Prawie jak Russell Crowe. Nowy "gladiator" uchwycony na zdjęciu
W połowie listopada w kinach pojawi się jedna z najdroższych produkcji ostatnich lat – "Gladiator 2". Panuje opinia, że jeśli obraz Ridleya Scotta poniesie klęskę, to hollywoodzkie wytwórnie będą zmuszone znacznie obniżyć budżety swoich filmów. Tymczasem Russell Crowe w najnowszym wywiadzie zdradził, że "czuje się nieswojo" w roli jedynie widza historycznej superprodukcji.
12.06.2024 | aktual.: 12.06.2024 11:47
Według ostatnich informacji pochodzących z różnych źródeł koszt produkcji drugiej części "Gladiatora" sięgnął 250-310 mln dolarów. "Avatar: Istota wody" czy "Szybcy i wściekli 10" pochłonęły więcej pieniędzy, jednak były to tak zwane box office’owe pewniaki. Tymczasem analitycy rynku kinowego uważają "Gladiatora 2" za bardzo ryzykowny i trudny do przewidzenia projekt. Może stać się wielkim przebojem, ale równie dobrze może ponieść w kinach spektakularną klęskę, o którą nie trudno przy takich kosztach. Dla filmu o tak dużym budżecie sukcesem będzie dopiero wynik w granicach 800 mln dolarów wpływów.
Warto jednak przypomnieć, że w sukces pierwszego "Gladiatora" mało kto wierzył (kino sandałowe na przełomie XX i XXI wieku?). Na dodatek, gdy rozpoczęły się zdjęcia do filmu, scenariusz nie był jeszcze gotowy, w trakcie realizacji zmarł na atak serca aktor Oliver Reed, został przekroczony budżet produkcji, a filmowcy musieli skrócić okres zdjęciowy, co wymusiło pracę niemal przez całą dobę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Russell Crowe miał wówczas serdecznie dość "Gladiatora". Nie zmienił zdania nawet po zdobyciu Oscara za rolę Maximusa. Dopiero po latach docenił pracę na planie filmu Ridleya Scotta. - Nie chcę się nad tym zbytnio rozwodzić, ponieważ przenosi mnie to z powrotem do okresu, kiedy oczywiście byłem znacznie młodszy. Teraz patrzę na to wstecz przez różowe okulary. Kocham każdą minutę spędzoną na planie tego filmu, ale w tamtym czasie tak nie było – powiedział gwiazdor w trakcie programu "The Ryan Tubridy Show" w RTÉ Radio One.
W najnowszym wywiedzie gwiazdor przyznał, że rola jedynie widza drugiej części "Gladiatora" nie bardzo mu odpowiada. - Na pewno czuję się trochę nieswojo, że kręcą kolejny film, bo oczywiście nie ma mnie przy tym projekcie i nie mam wpływu na to, co zostanie zrobione. Kilka razy usłyszałem: "Nie, nie, nie, ta opowieść nie dotyczy mojego bohatera". Nic nie mogłem na to poradzić. To już nie moje miejsce, jestem sześć stóp pod ziemią. Ale z niecierpliwością czekam, co z tego wyjdzie – powiedział Russell Crowe, nawiązując do faktu, że jego bohater zginął w pierwszej części "Gladiatora".
Akcja "Gladiatora 2" będzie się rozgrywać 20 lat po wydarzeniach przedstawionych w produkcji z 2000 roku. Maximusa w nim nie zobaczymy, ale ponownie pojawią się Connie Nielsen (jako córka Marka Aureliusza, Lucilla) oraz Derek Jacobi (Tyberiusz Grakchus).
Głównym bohaterem filmu będzie wchodzący w dorosłe życie i w rolę cesarza Lucjusz. Wcielił się w niego Paul Mescal. Pochodzący z Irlandii aktor został uchwycony na fotografiach w trakcie kręcenia tzw. dokrętek w jednej z wiosek w brytyjskim hrabstwie Sussex. W drugiej części "Gladiatora" wystąpią także Denzel Washington, Pedro Pascal oraz Joseph Quinn.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" mówimy o rewolucji w HBO Max, które zmieniło się w krótkie Max. Ile to kosztuje? Co można oglądać? Przy okazji wspominamy wstrząsające sceny z "Rodu smoka", który wraca z 2. sezonem. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: