Epicki blockbuster. Krytycy zachwyceni filmem za 300 mln dolarów
Film „F1” w reżyserii Josepha Kosinskiego, z Bradem Pittem i Damsonem Idrisem to najlepsze widowisko ostatnich lat. Krytycy widzieli już tę produkcję i pieją z zachwytu. Aż tak pozytywnego przyjęcia filmu chyba się nikt nie spodziewał.
Można powiedzieć, że Joseph Kosinski "znów to zrobił". Po hitowym "Top Gun: Maverick" nakręcił drugi blockbuster, który rozbije bank w kinach. Tym razem kamery przytwierdził wraz ze swoją ekipą nie do myśliwców, a do bolidów Formuły 1. Kolejny raz Kosinski miał imponujący budżet na film - mówi się o 300 mln dolarów, choć mógł pochłonąć jeszcze więcej. Zagraniczni dziennikarze są już po pierwszych pokazach. Brad Pitt wciela się w rolę Sonny'ego Hayesa, byłego kierowcy, który wraca z emerytury, by wspierać młodego zawodnika, granego przez Damsona Idrisa. Widzów czeka naprawdę niezłe kino.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na te filmy czekamy. Szykują się prawdziwe hity
Dynamiczne sceny wyścigów
Krytycy chwalą film za realistyczne przedstawienie wyścigów. Lovia Gyarkye z „The Hollywood Reporter” zauważa, że najlepsze sceny to te, które pokazują zmagania zespołów podczas weekendów wyścigowych. W filmie pojawiają się znani kierowcy, jak Verstappen czy Leclerc, co dodaje autentyczności. Chwali reżysera za precyzyjne oddanie technikaliów tego sportu. "Imponujące wykonanie tych scen obejmuje również sposób, w jaki Kosinski ukazuje różne technologie, takie jak symulatory jazdy, które pomagają kierowcom zyskać przewagę. Oczywiście, w F1 są też pewne nierealistyczne elementy — momenty, przy których purystom może unieść się brew — ale film wcale nie wydaje się przez to mniej dramatyczny niż prawdziwe wyścigi" - czytamy.
Mimo pozytywnych recenzji, niektórzy krytycy wskazują na przewidywalność fabuły. Ross Bonaime z Collidera zauważa, że choć historia jest znana, to sposób jej przedstawienia sprawia, że film może być jednym z najlepszych w swoim gatunku. "Kiedy ekscytacja i napięcie podczas wyścigów są tak dobrze oddane, można przymknąć oko na nieco sztuczne dialogi czy oklepany motyw, który pojawił się już o jeden raz za dużo" - pisze.
Niektórzy krytycy, jak Nicholas Barber z BBC, zwracają uwagę na nadmierne lokowanie produktów. Film jest postrzegany jako promocyjny dla Formuły 1, co może odciągać uwagę od samej fabuły.
David Ehrlich z "Indie Wire" podkreśla: "Formuła 1 od zawsze była świadectwem tego, jak trudno jest znaleźć właściwą równowagę między mocą a precyzją — i F1 oddaje ten aspekt sportu aż nazbyt dobrze. Film Kosinskiego jest niezmiennie widowiskowy, dzięki temu, jak skutecznie łączy ultranowoczesny spektakl z konstrukcją klasycznej historii o outsiderze. F1 potrafi być dynamiczne i ekscytujące momentami, ale w swoim wysiłku, by jednocześnie zadowolić nowicjuszy i ekspertów, często ma problem z uchwyceniem najprostszych przyjemności. Niedopasowani zostają drużyną. Przegrani znajdują odkupienie. Samochody pędzą naprawdę, naprawdę szybko".
Polska premiera "F1" będzie 27 czerwca.
Sekta i "Syreny" wśród hitów Netfliksa, mocne sceny w "I tak po prostu", genialne "Mountainhead" i wielka wojna gigantów w kinach. Co dzieje się w "Mission Impossible" i ile tam Marcina Dorocińskiego? O tym w nowym Clickbaicie. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Mountainboard czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: