Diagnoza spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Kucówna zaraz potem dowiedziała się o niewierności męża
Zofię Kucównę i Adama Hanuszkiewicza połączyła miłość, która jednego dnia legła jak domek z kart. Plotkowano, że rozeszli się w niezbyt przyjemnej atmosferze. Mimo doniesień Kucówna zawsze z ogromnym szacunkiem wypowiadała się na temat męża - nawet, gdy się rozwiedli.
Diagnoza spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Kucówna zaraz potem dowiedziała się o niewierności męża
Wychowała się w Komorowie w domu z ogrodem, otoczona miłością bliskich. Później przeprowadziła się do Krakowa, gdzie rozpoczęła naukę w liceum plastycznym. O aktorstwie zaczęła myśleć, kiedy jedna z nauczycielek zachęciła ją do udziału w konkursie recytatorskim. Udało jej się wygrać ogólnopolski etap.
Kiedy pod koniec szkoły średniej zastanawiała się, gdzie kontynuować naukę, ta sama nauczycielka pchnęła ją w stronę Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej. Ukończyła ją w 1955 r. i bardzo szybko znalazła zatrudnienie w Teatrze Powszechnym, Teatrze Ateneum, teatrze Narodowym i Teatrze Współczesnym w Warszawie.
Była zauważana zarówno przez widzów, jak i krytyków. Publiczność ją kochała. Każdej granej postaci dawała cząstkę siebie, dzięki czemu była naprawdę autentyczna. A los jej nie oszczędzał.
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
"Muszę pracować, aby istnieć"
Zdecydowanie bardziej ciągnęło ją do spektakli niż filmów. Kiedy pod koniec lat 50. otrzymała propozycję udziału w Kabarecie Starszych Panów, była najszczęśliwsza na świecie. Kucówna wykonywała znane "Kaziu, zakochaj się" czy "Piosenkę o okularnikach".
Na wielkim ekranie zadebiutowała w 1957 r. w "Deszczowym lipcu" Leonarda Buczkowskiego. Sama nie zabiegała zbytnio o role, oddając swoje serce w całości teatrowi.
W późniejszych latach pojawiła się m.in. w "Wianie" Jana Łomnickiego. Ostatnią rolę zagrała w "Domu nad rozlewiskiem", adaptacji powieści Małgorzaty Kalicińskiej.
Jak Adam Hanuszkiewicz poznał Zofię Kucównę?
Poznali się w teatrze. Adam Hanuszkiewicz był nie tylko aktorem, ale też reżyserem teatralnym, czterokrotnie żonatym. Jego pierwszą żoną była Marta Stachiewiczówna. Ich małżeństwo rozpadło się, kiedy na świat przyszła córeczka.
Drugą żoną Hanuszkiewicza była aktorka Zofia Rysiówna. Owocem tego związku była dwójka dzieci. Niestety i to małżeństwo nie przetrwało próby czasu, a wszystko za sprawą nowej miłości Adama – Zofii Kucówny.
- Jestem z rozbitej rodziny. Sam rozbiłem niejedną – mówił reżyser, a później dyrektor warszawskiego Teatru Narodowego. Choć Rysiówna starała się zatrzymać męża, jej próby były daremne. Ten w końcu odszedł do młodszej, a w dodatku obiecującej artystki.
Małżeństwo Kucówny i Hanuszkiewicza
Przez pewien czas ich związek zdawał się być doskonały, ale nie trwał wiecznie. Zakończył się w 1989 r. rozwodem. Hanuszkiewicz szybko znalazł pocieszenie w ramionach Magdaleny Cwenówny, która była młodsza od reżysera o 30 lat. Romansowali jeszcze kiedy był z związku małżeńskim z Kucówną.
Opinia publiczna niezbyt przychylnie patrzyła na to, co się działo, szczególnie, gdy na światło dzienne wypłynęła informacja, że w czasie romansu tej dwójki Zosia zmagała się z nowotworem.
Plotkowano, że rozstali się z niebyt przyjemnej atmosferze. Mimo to aktorka zawsze z kulturą i szacunkiem wypowiadała się o byłym mężu. Nie czuła złości czy gniewu. Była jedynie smutna, że zamknął się pewien rozdział w jej życiu.
Zaangażowała się w odbudowę Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie
Budynek Domu Artystów Weteranów Scen Polskich w Skolimowie był w opłakanym stanie. Kucówna poświęciła dużo czasu i pracy, aby to miejsce stało się prawdziwym domem dla samotnych, emerytowanych artystów.
Pracowała też w Akademii Teatralnej w Warszawie, gdzie miała bliski kontakt z młodzieżą.
"Żyłam, grałam, podróżowałam, śmiałam się, cierpiałam też..."
W jednej z książek, które wydała Zofia Kucówna, pisała, że życie ma wtedy sens, gdy człowiek pozwala mu toczyć się "zgodnie z własnymi potrzebami, rytmem własnego oddechu", a nie "potrzebami, rytmem wyobrażeniem narzuconym przez otoczenie".
Dla niej najważniejsze było, aby czuć się spełnioną. W 2003 r. odcisnęła swoją dłoń na Promenadzie Gwiazd w Międzyzdrojach. Z kolei w 2008 r. z rąk podsekretarza stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego, odebrała Złoty Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis". Obecnie jest jedną z pensjonariuszek Domu Aktorów w Skolimowie.