''Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny'': zabawne i pikantne kulisy słynnego filmu
15.04.2016 | aktual.: 22.03.2017 19:48
Sale kinowe pękały w szwach
To była jedna z najgłośniejszych premier 1983 roku – na „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny” do kin ciągnęły tłumy, a sale kinowe pękały w szwach. I nic dziwnego.
Za reżyserię odpowiadał lubiany przez widzów Janusz Majewski, obsada była iście gwiazdorska, a sama historia, opowiadająca o nieszczęśliwej miłości króla Zygmunta Augusta do pięknej Barbary, wzbudzała ogromne zainteresowanie.Ale chodziło też o coś jeszcze.
Lotem błyskawicy rozeszła się wieść, że na ekranie można zobaczyć wdzięki jednej z najpiękniejszych polskich aktorek, Anny Dymnej – toteż nic dziwnego, że film wywoływał takie emocje. A nakład magazynu „Ekran”, w którym pojawiło się zdjęcie Dymnej i Zelnika biorących kąpiel, rozszedł się w ciągu jednego dnia.
href="http://film.wp.pl/epitafium-dla-barbary-radziwillowny-zabawne-i-pikantne-kulisy-slynnego-filmu-6025224709345921g">CZYTAJ DALEJ >>>
Film z serialu
Film „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny” powstał niejako przez przypadek.
Na początku był doskonale przyjęty serial „Królowa Bona” - ale po jego zmontowaniu reżyser Janusz Majewski (na zdjęciu w trakcie realizacji zdjęć do filmu) zorientował się, że zostało mu mnóstwo niewykorzystanego materiału. Nie chciał go marnować i żal mu się robiło, gdy pomyślał, że nie ujrzy światła dziennego.
Twórca wpadł więc na pomysł stworzenia filmu, który skupiałby się bardziej nie na losach Bony, a na historii tragicznego romansu Zygmunta Augusta z Barbarą Radziwiłłówną.
Nie spodziewał się wówczas, że jego decyzja wywoła takie poruszenie – zwłaszcza u grającej królową Aleksandry Śląskiej.
Awantura ze Śląską
Aleksandra Śląska, wybitna polska aktorka, zawsze lubiła być w centrum uwagi. Gdy więc usłyszała o planach reżysera, nie kryła swojej niechęci do całego przedsięwzięcia – nie mogła znieść tego, że zeszłaby na drugi plan.
Już wcześniej dała się Majewskiemu we znaki, kiedy podczas kręcenia serialu uparła się, że nie chce zastępczyni i zagra również młodziutką, dwudziestoletnią Bonę (w chwili kinowej premiery filmu miała 58 lat – przyp. red.)
Mimo charakteryzacji i starań techników efekt był raczej komiczny, co wreszcie musiała przyznać sama aktorka. Podobno, gdy zobaczyła „odmłodzoną” siebie, westchnęła, że wygląda jak „stare pudło”. Ale zdania i tak nie zmieniła.
''Niekochana synowa królowej Bony''
Informacja o planowanej premierze filmu wzbudziła nie tylko jej ogromną niechęć. Jak twierdzi reżyser, Śląska wpadła w prawdziwą furię, zwłaszcza kiedy zrozumiała, że jej nazwisko nie pojawi się na planszy jako pierwsze.
- Kiedy dowiedziała się moim zamiarze, po prostu wybuchła, napisała list otwarty do redakcji „Filmu”, w którym protestowała przeciwko użyciu materiałów z serialu z jej udziałem, a na mnie, rzecz jasna, się obraziła– pisał Majewski w swoich wspomnieniach.
- Zacięła się w gniewie, zupełnie jak jej bohaterka. Żartowałem, że dałaby się udobruchać, gdyby tytuł brzmiał „Niekochana synowa królowej Bony”, albo dać historię romansu jako rozpamiętywanie Bony na łożu śmierci – żartował.
Odważne sceny
Ale tak naprawdę to nie konflikt Majewskiego ze Śląską wzbudzał największe zainteresowanie publiczności.
Szeroko komentowano dwie sceny erotyczne, niezwykle jak na tamte czasy odważne i powodujące u widzów szybsze bicie serca.
* - Gdybym dziś miał taki materiał, każdy producent na świecie wyłożyłby ogromne pieniądze na dokręcenie scen ramy do tak atrakcyjnego obrazu*– pisał Majewski, dodając jednak, że wszystko zachowane było w granicach dobrego smaku.
* - Widzowie nie zdają sobie sprawy, jak trudno jest zrealizować scenę miłosną tak, aby była ona równocześnie zmysłowa, ale nie pornograficzna.*
''Wyglądali bosko''
Jedną z tych głośnych scen była ta, kiedy Zygmunt August i Barbara – w tych rolach Jerzy Zelnik i Anna Dymna – biorą kąpiel.
- Siedzieli w drewnianym cebrze, w kłębach pary i widać było tylko ich nagie torsy, dalej byli w bieliźnie. Jurek ładnie umięśniony, estetycznie owłosiony, Anka z wyraźną przyjemnością prezentująca piękny biust, w miękkim żółtym świetle Zyzia Samosiuka, wyglądali bosko – pisał Majewski.
Tę scenę, jak twierdził reżyser, nakręcono bez żadnych problemów. Za to z drugą, jeszcze bardziej nacechowaną erotycznie, nie poszło już tak łatwo.
''Zabierz majtki pana Zelnika!''
Jak wspominał reżyser, podczas kręcenia sceny łóżkowej Dymna zachowywała się profesjonalnie, ale Zelnik był bardzo skrępowany.
- Anka przyszła pierwsza, w szlafroku, zrzuciła go już, siedząc na łóżku i zręcznie wśliznęła się pod tkaninę. Jurek przyszedł strasznie speszony, zdjął szlafrok i w slipkach wlazł pod prześcieradło, trzymając się od niej z daleka – pisał Majewski.
Aktor, bardzo nieśmiały, nie chciał zdjąć czerwonych majtek – które, jak się okazało, prześwitywały spod tkaniny, o czym głośno poinformował wszystkich zgromadzonych operator kamery.
- Jurek robi się czerwony jak te nieszczęsne majtki, Anka chichocze w poduszkę – wspominał Majewski.
Scenę uratowała Dymna, która błyskawicznie ściągnęła bieliznę swojemu partnerowi i rzuciła ją kostiumografce, mówiąc: Haniu, kochanie, zabierz majtki pana Zelnika!
* - Potem już, bez żadnych problemów, kierując się doświadczeniem i odwiecznym odruchami, których nauczyła ich natura, Anka i Jurek pięknie grają miłosna scenę legendarnej pary kochanków*– kwitował reżyser. (sm/mn)