Był odpowiedzialny za zamordowanie milionów Żydów. W Argentynie wiódł z rodziną spokojne życie
Ben Kingsley w "Liście Schindlera" grał Żyda ocalonego z Holocaustu. 25 lat później przyszło mu się wcielić w nazistowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna, którego niesamowity życiorys to gotowy materiał na scenariusz.
27.07.2018 | aktual.: 27.07.2018 15:04
Mimo że od egzekucji Adolfa Eichmanna minęło już 56 lat, historia "mordercy zza biurka" nie przestaje fascynować. Do sieci właśnie trafił ostateczny zwiastun filmu "Operation Finale" z Benem Kingsleyem w roli nazistowskiego zbrodniarza. Obraz trafi do polskich kin 14 września, dwa tygodnie po amerykańskiej premierze, i skoncentruje się na wątku odnalezienia, uprowadzenia i skazania Eichmanna za przyczynienie się do wymordowania kilku milionów Żydów.
Choć punktem wyjścia jest okres powojenny, kiedy Eichmann ukrywał się w Argentynie, w filmie nie zabraknie retrospekcji, w których mocno ucharakteryzowany Ben Kingsley występuje w SS-mańskim mundurze. Aktor robi to 25 lat po premierze "Listy Schindlera", gdzie przypadła mu niezapomniana rola Itzhaka Sterna.
Poszukiwania Eichmanna oraz jego proces były już tematem wielu publikacji, kilkudziesięciu filmów i produkcji telewizyjnych, m.in. "Proces Eichmanna" (2011), "Eichmann Show" (2015) i "Eichmann" (2007). Ryszarda Bera podjął ten temat w spektaklu telewizyjnym "Eichmann, czyli o banalności zła" (1986), a Bogusław Wołoszański w "Sensacjach XX wieku". W przypadku "Operation Finale" będziemy mieć do czynienia bardziej z thrillerem psychologicznym niż historyczną biografią, która krok po kroku odtwarza doskonale znane wątki.
W czasie wojny Eichmann był głównym wykonawcą i koordynatorem zagłady Żydów, określanej mianem "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Wcześniej badał możliwości wysiedlenia niemieckich Żydów do Palestyny i przejęcia ich majątku, pracował także przy głośnej koncepcji wywiezienia ich na Madagaskar.
Po kapitulacji III Rzeszy Eichmann przybrał nazwisko Eckmann i zdegradował się do stopnia SS-Untersturmführera (w rzeczywistości był SS-Obersturmbannführerem). Po zatrzymaniu przez amerykański patrol został osadzony w niemieckim mieście Weiden, a po kilku miesiącach trafił do obozu dla jeńców we Frankofonii. Alianci nie mieli pojęcia, że trzymają w zamknięciu jednego z głównych sprawców Holocaustu, choć Eichmann cały czas obawiał się demaskacji. Byli więźniowie nazistów często przybywali do obozu dla jeńców, wypatrując twarzy niedawnych oprawców.
Eichmann miał jednak dużo szczęścia i wkrótce zaczął realizować plan ucieczki. W lutym 1946 r. zdobył fałszywe dokumenty i bez większego problemu wydostał się ze słabo strzeżonego obozu. Swoje kroki skierował w kierunku Hamburga, który znajdował się pod władzą Brytyjczyków, później zamieszkał w odludnych okolicach Bremy. Pracował jako drwal, następnie kupił fermę kurczaków. Gdy w Norymberdze odbywał się proces zbrodniarzy wojennych, nazwisko Eichmanna pojawiało się w zeznaniach oskarżonych, którzy robili z niego kozła ofiarnego. Wkrótce wyszła na jaw jego ucieczka z amerykańskiego obozu. Historia Adolfa Eichmanna trafiła na pierwsze strony gazet, tymczasem on szykował się do kolejnej podróży.
W lipcu 1950 r. przybył do Buenos Aires, gdzie przedstawiał się jako Ricardo Klement. Podobnie jak tysiące innych nazistów w tamtym okresie uzyskał pomoc od władz Argentyny. Został zatrudniony w firmie budowlanej i przez kilka lat mieszkał w górskiej wiosce.
Wkrótce żona Eichmanna otrzymała list, w którym zbrodniarz ujawnił, że przebywa w Argentynie. Przed zakończeniem wojny umieścił ją z trójką dzieci w alpejskim kurorcie. Kobieta zabiegała wcześniej o formalne uznanie, że Eichmann, z którym rzekomo się rozwiodła, jest martwy. Dzięki temu mogła uzyskać dokumenty potrzebne do ucieczki z kraju.
Kobiecie udało się opuścić potajemnie Europę i w 1951 r. przybyła z dziećmi do Buenos Aires. Na miejscu czekał na nich "wujek Ricardo", z którym zaczęli nowe życie. W tamtym czasie Eichmann podejmował różne inicjatywy przedsiębiorcze, spotykał się z innymi nazistami, ale dopiero związek jego syna (dzieci Eichmanna nadal nosiły nazwisko zbrodniarza) z córką żydowskiego uchodźcy pozwoliły odkryć sekret Ricardo Klementa.
W 1960 r. agenci Mossadu uprowadzili Eichmanna i przemycili do Izraela, gdzie odbył się słynny proces i egzekucja zbrodniarza. Hannah Arendt relacjonując tamte wydarzenia w głośnym reportażu "Eichmann w Jerozolimie" przedstawiła oskarżonego jako przeciętnego człowieka, który wykonywał rozkazy z nadzieją na awans. Zdaniem niemieckiej filozofki Eichmann był bierny, nigdy nie inicjował zbrodniczych wydarzeń i nie potrafił myśleć samodzielnie (czytaj więcej tutaj).
Kuriozalna obrona "mordercy zza biurka" w niczym nie pomogła. Eichmanna oskarżono o zbrodnie dokonywane w obozach zagłady m.in. w Auschwitz, Treblince, Bełżcu i Sobiborze, wyrządzenie krzywdy (aresztowania, głodzenie, bicie, rabunek majątku) milionom Żydów w czasie wojny i przynależność do zbrodniczych organizacji SS, SD, Gestapo. W czasie procesu na każdy z przedstawionych zarzutów odpowiadał: "W rozumieniu aktu oskarżenia – niewinny". Później powiedział: "Nie jestem potworem, jakim mnie uczyniono. Zostałem tylko źle osądzony".
Wyrok śmierci przez powieszenie wykonano w nocy z 31 maja na 1 czerwca 1962 r. Adolf Eichmann miał 56 lat.