Giulietta Masina: Gdy zmarł Fellini, wszystko przestało mieć dla niej znaczenie
Nie potrafiła bez niego żyć. Gdy zmarł, wszystko przestało mieć dla niej znaczenie. Odeszła kilka miesięcy później. Giulietta Masina była nie tylko żoną, ale i muzą jednego z najsłynniejszych włoskich reżyserów – Federico Felliniego. Połączyło ich zarówno gorące uczucie, jak i miłość do filmu. To właśnie mąż najlepiej i w pełni potrafił ukazać aktorski talent Masiny, wydobyć z niej to, co umykało innym filmowcom.
Nie potrafiła bez niego żyć. Gdy zmarł, wszystko przestało mieć dla niej znaczenie. Odeszła kilka miesięcy później.
Giulietta Masina była nie tylko żoną, ale i muzą jednego z najsłynniejszych włoskich reżyserów – Federico Felliniego. Połączyło ich zarówno gorące uczucie, jak i miłość do filmu. To właśnie mąż najlepiej i w pełni potrafił ukazać aktorski talent Masiny, wydobyć z niej to, co umykało innym filmowcom.
Nic, prócz śmierci, nie mogło ich rozłączyć. Masina wybaczała ukochanemu kolejne romanse. Mówiła, że nie mają znaczenia, bo mąż i tak zawsze do niej wraca. A Fellini podkreślał, że wszystko, co osiągnął, zawdzięcza właśnie jej.
Artystyczne ambicje
Giulia Masina – urodzona 22 lutego 1921 roku – córka nauczycielskiej pary, od dziecka wiedziała, że chce zostać artystką.
Już jako mała dziewczynka pobierała lekcje śpiewu, tańca i gry na gitarze, choć aktorstwem zainteresowała się stosunkowo późno, bo dopiero w 1941 roku, kiedy dołączyła do uniwersyteckiego kółka teatralnego.
Występowanie na scenie całkowicie ją pochłonęło. A wkrótce została dostrzeżona przez Federico Felliniego.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Fellini, choć starszy od Masiny zaledwie o rok, był już wówczas cenionym scenarzystą, z którym liczono się w branży filmowej.
Podobno zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia.
Masina zachwycała się jego osiągnięciami zawodowymi, on zaś uznał, że młodziutka aktoreczka jest nie tylko śliczna, ale i wyjątkowo zabawna. I choć początkowo traktował ją z wyższością, nie potrafił zwalczyć uczucia, które nim zawładnęło.
Oświadczył się wkrótce potem.
Rodzinne tragedie
Pobrali się w 1943 roku, podczas skromnej ceremonii. Zaraz potem okazało się, że Masina jest w ciąży. Małżonkowie nie posiadali się ze szczęścia, ale radość była przedwczesna. Aktorka tak nieszczęśliwie spadła ze schodów, że poroniła.
Kolejna ciąża i kolejne stracone nadzieje. Ich syn Federichino urodził się 22 marca 1945 roku.* Po miesiącu zmarł na zapalenie mózgu.*
Dla Masiny i Felliniego był to cios, po którym z trudem się pozbierali.* Nigdy później nie zdecydowali się już na dziecko.*
Małżeński duet
To Fellini uczynił z Masiny gwiazdę. Choć ich współpraca była niezwykle burzliwa i nieustannie dochodziło do awantur, małżonkowie wiedzieli, że stanowią doskonały nie tylko w życiu prywatnym, ale i zawodowym duet.
Największą popularność przyniosły jej naturalnie filmy męża – „La Strada”, „Noce Cabirii” czy „Niebieski ptak”. Masina ostatni raz pojawiła się na ekranie w 1991 roku, w filmie „Aujourd'hui peut-être...”.
Wybaczali sobie wszystko
Choć nierzadko dochodziło między nimi do awantur, tak naprawdę byli nierozłączni. Wybaczali sobie wszystko.
Fellini nierzadko romansował z pięknymi aktorkami. Żona, choć zazdrosna, twierdziła, że nigdy nie zamierzała z nimi rywalizować, bo ich związek i tak zawsze był najważniejszy i niezniszczalny.Wiedziała, że żadna inna kobieta nie zajmie jej miejsca.
Twierdziła, że póki mąż wraca do niej każdego wieczoru, nie ma się czym przejmować – a nie chciała ograniczać jego wolności. Zresztą on też pozostawał głuchy na plotki; na przykład te o romansie Masiny z Richardem Basehartem.
Nie mogła bez niego żyć
Byli dla siebie stworzeni. Trwali przy sobie w dobrych i złych chwilach.
Gdy Fellini otrzymał Oscara, bez wahania wręczył go żonie, obwieszczając, że wszystko zawdzięcza właśnie jej. W połowie 1993 roku Fellini przeszedł trzy operacje serca. Zaraz potem dostał udaru mózgu. Sparaliżowany, kurczowo trzymał się życia. Dla Masiny był to ogromny cios. Niedługo potem sama wylądowała w szpitalu.
Mimo kiepskiego stanu zdrowia i zaleceń lekarzy małżonkowie nie odstępowali się niemal na krok. Do czasu, aż Masina z dziennika telewizyjnego nie dowiaduje się o śmierci ukochanego, który zapadł w śpiączkę. Przyjaciele mówili, że w tym dniu ona sama również umarła. Odeszła pięć miesięcy później, jakby nie mogła żyć bez swojego ukochanego. Miała 73 lata.
(sm/gb)