"Dziękujemy HBO, że zmieniło franczyzę 'Diuny'". Na taką produkcję sci-fi czekaliśmy latami
10 tys. lat przed wydarzeniami z "Diuny" powstał zakon Bene Gesserit. To z niego wywodzi się Lady Jessica, której synem będzie Paul Atryda. "Diuna: Proroctwo" zgłębia świat sióstr zakonnych, które sieją postrach swoją mocą: wiedzą, gdy ktoś kłamie.
Rozmawiamy z Emily Watson oraz Olivią Williams, które grają siostry Harkonnen. Ich motywacje, droga do władzy i sposoby, by ją utrzymać, są moralnie niejednoznaczne. Więc jako opowieść o dynamice władzy historia z "Proroctwa" jest uniwersalna. Jednak niesie ze sobą przesłanie o siostrzeństwie, a także - co ważne dla aktorek - nareszcie stawia w centrum historii sci-fi dojrzałe kobiety. Olivia Williams się dziwi: "Dlaczego to tak długo trwało?".
Emily, kiedyś powiedziałaś, że jesteś zachwycona rewolucją, która dokonała się w telewizji, gdzie role dla kobiet są coraz lepsze. Czy to dlatego przyjęłyście rolę w nowym serialu HBO?
Emily Watson: Tak, myślę, że krajobraz telewizji zmienił się w ostatnich latach, tworząc więcej możliwości dla kobiet w naszym wieku.
Olivia Williams: Tak, myślę, że to się rzeczywiście dzieje, wiecie, ten ruch w kierunku tych niesamowitych dużych seriali telewizyjnych. Jest to już obecne od jakiegoś czasu, ale dlaczego to tak długo trwało? Wiecie, sci-fi było dziwnie zdominowane przez mężczyzn, jak na coś, co dotyczy przyszłości. Martwi, że tak długo trwało, by stworzyć serial, w którym dominują historie kobiet, bez względu na to, czy pozytywnymi postaciami, ale jestem wdzięczna, że to się wydarzyło, dziękujemy HBO, że uznało za stosowne, by zmienić franczyzę "Diuny", by dać nam naprawdę mięsiste dramaty, z którymi można pracować.
Ale myślę, że nadchodzi więcej zmian. Kto wie, dokąd zmierza przyszłość platform i streamingu? Powiedziałabym, że istnieją znaki, że kobiety znów są pozbawiane władzy, odsuwane na drugi plan i tracą kontrolę nad swoim losem. I uważam, że to ciekawe, w kontekście tej historii napisanej przez mężczyznę w latach 60., że żeby mieć władzę, kobiety muszą być oddzielone od mężczyzn. To bardzo przypomina klasztor, w którym są tajemnicze, ukryte za zasłoną, a mężczyźni są bardzo zdumieni tym, że wiemy, kiedy kłamią, co, moim zdaniem, jest bardzo charakterystycznym dla historii stanem rzeczy.
EW: Miałam rozmowę z mamą, która była w surowym katolickim zakonie. Opowiadała o siostrach, które faworyzowały dzieci, zakochiwały się w nich, ale i upatrywały w nich grzeszników. To jest efekt odosobnienia i emocjonalnej deprywacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Diuna: Proroctwo | Premiera 18 listopada w Maxie | Oficjalny zwiastun
Postacie z Bene Gesserit są pozbawione emocji i żyją według określonych zasad. Czy trudno grać taką osobę, która nie okazuje uczuć?
OW: W aktorstwie podtekst jest kluczowy. Jeśli wszystko widać na twarzy, zdradzasz sekret. Miałam świetnego nauczyciela aktorstwa, który mówił: "Uważaj, bo zdradzasz swój podtekst." Trzeba zdradzać tylko tyle, by było to interesujące, ale nie na tyle, by widz mógł cię przejrzeć. Odgrywanie emocji, które są skrywane, wymaga pewnej dozy powściągliwości.
EW: Nie chodzi o to, że nie czują, bo odczuwają bardzo intensywnie i z pasją, ale ich działania są bardzo strategiczne. Ich misją kieruje gniew, choć starają się go nie ujawniać. Trzymają karty blisko siebie.
OW: Myślę, że ten aspekt wzmacnia odwieczny męski lęk przed tym, że nie wiedzą, co myślą kobiety. I to jest nasza największa supermoc, zaraz po tym, że wiemy, kiedy kłamią.
Co dla was oznacza słowo "siostrzeństwo"?
OW: Pracowaliśmy na Węgrzech, gdzie mieliśmy do czynienia z niektórymi kwestiami politycznymi dotyczącymi rasy, płci i orientacji seksualnej, więc tym bardziej zależało nam na tym, by każdy członek ekipy czuł się bezpieczny. Dla mnie to właśnie jest siostrzeństwo — uznanie tego, co nas łączy, a jednocześnie zrozumienie indywidualnych potrzeb każdej osoby.
Mam siostrę, więc siostrzeństwo to dla mnie rodzina i miłość, z wszystkimi komplikacjami, jakie mogą towarzyszyć relacjom. A z Emily dzielimy zawodowe siostrzeństwo, wspólnie przechodząc przez ten zawód jako kobiety od 35 lat i wciąż pozostając aktywne zawodowo.
EW: To coś, co jest dla mnie bardzo interesujące, bo jako aktorki często uczono nas rywalizacji, ale teraz to się zmienia. W tym serialu jest miejsce dla nas obu i to właśnie daje poczucie wspólnoty.
Serial pojawia się w bardzo kluczowym momencie naszego politycznego klimatu. Czy uważasz, że te analogie znajdują odbicie w serialu?
EW: Może i kobiety odgrywają ważną rolę, ale to nie są "dobre" kobiety, nie są feministycznymi ikonami. To przerażające kobiety, które uważają, że mają władzę nad wszechświatem i wierzą, że cel uświęca środki. Chciałabym ostrzec przed postrzeganiem ich jako ikony feminizmu.
OW: Zgadzam się, że istnieje oczekiwanie, że jeśli kobieta obejmie władzę, musi być doskonała i pełna cnót. Kobiety są częścią rasy ludzkiej z wszystkimi wadami i potrzebami. Wspaniale jest widzieć, że ludzie są zainteresowani serialem, gdzie kobiety, zarówno te dobre, jak i złe, rządzą.
To problem, prawda? Kiedy mówimy o kobietach będących złymi liderkami, kiedy dostają szansę na przewodzenie, czy to nadal wina patriarchatu? Czy to dlatego, że musiały zachowywać się w określony sposób, aby stać się potężne? Czy to kwestia deprywacji? Zdecydowanie trudno mi rozgryźć, co zrobić z kobietami, które wykonują kary nałożone przez patriarchat.
EW: Tak wiele z tego kręci się wokół wstydu, który wydaje się być bardzo kobiecy.
OW: Zrobiło się mrocznie. Myślę, że to część sedna. Uważam, że musimy to dostrzec w dziedzictwie Franka Herberta, że był katolikiem i przepracowywał swoje uczucia wobec zakonnic, siostrzeństwa i klasztorów oraz tego, co się dzieje, kiedy kobiety zostają same, bez mężczyzn.
"Diuna: Proroctwo" od 18 listopada na platformie Max.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" opowiadamy o skandalu z "Konklawe", omawiamy porażających "Łowców skór" na Max i wyliczamy, co poszło nie tak z głośnym "Sprostowaniem". Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: