Christian Slater nie spodziewał się, że dożyje czterdziestki. Co się stało z idolem lat 90.?
W latach 90. był na topie i grywał w prawdziwych hitach. Później jednak kariera Christiana Slatera niespodziewanie przyhamowała. Ostatnio aktor praktycznie nie pojawia się już na wielkim ekranie. Slater, powoli zbliżający się do pięćdziesiątki, nie stracił nic ze swojego młodzieńczego uroku. I najwyraźniej wciąż czuje się młodym, bezkarnym chłopakiem.
Wciąż głośno jest o jego zatargach z prawem i niefortunnych wypowiedziach, z których musi tłumaczyć się w sądzie.
Wydaje się jednak, że Slater nie uczy się na błędach. A szkoda, bo gdyby zamiast na zatrudnianiu coraz to nowych adwokatów skupił się na graniu, dziś mógłby być gwiazdą światowego formatu.
Szkodliwa sława
Korzystał z uroków sławy, imprezował, pił na umór i zażywał narkotyki. Slater przyznał, że nie spodziewał się, że dożyje czterdziestki. Dla młodego, niedoświadczonego chłopaka popularność przyszła zbyt wcześnie i szybko zawróciła mu w głowie.
Przed kamerami zadebiutował jako 8-latek, ale zwrócono na niego uwagę dopiero kilka lat później, gdy wystąpił u boku Seana Connery'ego w "Imieniu róży".
Prawdziwą rozpoznawalność zdobył zaś dzięki roli w niezależnej komedii "Śmiertelne zauroczenie", która odniosła wielki sukces. Drzwi do wielkiej kariery stanęły wówczas przed nim otworem.
Na małym ekranie
W latach 90. Slater był już niekwestionowaną gwiazdą. Wystąpił w takich filmach jak kasowy "Robin Hood: Książę złodziei", "Wywiad z wampirem" (gdzie przejął rolę po zmarłym Riverze Phoenixie), "Prawdziwy romans", "Tajna broń" czy "Powódź".
Później propozycje wciąż nadchodziły, ale aktor nie mógł już być aż tak wybredny jak wcześniej. Dostawał coraz mniej ról w produkcjach wysokobudżetowych i znacznie częściej pojawiał się na małym ekranie.
On sam stara się nie narzekać i wygląda na to, że praca na planie produkcji telewizyjnych całkiem mu odpowiada. Zwłaszcza że za rolę w "Mr. Robot" otrzymał pierwszy w karierze Złoty Glob.
Zatargi z prawem
Być może Slater zrobiłby znacznie większą karierę, gdyby skupił się na pracy, a nie nieustannych imprezach i łamaniu kolejnych przepisów.
W 1989 r. aktor - będący pod wpływem alkoholu i z nieważnym prawem jazdy - uderzył samochodem w budkę telefoniczną. Zamiast przyznać się do winy, według raportu kopnął policjanta i próbował uciec przez płot. Oczywiście został złapany i oskarżony, ale wyrok dostał łagodny - 10 dni w więzieniu.
Pięć lat później znów został aresztowany. Tym razem za próbę przewożenia w bagażu samolotowym broni. Skazano go tylko na prace społeczne.
Obietnica poprawy
W 1997 r. Slater został aresztowany pod zarzutem ataku na swoją ówczesną dziewczynę Michelle Jonas i funkcjonariusza policji, który został wezwany do tej interwencji.
Aktor tłumaczył się później, że był pod wpływem heroiny, kokainy, pił przez kilka dni pod rząd i spał zaledwie kilka godzin - stąd jego agresywne zachowanie. Zapewnił też, że jest gotów wziąć pełną odpowiedzialność za popełnione błędy. Zgodnie z wyrokiem sądu udał się do ośrodka odwykowego na 3-miesięczne leczenie.
Od tamtej pory Slater próbuje trzymać się z dala od używek, chociaż idzie mu z tym różnie.
- Aktorstwo to moje hobby, bycie trzeźwym to prawdziwa praca – mówił.
Domowa bójka
W 2005 r. Slater ponownie został aresztowany. Tym razem pod zarzutem napastowania seksualnego. Według policji aktor, będący pod wpływem środków odurzających, zaczął obmacywać na ulicy nieznajomą kobietę. Wideo przedstawiające aktora w kajdankach, prowadzonego przez policjantów, lotem błyskawicy obiegło media.
- Jestem niewinny - podkreślał stanowczo Slater.
W sądzie nie przyznał się do winy. Ostatecznie zarzuty oddalono.
Dziennikarze żartują, że aktor nie miał szczęścia do kobiet. W 2000 r. Slater poślubił Ryan Haddon, z którą ma dwoje dzieci. Związek uchodził za burzliwy. Któregoś razu Haddon została zatrzymana przez policję, po tym jak rzuciła w męża butelką, która rozcięła mu szyję. Slater ostatecznie nie wniósł oskarżenia, ale 4 lata później ogłosił, że są w separacji i czekają na rozwód.
Kolejny pozew
Dziś aktor zapewnia, że czas szaleństw już dla niego minął. Twierdzi, że momentem przełomowym były narodziny dzieci. Slater postanowił nawet skończyć szkołę, by dać im dobry przykład. Obecnie jest również szczęśliwym mężem Brittany Lopez i angażuje się w rozmaite akcje charytatywne.
Ale dalej nie potrafi trzymać się z dala od skandali. W wywiadzie z ubiegłego roku powiedział, że jego ojciec jest schizofrenikiem dręczonym przez chorobę maniakalno-depresyjną i któregoś razu próbował zabić swoją żonę. Te słowa dotarły oczywiście do samego zainteresowanego i ojciec aktora zapowiedział synowi, że spotkają się w sądzie - bo te oskarżenia godzą w jego dobre imię i zniszczyły mu karierę (sam również jest aktorem). Slater za bardzo się nie przejął. Zapewne jest już do takich afer przyzwyczajony.
Obecnie aktor pracuje na planie dwóch filmów - "The Wife" i "The Public".