Daria Widawska: Ku rozpaczy sąsiadów śpiewam kołysanki
Wierzy w dobre wróżby i uwielbia dostawać prezenty. Praca jest największą pasją, a przynajmniej była do urodzenia dziecka. Teraz Daria Widawska jest bez pamięci zakochana w swoim półrocznym synku. Może o nim mówić godzinami i poświęca mu każdą wolną chwilę.
30.12.2008 14:18
**
Jak łączysz pracę z opieką nad synkiem?**
Nie ukrywam, że połączenie pracy z wychowaniem malutkiego dziecka, nie jest najprostszą rzeczą pod słońcem. Oczywiście staram się jak umiem zachować równowagę w tym wszystkim i skupiać się na synu. Nawet jeśli po pracy padam ze zmęczenia na twarz, to jego jeden mały uśmieszek sprawia, że staję z powrotem na nogi. On jest absolutnie najważniejszy. Przez pierwsze 3 miesiące póki pogoda pozwalała, mały był ze mną na planie, więc byłam z nim cały czas.
**
A kto Cię zastępuje, kiedy pracujesz?**
Mam nianię. Bez pani Tamary z pewnością nie udałoby się tego pogodzić. Często też pomagają mi teściowie oraz moi rodzice, którzy przyjeżdżają z Gdyni. Nawet nie wiem, czym sobie na tyle dobroci zasłużyłam, więc pewnie jest to zasługa mojego syna (śmiech).
**
Jesteś taką mamą co dmucha i chucha...**
Mam to szczęście, że mój syn bardzo mało płacze, ale rzeczywiście teraz ma taki okres, że sprawdza siłę swojego głosu i czy to na mnie działa. Oczywiście działa! Jak tylko krzyknie zaraz biegnę i sprawdzam co mu jest.
**
Ale nie wyglądasz na niedospaną...**
Na szczęście mój syn przesypia całą noc od drugiego miesiąca życia. Byłam przygotowana psychicznie na zupełnie inną bajkę. Myślałam, że będzie płakał w nocy. Ale nic takiego się nie zdarzyło. Budzi mnie tylko raz - na karmienie, więc to w żaden sposób nie jest męczące.
**
Są różne szkoły wychowania czy stosujesz jakąś szczególną?**
Nie interesują mnie żadne szkoły, ponieważ każde dziecko jest inne. Wydaje mi się, że odczytuję jego potrzeby. Puszczam mu dużo muzyki klasycznej albo jazzu, ponieważ sama dużo jej słucham. Muzyka Mozarta to podobno jest jakaś sprawdzona metoda wychowawcza, ale ja dawkuje mu różnych wykonawców. Mam nadzieję, że to będzie miało wpływ na jego przyszłe życie, może będzie bardziej umuzykalniony. Oczywiście czytam książki o wychowaniu dzieci, ale zawarte tam rady przerabiam na własne potrzeby.
**
Śpiewasz mu kołysanki?**
Ku rozpaczy sąsiadów, śpiewam (śmiech).
**
Z tego co mówisz podchodzisz do wychowania syna instynktownie?**
To intuicja. Obserwuję go i widzę, co lubi. Kiedy widzę, że mówienie sprawia mu przyjemność, to mówię więcej, a kiedy widzę, że podoba mu się, gdy śpiewam, to śpiewam. Wystarczy uważnie patrzeć i słuchać.
**
To twoje pierwsze dziecko, nie bałaś się biorąc go pierwszy raz na ręce?**
Nie, nie miałam takiego strachu w sobie i do tej pory nie mam. Bardzo optymistycznie patrzę na to, co się dzieje wokół mnie. Iwo jest bardzo pogodnym dzieckiem.
**
A skąd takie imię?**
Bardzo nam się podobało z mężem, ale nie dorabialiśmy do tego żadnej ideologii.
**
Myślicie już o kolejnym dziecku?**
Gdzieś w prasie przeczytałam, że podobno myślę. Jestem jedynaczką i zawsze chciałam mieć rodzeństwo. Myślę, że fajnie by było, gdyby mój syn miał braciszka lub siostrzyczkę, ale nie powiem: w tym roku lub w przyszłym. Na razie nie wykluczamy, ale skupiamy się na wychowaniu Iwa.
**
Czytałam, że teraz masz zamiar wziąć się intensywnie do pracy. Szykuje się jakiś duży projekt?**
Nie, wręcz musiałam z kilku propozycji zrezygnować. Nie mogę spowodować, że mnie w ogóle nie będzie w domu. W tej chwili mam półtora miesiąca odpoczynku, a od lutego zaczynamy zdjęcia do trzeciej serii "39 i pół".
**
"Magda M." wyrzuciła Cię na fale popularności. Nie boisz się, że jak się wycofasz, stracisz jakąś szansę?**
Nawet gdyby, to co? Moja praca nie różni się tak naprawdę od innych zawodów. Wychodzę do pracy rano, robię swoje, wracam do domu i jestem normalną kobietą z codziennymi obowiązkami. Jedyną różnicą jest to, że czasem moja twarz pojawia się na okładkach, ludzie mnie rozpoznają i traktują jak znajomą z sąsiedztwa. Absolutnie nie mam planów by zniknąć. Znów czeka mnie mnóstwo pracy przy serialu. A praca będzie albo nie i doskonale sobie zdaję tego sprawę. Teraz mam 31 lat i mam pracę, a za kilka lat mogę jej nie mieć. Wtedy znajdę sobie inną ścieżkę.
**
A jak to było z tymi aniołami?**
I z wiśniówką.(śmiech) To jest absolutna prawda. Z moją przyjaciółką Sylwią uciekałyśmy z rosyjskiego i innych jeszcze przedmiotów na wagary do teatru.
**
Teatr to dziwne miejsce na wagary...**
Teatr był po prostu bardzo blisko szkoły. Była bardzo fajna kawiarenka, w której przesiadywałyśmy, piłyśmy kawę, odrabiałyśmy lekcje, plotkowałyśmy jak to nastolatki. Prawda jest taka, że w trakcie trwania spektaklu, a to była pastorałka, schodziły dwa anioły ze sceny przez foyer do baru, wychylały wiśnióweczkę i wracały z powrotem na scenę. To było niesamowite. Myślałam wtedy, że to taka praca. Idziesz na scenę, robisz sobie przerwę, chlapniesz wiśniówkę... Rzeczywistość okazała się całkiem inna. Zapał artystyczny tkwił we mnie od dłuższego czasu, a przyjaźń z ludźmi z teatru spowodowała, że odważyłam się pójść w tym kierunku.
**
Anioły są nadprzyrodzone. Wierzysz w nadprzyrodzone zjawiska?**
Tylko w dobre. Nie jestem przesądna, aczkolwiek nie przechodzę pod drabiną, przydeptuję scenariusz, nie klaszczę na próbie generalnej i innych przesądów teatralnych przestrzegam. Może Ci wszyscy, którzy w to wierzą mają rację, a ja się mylę? Więc na wszelki wypadek to robię.
**
Obchodzisz takie nowoczesne święta jak Walentynki, Halloween?**
Na ten temat też mam swoją teorię. Obchodzę każde święto, które mnie dotyczy i z okazji którego mogę dostać prezent. Teraz doszedł Dzień Matki. Uwielbiam dostawać prezenty z każdej okazji i bez okazji też.
**
A dawać?**
Oczywiście. Czasem daję prezenty kupione, czasem daję prezenty zrobione przez siebie.
**
Masz jakieś szczególne zdolności manualne?**
Czasami haftuję. Teraz troszkę mniej ze względu na brak czasu, ale długo haftowałam. Wprawdzie nie obrusiki, bo nie mam do tego cierpliwości. Kiedyś próbowałam i poległam na wycinaniu tych małych dziurek. Moją ukochaną dziedziną haftu jest krzyżyk, bo to można robić całkowicie bezmyślnie. Bardzo relaksujące zajęcie. Moje myśli są skoncentrowane na trzy razy w prawo, trzy razy w lewo zamiast na ważnych problemach.
**
A Ty co lubisz dostawać?**
Zależy od inwencji męża lub od mojej podpowiedzi, jeśli jest mi coś potrzebne, a takich rzeczy, które my kobiety potrzebujemy jest bardzo dużo.
**
Jesteś wymagająca?**
Nie. Potrafię cieszyć z drobiazgów i bardzo często prezent, który jest wymyślony specjalnie dla mnie, za niewielkie pieniądze sprawia mi największą radość. **
Dziękuję za rozmowę.**