Fani mówią głośne: Nie! "Bez niego to nie ma sensu"
"Człowiek w ogniu" uważany jest za jeden z najlepszych filmów w dorobku Denzela Washingtona i wzorcowy film kina akcji. Fani sensacyjnych produkcji uważają obraz Tony’ego Scotta za kultowe dzieło. Dlatego informacja, że Netflix planuje realizację serialowej wersji "Man on Fire" spotkała się z ostrą krytyką widzów.
Co ciekawe, w dniu premiery "Człowiek w ogniu" nie spodobał się krytykom, którzy wytykali filmowi nadmierną brutalność, ekranowy sadyzm. Ich zdaniem sensacyjna produkcja Tony’ego Scotta pobudzała najniższe instynkty. Widzowie czerpali bowiem niezdrową przyjemność z oglądania cierpienia i śmierci ludzi. Owszem złych, ale jednak ludzi. Był wówczas rok 2004. Przez ostatnie 20 lat wiele się zmieniło. "Człowiek w ogniu" pozostaje mocnym filmem, ale stopniem brutalności już się raczej nie wyróżnia.
Nie ulega jednak wątpliwości, że widzowie czerpali dużą przyjemność z oglądania filmu, bo "Człowiek w ogniu" stał się kinowym przebojem. Z biegiem lat krytycy zmienili o nim zdanie. Obraz z Denzelem Washingtonem stał się wzorem kina sensacyjnego, filmem kultowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Man on Fire | #TBT Trailer | 20th Century FOX
"Człowiek w ogniu" Scotta był drugą ekranizacją powieści brytyjskiego pisarza A.J. Quinnella. Pierwsza, zapomniana przez widzów, nosiła ten sam tytuł i powstała w 1987 roku. We francusko-włoskiej koprodukcji wystąpili hollywoodzcy aktorzy: Scott Glenn i Joe Pesci. Film był wierną adaptacją książki. Opowiadał opartą na faktach historię byłego członka marines, który przeprowadza się do Włoch, gdzie podejmuje funkcję ochroniarza bogatej rodziny. Kiedy 10-letnia córka pracodawców zostaje porwana, a następnie najprawdopodobniej zamordowana, mężczyzna postanawia na własną rękę wymierzyć sprawiedliwość zabójcom.
Jak pamiętamy, Tony Scott przeniósł akcję filmu do Meksyku. Gdzie akcję umieszczą twórcy serialu Netfliksa, jeszcze nie wiadomo. W tym tygodniu poznaliśmy natomiast nowego "człowieka w ogniu". W rolę Johna Creasy’a wcieli się Yahya Abdul-Mateen II. Widzowie znają go przede wszystkim z roli w "Aquamanie", gdzie był przeciwnikiem głównego bohatera, oraz serialu "Watchmen" (za drugoplanową rolę w tej produkcji dostał nagrodę Emmy).
Yahya Abdul-Mateen II na pewno nie jest złym aktorem (świetny występ w "Procesie Siódemki z Chicago"), jednak zdaniem wielu fanów serialowa wersja "Człowieka w ogniu" nie powinna powstać.
"Bez Denzela to nie ma żadnego sensu. Po co robić coś, co wiadomo, że będzie dużo gorsze od oryginału. Washingtona nie da się zastąpić" – napisał jeden z internautów. Inne wypowiedzi na temat planowanego serialu Netfliksa mają podobną wymowę.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" przestrzegamy przed wyjściem z kina za wcześnie na "Kaskaderze", mówimy, jak (nie)śmieszna jest najnowsza komedia Netfliksa "Bez lukru" oraz jaramy się Eurowizją. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: