Był jednym z najlepszych przykładów na to, że sława i bogactwo nie dają szczęścia.

Gdy pojawiał się przed kamerami, zakładał maskę i sypał dowcipami, szybko dorabiając się miana jednego z najpopularniejszych i najbardziej lubianych komików w Wielkiej Brytanii. Wydawało się, że ma wszystko - uwielbienie fanów, fortunę i wianuszek pięknych kobiet nie odstępujących go na krok. Tak naprawdę Benny Hill był jednak człowiekiem wybitnie samotnym; nie miał wielu przyjaciół, a rodzina przypomniała sobie o nim dopiero po jego śmierci, gdy przyszło do dzielenia majątku.

Był jednym z najlepszych przykładów na to, że sława i bogactwo nie dają szczęścia.
Źródło zdjęć: © Youtube.com

Droga na szczyt

W rzeczywistości nazywał się Alfred Hawthorn Hill - pseudonim Benny przybrał kilkanaście lat później (zainspirowany postacią komika Jacka Benny'ego), gdy zaczął stawiać pierwsze kroki na scenie. Branża artystyczna pociągała go, już gdy był małym chłopcem, ale nie spodziewał się, że on, młodziak bez żadnych znajomości i wpływów, mógłby faktycznie zaistnieć przed kamerami.

Gdy skończył szkołę, imał się najróżniejszych prac, by zarobić na czynsz - był kierowcą czy mleczarzem - aż wreszcie los się do niego uśmiechnął i Hillowi zaproponowano posadę asystenta kierownika planu.

Wielka sława

Krok po kroku Hill zaczął realizować swoje marzenie i wspinać się po szczeblach kariery. Najpierw dostał posadkę w radiu, gdzie użyczał głosu w słuchowiskach, a później udało mu się zainteresować sobą telewizję.

W styczniu 1955 roku otrzymał swój własny program, „The Benny Hill Show”, emitowany aż w 140 krajach, który przyniósł mu ogromną popularność. Widzowie pokochali jego cięty dowcip i mocno dwuznaczne, napakowane podtekstami skecze prezentowane na antenie telewizyjnej (choć nie wszyscy; gdy pod koniec lat 70. jego show trafił do Ameryki, wyświetlono tam ocenzurowaną wersję programu. Obawiano się bowiem, że dosadne żarty mogą wywołać zgorszenie amerykańskiej publiczności).

Druga strona medalu

Hilla, na fali popularności, zaproszono również do udziału w kilku filmach pełnometrażowych - wystąpił między innymi we "Włoskiej robocie" czy „Ci wspaniali mężczyźni w swych latających maszynach” - udało mu się też zrealizować inne marzenie i nagrać i nagrać piosenkę „Ernie (The Fastest Milkman in the West)”, która przez jakiś czas niepodzielnie królowała na brytyjskiej liście przebojów.

Wydawało się więc, że chłopak znikąd osiągnął swój cel i zdobył wszystko, czego mógł tylko pragnąć. Mało kto wiedział, że tak naprawdę Hill wcale nie był człowiekiem szczęśliwym, a jego życie osobiste było pasmem porażek.

Bolesna samotność

Chociaż o kobietach wypowiadał się często z lekceważeniem i twierdził, że nie narzekał na brak powodzenia, dwie ukochane, którym się oświadczył, odrzuciły go bez wahania. Zrozpaczony, zrezygnował więc z poszukiwania miłości i nigdy się nie ożenił. To z kolei sprawiło, że zaczęto szeptać, iż komik ma skłonności homoseksualne, chociaż on sam stanowczo temu zaprzeczał.

Z biegiem lat samotność stawała się dla niego nie do wytrzymania - miał bardzo niewielu przyjaciół, z rodziną nigdy nie utrzymywał bliskich kontaktów. Ani uwielbienie fanów, ani zarobiona fortuna nie dawały mu szczęścia. Nigdy nie kupił własnego domu, wolał żyć w wynajętym mieszkaniu, a zdobyte nagrody trzymał w kartonach. Jedną jego pasją były podróże.

Ucieczka od świata

Ucieczki od nieprzyjemnych myśli szukał w pracy, która dawała mu sens życia. Kiedy jednak popularność osłabła, propozycje przestały przychodzić, zaś jego program zniknął z anteny, Hill wpadł w depresję. Starzejący się komik zaszył się w domu, zerwał kontakty z ludźmi - a po śmierci swojego najlepszego przyjaciela, Jackie Wrighta, „małego łysego dziadka”, którego Hill klepał po głowie w „The Benny Hill Show”, całkowicie odciął się od świata zewnętrznego.

Zaczął też podupadać na zdrowiu, mocno przytył, chorował na niewydolność nerek, a serce odmawiało mu posłuszeństwa. Lecz, mimo zaleceń zaniepokojonych lekarzy, nie chciał poddać się żadnym operacjom.

Samotny i zapomniany

Zmarł na zawał serca 20 kwietnia 1992 roku - samotny i zapomniany; jego ciało odnaleziono dopiero po czterech dniach, gdy jeden z producentów zaniepokoił się, że Hill od dłuższego czasu nie odbiera telefonu.

Dopiero wtedy świat sobie o nim przypomniał - zwłaszcza że komik pozostawił po sobie majątek liczący aż 10 milionów funtów i żadnego testamentu. Rodzice i rodzeństwo Hilla nie żyli od dawna, toteż cała ta fortuna trafiła do członków dalszej rodziny aktora, którzy nie tylko nie utrzymywali z nich żadnych relacji, ale też głośno mówili, że gardzą swoim sławnym krewnym. Nie przeszkodziło im to oczywiście w przyjęciu po nim spadku.

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (42)