Chińczycy cenzurują "Obcy: Przymierze" Ridleya Scotta. Wszystko przez pewien pocałunek
Chińska cenzura nie śpi. Po ostatnim "Resident Evil" i "Loganie" ofiarą cenzorskich nożyc padł "Obcy: Przymierze". Najnowszy film Ridleya Scotta trafił do tamtejszych kin krótszy aż 6 minut.
Choć Chiny to dziś po Stanach Zjednoczonych największy rynek filmowy, który przynosi miliardowe zyski i coraz częściej ratuje od klapy hollywoodzkie blockbustery, pewne rzeczy w Państwie Środka się nie zmieniają.
Na straży moralności narodu nadal stoi cenzura, która bezlitośnie tnie kolejne amerykańskie filmy. Dość powiedzieć, że z "Resident Evil: Ostatni rozdział" usunięto aż 14 minut materiału, a "Logan" trafił do chiński kin w wersji o 8 minut krótszej. Tym samym widzowie nie zobaczyli najbardziej brutalnych scen, które są przecież znakiem rozpoznawczym obydwu produkcji.
Jednak nie tylko przemoc znajduje się na radarze chińskiej cenzury, o czym właśnie przekonał się Ridley Scott. Jego "Obcy: Przymierze" skrócono aż o 6 minut. W wersji przeznaczonej do chińskich kin zabrało m.in. sceny, w której grane przez Michaela Fassbendera cyborgi David i Walter całują się. Jak czytamy w "The Hollywood Reporter" informacja o usunięciu tej sekwencji pojawiła się w lokalnej prasie, a widzowie oglądając film zgadywali, w którym miejscu została ona wycięta.
Na jednym z chiński forów pojawiła się informacja, że oprócz pocałunku z "Obcego: Przymierze" wycięto większość makabrycznych scen śmierci. Efektem tego w chińskiej wersji filmu ksenomorfy są obecne na ekranie zaledwie przez niecałe dwie minuty. Łatwo się domyśleć, co czują tamtejsi fani słynnej serii.
Oczywiście to nie pierwszy raz, kiedy wątki homoseksualne, bądź za takie uważane, padły ofiarą chińskiej cenzury. W 2005 r. "Tajemnica Brokeback Mountain" nie została dopuszczona do dystrybucji, mimo że reżyser Ang Lee cieszy się w Azji statusem gwiazdy.