Cezary Pazura o najgorszym filmie, w jakim grał. Dziś go poleca
Cezary Pazura zagrał w ponad 100 filmach, serialach i spektaklach telewizyjnych. Która z tych produkcji była jego zdaniem najgorsza? Okazuje się, że udzielenie odpowiedzi na to pytanie nie było dla Pazury łatwe i wymagało długiego wprowadzenia.
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.
"Najgorszy film, w jakim zagrałem" to tytuł najnowszego filmiku, który Cezary Pazura opublikował na swoim kanale na YouTube. Popularny aktor ma tam spore grono widzów (ponad 622 tys. subskrypcji), którzy od dłuższego czasu pytali go o filmową plamę na honorze. Przed wskazaniem tego jednego tytułu Pazura podkreślił, że wchodząc na plan i kręcąc film "nie wiadomo, komu film się spodoba, a komu nie". Poza tym zdarzają się filmy wybitne, które "ludziom nie wchodzą, a dostają Oscary". Dla Pazury takim filmem był "Szpieg" ("Tinker Tailor Soldier Spy"), na którym po prostu przysypiał.
Obejrzyj: "Futro z misia". Rozmawiamy z Mirosławem Zbrojewiczem
Z własnego doświadczenia wie, że praktycznie każdy aktor uważa, że to, w czym gra, jest świetne. Wyjątkiem są ludzie biorący udział w telenowelach, którzy znają wartość swojej produkcji, ale robią to dla pieniędzy.
Mówiąc o pieniędzach Pazura wyznał, że pierwsze porządne wynagrodzenie dostał dopiero za "Kiler-ów 2-óch", czyli kilkanaście lat po swoim debiucie. Wcześniej dochodziło do takich sytuacji, gdy producentka Barbara Ślesicka mówiła:
"Czarku, mamy dla ciebie rolę. Ale nie możemy ci zapłacić normalnej stawki, bo jest mało pieniędzy. Albo robimy film, albo nie. Ale w następnym filmie ja ci to wyrównam i ci zapłacę dobrze". A przy kolejnym filmie sytuacja się powtarzała.
Zanim Pazura w końcu podał tytuł najgorszego filmu, w którym zagrał, wspomniał ciekawy przypadek "Miasta prywatnego". Film z Bogusławem Lindą, wyraźnie płynący na fali popularności "Psów", zapowiadał się zdaniem Pazury na doskonałe kino. Ale zamiast hitu była klapa. "Bo każdy tam grający aktor chciał być jak Linda" - stwierdził Pazura, który sam nie dostał angażu do tej produkcji.
"Miasto prywatne" było więc przykładem katastrofy, której nikt się nie spodziewał. Zupełnie inaczej sprawa wyglądała z "Wirusem" Jana Kidawy Błońskiego.
- Film "Wirus" pozostał w mojej pamięci emocjonalnej jako ten, który nie wyszedł – powiedział Pazura. Ale jednocześnie zaznaczył, że oglądał go niedawno w telewizji i świetnie się przy tym bawił. Choć nadal uważa, że historia komputerów i hakerów z ruską mafią w tle jest po prostu słaba. "Zabawny, śmieszny, dziwny" – tak o "Wirusie" mówił po latach odtwórca jednej z głównych ról.
- Na planie nie czułem, że to będzie słaby film, bo wszyscy bardzo się starali – mówił Pazura. Pamięta jednak zamieszanie wokół scenariusza, który był zmieniany do tego stopnia, że pierwotny autor Maciej Ślesicki nie chciał się pod nim podpisać. A konferencja prasowa po pokazie "Wirusa" na festiwalu w Gdyni przypominała stypę.
Cezary Pazura z pełną odpowiedzialnością polecił jednak swoim widzom obejrzenie "Wirusa", bo w jego przekonaniu to "super film z tamtych czasów".
W artykule znajdują się linki i boksy z produktami naszych partnerów. Wybierając je, wspierasz nasz rozwój.