Ech, ci muszkieterowie… [DVD]
Pewne historie nigdy się nie starzeją. I chyba nigdy nie znudzą, jak np. przygody trzech (a właściwie czterech) muszkieterów, które bawią i fascynują już od ponad 160 lat. Powieść Aleksandra Dumasa, oprócz niezliczonych kontynuacji i literackich przeróbek, doczekała się kilku ekranizacji. Pierwsze filmy nakręcono w latach dwudziestych XX wieku, a najbardziej udana wersja powstała w 1973 roku (w reżyserii Richarda Lestera), z niezapomnianą rolą Michaela Yorka. A teraz historię D’Artagnana i jego kompanów postanowił odkurzyć Paul W.S. Anderson, specjalista od tematyki science-fiction. I trzeba przyznać, że zrobił to z gracją. Jego wersja *„Trzech Muszkieterów” to wielkie, epickie widowisko, pełne spektakularnych efektów, a co najważniejsze – bardzo dobre kino przygodowe.*
Przed obejrzeniem filmu miałem sporo obaw dotyczących tego, co Hollywood mogło tym razem zrobić z klasycznym dziełem. Wszak reklamowano go jako „widowisko godne XXI wieku”, w pełni unowocześnione i dopasowane do obecnych standardów. Ale twórcy poradzili sobie znakomicie. Wyciągnęli z powieści wszystko, co najlepsze, zachowując główną oś fabuły i kluczowe sceny oraz nie ingerowali aż tak bardzo w konstrukcje postaci. Opowiedzieli całą historię nowoczesnym językiem filmowym, dynamizując akcję i dodając sporo efektów specjalnych. W rezultacie otrzymaliśmy „starych dobrych muszkieterów”, którzy jednak ani trochę nie trącą anachronicznością. Połączenie klasyki z najnowszą technologią w tym przypadku okazało się strzałem w dziesiątkę. Duża w tym zasługa scenarzystów - Andrew Davies to uznany specjalista od filmów kostiumowych i komedii, a Alex Litvak ma na koncie ostatnią część serii o Predatorze. Jeśli do tego dołączyć twórcę „Resident Evil” i „AvP” jako reżysera – powstaje prawdziwa mieszanka wybuchowa. W ich
adaptacji „Trzej Muszkieterowie” to połączenie filmu akcji, kostiumowego i przygodowego, co gwarantuje doskonałą rozrywkę. Mamy tu niezłą intrygę, masę pojedynków szermierczych, dużo walk, brawurowych ucieczek, do tego kilka cytatów z filmowej klasyki – słowem wszystko, czego w kinie przygodowym (w erze „Piratów z Karaibów”) zabraknąć po prostu nie może.
Na „Trzech Muszkieterach” na pewno nie można się nudzić. Zapewnia to w dużej mierze wierność oryginałowi w kwestii prowadzenia fabuły. Śledzimy więc poczynania młodego D’Artagnana, który w drodze do Paryża pakuje się w kolejne tarapaty, zadzierając z kapitanem Gwardii, by po przybyciu do stolicy Francji wyzwać na pojedynek po kolei wszystkich słynnych Trzech Muszkieterów. Oczywiście młody zawadiaka zdobywa ich szacunek i przyjaźń, ale równocześnie zyskuje wielu wrogów, w tym samego kardynała Richelieu, głównego oportunisty i geniusza zła. Następnie młodzian zwraca na siebie uwagę pary królewskiej i pewnej ślicznej dwórki, Konstancji, co w konsekwencji wplątuje Muszkieterów w intrygę i spisek, knuty przez kardynała. Muszą oni wyruszyć w niebezpieczną misję do Anglii i pokonać niecnego księcia Buckinghama, mając przeciw sobie przebiegłą Milady. Niemal dokładnie tak jak w książce, jeśli nie liczyć „drobnych” zmian, które wprowadzili
twórcy, żeby było zabawniej i nowocześniej. Nie brakuje więc dramatycznych zwrotów akcji, intryg i rozmaitych wynalazków, takich jak latające statki. Na szczęście udogodnienia te wcale nie psują filmu, wręcz przeciwnie, stanowią miłe uzupełnienie i zapewniają dodatkowe emocje. Sprawiają, że stara, wydawałoby się wyeksploatowana historia, nabiera rumieńców. Milady okazuje się przebiegłym arcyszpiegiem, stosując metody Ethana Hunta z „Mission Impossoble”, zaś sami Muszkieterowie przypominają nieco sektę asasynów z popularnej gry konsolowej. Reżyser pokusił się też o zabawę ich wizerunkiem – oto bowiem Atos, Portos i Aramis sami siebie widzą jako anachroniczne postacie wojowników, których czasy świetności już minęły. Z marazmu wyciąga ich dopiero przybycie aroganckiego D’Artagnana, którego młodzieńcza siła daje im nowy powód do dumy i działania. I analogicznie - to właśnie taka młodość i wigor nadają całemu filmowi ożywczych barw, dzięki czemu historia Muszkieterów opowiedziana po raz kolejny – tchnie czymś
nowym.
Oprócz ciekawej historii i sprawnej realizacji, dodatkowego smaku filmowi nadają rewelacyjnie wykreowane postacie, zarówno te z pierwszego, jak i drugiego planu. Muszkieterowie wraz z D’Artagnanem (świetne role Matthew Macfadyena, Luke’a Evansa, Raya Stevensona i młodziutkiego Logana Lermana) to w pełni pozytywni bohaterowie, z których każdy jest inny, ma swoje własne cechy a nawet pewną podbudowę psychologiczną, co czyni z nich w pełni „trójwymiarowe” postacie nie tylko na ekranie kin 3D. A do tego świetna szajka ich wrogów: Milady (Milla Jovovich) do spółki z niejednoznacznym księciem Buckinghamem (zaskakująco dobry i zabawny Orlando Bloom); zły, ale niezbyt udolny Rochefort (niezawodny jak zawsze i przekonywujący Mads Mikkelsen) oraz główny czarny charakter – Richelieu (kto inny nadawałby się do tej roli lepiej, niż pułkownik Hans Landa, czyli Christoph Waltz). Znalazło się też dużo miejsca dla dzielnego, choć mało rozgarniętego sługi Muszkieterów, wiernego Plancheta (fajna rola Jamesa Cordena), który
będzie miał wreszcie swoje pięć minut. A zupełną wisienką na torcie jest przezabawny i naiwny król Francji Ludwik XIII (znakomity Freddie Fox), zachowujący się niczym duże, rozpieszczone dziecko. Zresztą to samo można powiedzieć o jego żonie (Juno Temple), z którą tworzy po prostu rozkoszną parę.
Na szczęście znaczny budżet filmu nie roztrwonił się jedynie na rewelacyjnych aktorów. Lwią część pochłonęły efekty specjalne i scenografia, co sprawiło, że film jest wizualną ucztą dla oka. Szczególne wrażenie robią dekoracje – producenci zadbali o każdy szczegół wnętrz – jak i doskonałe kostiumy (nie sposób przeoczyć pojedynku na modę między królem Ludwikiem a księciem Buckinghamem). Paul Anderson zadbał też o to, by jego film obfitował w efektowne sceny. Do najbardziej spektakularnych należy bitwa powietrznych statków i finałowy pojedynek D’Artagnana z Rochefortem na dachu katedry.
„Trzej Muszkieterowie” powinni zadowolić zarówno wielbicieli klasycznych opowieści jak i tych, którzy lubią sporą dawkę emocji. To przede wszystkim doskonała rozrywka i świetna zabawa.
Wydanie DVD:
Dystrybutor w edycji DVD przygotował widzom sporo niespodzianek. Oprócz pełnej wersji filmu na płycie zamieścił ponad 50 minut różnych dodatków. Składają się na nie krótkie materiały filmowe, odkrywające kulisy powstawania „Trzech Muszkieterów”. Powinny zaciekawić nie tylko tych, którym spodobał się sam obraz, ale wszystkich pragnących się dowiedzieć czegoś więcej o przemyśle filmowym i tajnikach produkcji.
Mamy bowiem okazję poznać opinię reżysera i aktorów o samym filmie, dowiemy się jak rodził się pomysł na nową wersję starej historii o D’Artagnanie oraz jak powstawały wspaniałe kostiumy i scenografia. Będziemy mogli poznać bliżej każdego z głównych bohaterów i posłuchać, co mówią o nim odgrywający ich rolę aktorzy. Interesujące są także materiały o miejscach, w których kręcono film i o tym, jak aktorzy uczyli się szermierki. Ale najciekawsze są chyba filmiki pokazujące, jak realizowano najtrudniejsze sceny – można się dzięki nim przekonać, jak bardzo zdjęcia z planu różnią się od efektu końcowego, gdy do filmu wkracza technika, a wiele obrazów generowanych jest w komputerze. To także okazja do tego, by zobaczyć, że film nie zależy tylko od reżysera i aktorów, ale tak naprawdę od pracy bardzo wielu ludzi.