Był odpowiedzialny za zamordowanie milionów Żydów. W Argentynie wiódł z rodziną spokojne życie
Ben Kingsley w "Liście Schindlera" grał Żyda ocalonego z Holocaustu. 25 lat później przyszło mu się wcielić w nazistowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna, którego niesamowity życiorys to gotowy materiał na scenariusz.
Mimo że od egzekucji Adolfa Eichmanna minęło już 56 lat, historia "mordercy zza biurka" nie przestaje fascynować. Do sieci właśnie trafił ostateczny zwiastun filmu "Operation Finale" z Benem Kingsleyem w roli nazistowskiego zbrodniarza. Obraz trafi do polskich kin 14 września, dwa tygodnie po amerykańskiej premierze, i skoncentruje się na wątku odnalezienia, uprowadzenia i skazania Eichmanna za przyczynienie się do wymordowania kilku milionów Żydów.
Choć punktem wyjścia jest okres powojenny, kiedy Eichmann ukrywał się w Argentynie, w filmie nie zabraknie retrospekcji, w których mocno ucharakteryzowany Ben Kingsley występuje w SS-mańskim mundurze. Aktor robi to 25 lat po premierze "Listy Schindlera", gdzie przypadła mu niezapomniana rola Itzhaka Sterna.
Poszukiwania Eichmanna oraz jego proces były już tematem wielu publikacji, kilkudziesięciu filmów i produkcji telewizyjnych, m.in. "Proces Eichmanna" (2011), "Eichmann Show" (2015) i "Eichmann" (2007). Ryszarda Bera podjął ten temat w spektaklu telewizyjnym "Eichmann, czyli o banalności zła" (1986), a Bogusław Wołoszański w "Sensacjach XX wieku". W przypadku "Operation Finale" będziemy mieć do czynienia bardziej z thrillerem psychologicznym niż historyczną biografią, która krok po kroku odtwarza doskonale znane wątki.
W czasie wojny Eichmann był głównym wykonawcą i koordynatorem zagłady Żydów, określanej mianem "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Wcześniej badał możliwości wysiedlenia niemieckich Żydów do Palestyny i przejęcia ich majątku, pracował także przy głośnej koncepcji wywiezienia ich na Madagaskar.
Po kapitulacji III Rzeszy Eichmann przybrał nazwisko Eckmann i zdegradował się do stopnia SS-Untersturmführera (w rzeczywistości był SS-Obersturmbannführerem). Po zatrzymaniu przez amerykański patrol został osadzony w niemieckim mieście Weiden, a po kilku miesiącach trafił do obozu dla jeńców we Frankofonii. Alianci nie mieli pojęcia, że trzymają w zamknięciu jednego z głównych sprawców Holocaustu, choć Eichmann cały czas obawiał się demaskacji. Byli więźniowie nazistów często przybywali do obozu dla jeńców, wypatrując twarzy niedawnych oprawców.
Eichmann miał jednak dużo szczęścia i wkrótce zaczął realizować plan ucieczki. W lutym 1946 r. zdobył fałszywe dokumenty i bez większego problemu wydostał się ze słabo strzeżonego obozu. Swoje kroki skierował w kierunku Hamburga, który znajdował się pod władzą Brytyjczyków, później zamieszkał w odludnych okolicach Bremy. Pracował jako drwal, następnie kupił fermę kurczaków. Gdy w Norymberdze odbywał się proces zbrodniarzy wojennych, nazwisko Eichmanna pojawiało się w zeznaniach oskarżonych, którzy robili z niego kozła ofiarnego. Wkrótce wyszła na jaw jego ucieczka z amerykańskiego obozu. Historia Adolfa Eichmanna trafiła na pierwsze strony gazet, tymczasem on szykował się do kolejnej podróży.
W lipcu 1950 r. przybył do Buenos Aires, gdzie przedstawiał się jako Ricardo Klement. Podobnie jak tysiące innych nazistów w tamtym okresie uzyskał pomoc od władz Argentyny. Został zatrudniony w firmie budowlanej i przez kilka lat mieszkał w górskiej wiosce.
Wkrótce żona Eichmanna otrzymała list, w którym zbrodniarz ujawnił, że przebywa w Argentynie. Przed zakończeniem wojny umieścił ją z trójką dzieci w alpejskim kurorcie. Kobieta zabiegała wcześniej o formalne uznanie, że Eichmann, z którym rzekomo się rozwiodła, jest martwy. Dzięki temu mogła uzyskać dokumenty potrzebne do ucieczki z kraju.
Kobiecie udało się opuścić potajemnie Europę i w 1951 r. przybyła z dziećmi do Buenos Aires. Na miejscu czekał na nich "wujek Ricardo", z którym zaczęli nowe życie. W tamtym czasie Eichmann podejmował różne inicjatywy przedsiębiorcze, spotykał się z innymi nazistami, ale dopiero związek jego syna (dzieci Eichmanna nadal nosiły nazwisko zbrodniarza) z córką żydowskiego uchodźcy pozwoliły odkryć sekret Ricardo Klementa.
W 1960 r. agenci Mossadu uprowadzili Eichmanna i przemycili do Izraela, gdzie odbył się słynny proces i egzekucja zbrodniarza. Hannah Arendt relacjonując tamte wydarzenia w głośnym reportażu "Eichmann w Jerozolimie" przedstawiła oskarżonego jako przeciętnego człowieka, który wykonywał rozkazy z nadzieją na awans. Zdaniem niemieckiej filozofki Eichmann był bierny, nigdy nie inicjował zbrodniczych wydarzeń i nie potrafił myśleć samodzielnie (czytaj więcej tutaj).
Kuriozalna obrona "mordercy zza biurka" w niczym nie pomogła. Eichmanna oskarżono o zbrodnie dokonywane w obozach zagłady m.in. w Auschwitz, Treblince, Bełżcu i Sobiborze, wyrządzenie krzywdy (aresztowania, głodzenie, bicie, rabunek majątku) milionom Żydów w czasie wojny i przynależność do zbrodniczych organizacji SS, SD, Gestapo. W czasie procesu na każdy z przedstawionych zarzutów odpowiadał: "W rozumieniu aktu oskarżenia – niewinny". Później powiedział: "Nie jestem potworem, jakim mnie uczyniono. Zostałem tylko źle osądzony".
Wyrok śmierci przez powieszenie wykonano w nocy z 31 maja na 1 czerwca 1962 r. Adolf Eichmann miał 56 lat.