''Grimsby'': komedia akcji bez zahamowań [RECENZJA DVD]

Nowy film Louisa Leterriera jest niepoprawny, obrazoburczy i wyjątkowo niesmaczny. A do tego wyjątkowo zabawny jak przystało na produkcje z udziałem Sachy Barona Cohena.

''Grimsby'': komedia akcji bez zahamowań [RECENZJA DVD]
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

14.10.2016 14:32

Brytyjski aktor znany z wymyślonych przez siebie kreacji Borata, Aliego G czy Bruna znalazł bratnią duszę. A nawet dwie. Leterrier („Transporter”, „Iluzja”, „Starcie tytanów”) nie ma bowiem oporów przed ukazaniem swoich bohaterów w najbardziej groteskowych i niesmacznych sytuacjach, które wprowadzają widzów w zakłopotanie, żenują, zmuszają do przerwania seansu albo doprowadzają do bólu brzucha ze śmiechu. Drugą bratnią duszą Cohena jest Mark Strong („Sherlock Holmes”, „Gra tajemnic”), który nie kojarzy się z kuriozalnymi komediami, a jednak potrafi dotrzymać kroku etatowemu prześmiewcy, grając jego totalne przeciwieństwo.

„Grimsby” to historia dwóch braci rozdzielonych w dzieciństwie, którzy spotykają się po 28 latach rozłąki i... stają przed wyzwaniem uratowania świata. Sebastian (Mark Strong) jako agent MI6 zostaje przez pomyłkę oskarżony o zdradę i staje się celem terrorystów jak i byłych współpracowników. Należy dodać, że ta pomyłka wynika z niezdarności i głupoty Nobby'ego (Sacha Baron Cohen), w którym mieszczą się wszystkie cechy stereotypowej patologii. Nobby jest prostakiem kochającym futbol, piwo i jedenaścioro swoich dzieci. I chociaż opieka społeczna mogłaby mieć zastrzeżenia co do jego metod wychowawczych, to mimo wszystko Nooby ma wielkie serce i udowadnia na każdym kroku, że rodzina jest dla niego niezwykle ważna.

Obraz
© Materiały prasowe

Nooby i Sebastian przemierzają różne zakątki świata niczym alternatywna wersja Jamesa Bonda i jego przygłupiego brata, po drodze wykręcając numery, od których włos jeży się na głowie, a treść pokarmowa żołądka jest gotowa wrócić z powrotem na talerz. Scenarzyści (jednym z nich był Cohen) nie mają żadnych hamulców i przekraczają wszelkie granice. Jeżeli uważacie, że scena z „Borata”, w której główny bohater walczył na golasa z włochatym grubasem, to przesada, to „Grimsby” nie jest filmem dla was. Nie będę zdradzał najbardziej „smakowitych” kąsków, by nie psuć ewentualnej zabawy, ale siadając do tego filmu trzeba się przygotować na wszystko. Na przykład na ssanie jąder, fekalne dowcipy i stosunki płciowe zahaczające o zoofilię.

„Grimsby” to film, który idealnie łączy najlepsze cechy produkcji z Sachą Baronem Cohenem w roli głównej z widowiskowymi scenami akcji, do których przyzwyczaił nas francuski reżyser przy okazji „Transporterów” czy „Starcia tytanów”. Przygody braci z dwóch różnych światów nie mają się czego wstydzić pod względem realizacji scen z pościgami, wybuchami i walką. Twórcy nie godzili się na półśrodki i włożyli masę pracy w stworzenie tej niecodziennej (a dla niektórych po prostu niestrawnej) komedii.

Obraz
© Materiały prasowe

Ocena: 7/10

Wydanie DVD:

„Grimsby” wydany na DVD zawiera szereg ciekawych i pouczających dodatków. Znajdziemy tu między innymi materiały zakulisowe, rozmowy z aktorami, reżyserem i członkami ekipy. Najciekawiej prezentuje się krótki reportaż ukazujący kulisy kręcenia pewnej afrykańskiej sceny, która z pewnością przypadnie do gustu fanom „Borata” i łamania wszelkiego tabu. Idealnym uzupełnieniem są zabawne wpadki aktorskie, nieudane sceny oraz gagi, których na planie filmu nie brakowało.

Jeżeli oglądaliście „Grimsby” w kinie i zastanawiacie się nad kupnem fizycznego wydania na płycie, to znajdujące się tam materiały dodatkowe są idealnym argumentem, by to uczynić.

Ocena: 8/10

Źródło artykułu:WP Film
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)