, jak walczyć o akceptację, być sobą i nie ulegać presji narzucanej przez otoczenie. 

Reżyserka, idąc tropem hollywoodzkich nowych odczytań baśni ("Czarownica", "Cruella"), umieszcza w centrum poboczną postać. Pokazuje jej racje. Nie odmalowuje motywacji w czarno-białych barwach, dzięki czemu w przerażającej desperacji Elwiry w walce o bycie najlepszą można znaleźć zrozumienie. "The Ugly Stepsister" staje się alegorią kultu piękna, krytyką niebezpiecznej mody na Ozempic czy bezmyślne próby wpisania się w wyśrubowane kanony piękna.

To kino dla ludzi o mocnych nerwach i żołądkach. Choć sceny pełne obrzydliwości nie zajmują pokaźnej przestrzeni w fabule, swoją obrazowością sprawiają, że włos się jeży na głowie.

"The Ugly Stepsister" to kino precyzyjne i dopracowane pod każdym względem. Zachwyca na poziomie obrazu, scenografii i dźwięku. Lea Myren tworzy poruszającą bohaterkę, której okrucieństwo rodzi się z kompleksów i niepewności. Na drugim planie można zobaczyć polskie aktorki - świetną Katarzynę Herman jako nauczycielkę tańca oraz Agnieszkę Żulewską jawiącą się jako anielskie wspomnienie zmarłej matki Agnes.

Ten film to satysfakcjonująca rozrywka nawet dla tych, którzy nie chcą się bawić w poszukiwanie sensów i ukrytych znaczeń. "The Ugly Stepsister" to baśń na miarę naszych czasów. Bracia Grimm byliby dumni, że mroczny charakter ich opowieści został zachowany. To najobrzydliwsza bajka, jaką można oglądać na festiwalu w Berlinie, ale też najpiękniejsza metafora kobiecego poświęcenia dla męskich zachwytów. 

Źródło artykułu:WP Film
berlinalefestiwalfilm

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)