"Gra tajemnic" Równania i nierówności

Życie pisze najlepsze scenariusze. Czasem tak niezwykłe, poruszające i naznaczone goryczą, jak życie i dokonania Alana Turinga, matematyka, który złamał Enigmę oraz zbudował podwaliny pod dzisiejsze komputery. O nim opowiada właśnie świetny film, *"Gra tajemnic".*

"Gra tajemnic" Równania i nierówności
Źródło zdjęć: © Facebook

Alana Turinga poznajemy w momencie gdy ma 27 lat i zostaje zwerbowany przez brytyjski rząd do prac nad złamaniem niemieckiego kodu Enigma podczas II wojny światowej. Fabuła filmu oscyluje wokół kilkuletniej pracy genialnego matematyka, który wraz z zespołem ściga się z czasem by dokonać czegoś, co dla wszystkich wydawało się niemożliwe. Jak wiadomo, zadanie to udało mu się wykonać. Dzięki swojemu niezwykłemu umysłowi i talentowi zbudował wielką maszynę, uważaną za prototyp komputera, która odniosła sukces. Szacuje się, że dzięki niemu wojna skończyła się dwa lata wcześniej, przez co ocalono miliony ludzkich istnień. Czyni to z Turinga jednego z największych bohaterów w historii ludzkości, a z pewnością XX wieku. A gdy dodamy do tego fakt, że w dużej mierze to on zapoczątkował erę komputerów i prac nad sztuczną inteligencją, które zmieniły świat wokół nas oraz nasze codzienne życie, to nietrudno sobie uświadomić, że była to postać, bez której świat wyglądałby zupełnie inaczej. To fascynujące, że raz na jakiś
czas pojawia się wybitna jednostka, która ma wpływ na losy reszty ludzkości. Postaci tego formatu co Turing można naliczyć w historii świata co najwyżej z dwa tuziny, a to bardzo mało. Dlatego też bardzo dobrze się stało, że film o jego niezwykłym życiu i dokonaniach w końcu trafił na ekrany kin i masowa publiczność, będzie miała szansę się z nią zapoznać. Ze względu na swoją orientację seksualną, Turinga spotkała w życiu niezwykle bolesna i gorzka zapłata za to czego dokonał, przez wiele lat jego akta były utajnione, więc dopiero od niedawna można się zapoznać z faktami. To co go spotkało już po wojnie budzi złość, niezgodę, jest strasznie smutne, przykre i nieuczciwe. Ale takimi krętymi ścieżkami czasem wiedzie nas życie. Alan Turing przeszedł wiele, a dokonał jeszcze więcej.

Historia jego niezwykłego życia oraz złamania kodu Enigmy stanowi trzon „Gry tajemnic”, jednak film ten zręcznie porusza także inne motywy związane z wejściem w umysł i sposób myślenia genialnego umysłu, osamotnienia, wyobcowania. Turing żył w swoim własnym, trochę autystycznym świecie i film świetnie to pokazuje. Oprócz tego podjęto również, całkiem ciekawie, tematykę związaną z dylematami wojny, poświęcenia jak i również sytuacji społecznej i obyczajowej w Wielkiej Brytanii lat 40 ubiegłego wieku. Norweski reżyser Morten Tyldum przygląda się temu z zaangażowaniem i emocjami, które jednak potrafi trzymać na wodzy. Nikogo jednoznacznie nie potępia ani nie wychwala pod niebiosa. Pozwala by czyny konkretnych postaci same o nich świadczyły przez co widz będzie mógł wyrobić sobie o nich własne zdanie. Świetnie napisany scenariusz pozwala Tyldumowi zręcznie opowiedzieć całą historię, bez niepotrzebnych dłużyzn, przestojów. Akcja cały czas, sprawnie posuwa się do przodu. Nie brak momentów dramatycznych, zabawnych,
emocjonujących jak i strasznie smutnych. Znakomita rzemieślniczo robota. Ale poza samą formą, czuć też w tym filmie dusze i emocje. Bo z jednej strony „Gra tajemnic” to, było nie było, film biograficzny, a jak wiadomo ten gatunek rządzi się swoimi prawami i schematami, ale z drugiej, twórcy potrafili nadać tej biografii na tyle dużo człowieczeństwa i kolorytu, że naprawdę ciężko się oderwać od historii Turinga. Poza tym, że jest ona fscynująca i emocjonująca sama w sobie, to jest też świetnie napisana i przede wszystkim koncertowo zagrana przez Benedicta Cumberbatcha. To jedna z najlepszych ról w jego dotychczasowej karierze. Benedict z niezwykłą gracją balansuje pomiędzy złożonością charakteru Alana, jego dziwactwami, nieprzystosowaniem społecznym. Czasem jest chłodnym matematycznym geniuszem, ale czasem pokazuje też cieplejszą, bardziej ludzką stronę jego psychiki. To wielka odpowiedzialność, stawanie się „twarzą” wielkiego człowieka, ale Cumberbatch znakomicie uniósł ten ciężar, wicielając się w Turinga z
dumą, mądrością i wyczuciem. Szalenie inteligentna, przemyślana, trudna i przejmująca rola. To w dużej mierze dzięki niemu, postać Alana Turinga zagnieździ się na długo w naszej pamięci.

Być może, przy okazji tego filmu, pojawią się ponownie głosy: „A gdzie w tym wszystkim mowa o wkładzie Polaków w złamanie Enigmy?”. Po pierwsze, Enigma sama w sobie wcale nie jest głównym tematem „Gry tajemnic”, choć oczywiście jest istotnym elementem fabularnym i dramatyczny tego obrazu. Po drugie, twócy odrobili zadanie domowe i w jednej z rozmów Turinga wspomniane jest o zasługach Polaków, których działania w dużej mierze przyczyniły się do złamania kodu i dostarczyły odpowiednich narzędi ku temu. Tak więc liczę, że tym razem jakiekolwiek spory i dyskusje odbiegające od meritum nie przesłonią samego filmu, który naprawdę warto zobaczyć.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)