"Han Solo: Gwiezdne wojny – historie": pierwszorzędna edycja kolejnego spin-offu [RECENZJA BLU‑RAY]
Na poły western, na poły kino akcji wymieszane z heist filmem i space operą? W dodatku rozgrywające się w świecie "Gwiezdnych wojen?" Człowieku, zamknij się i bierz moje pieniądze!
15.11.2018 | aktual.: 29.11.2018 10:21
"Han Solo" to po "Łotrze 1" kolejny spin-off "Gwiezdnych wojen" umiejscowiony w uniwersum wujka Lucasa. I z radością przyznaję, że kolejny udany. Ba! W moim prywatnym rankingu stojący nawet wyżej od ostatnich odsłon serii. Dobrze obsadzony i zagrany, dowcipny i z rozmachem wykorzystujący dobrodziejstwa analogowych efektów specjalnych. Co nie ukrywam, jest dla mnie nie bez znaczenia.
Tym razem Disney wziął na warsztat historię najlepszego pilota w galaktyce. W jakich okolicznościach poznał Chewiego? Skąd w nim tyle cynizmu i nieufności? Jak wyglądała legendarna partyjka w sabaka? "Han Solo" odpowiada na cały szereg pytań, które kłębiły się w głowach fanów od czasu premiery filmu z 1977 r. Przy okazji namiętnie odwołując się do "Gwiezdnej" spuścizny.
- Fani sagi bez problemu wychwycą kilkadziesiąt nawiązań czy wręcz cytatów z poprzednich części. Scenarzyści umiejętnie grają na nostalgii, choć niektórym scenom bliżej było do recyklingu niż oddawania hołdu klasyce z lat 1977-1983. "Han Solo" nie jest co prawda remakiem na miarę "Przebudzenia Mocy", jednak uczucie deja vu towarzyszy niemal przez cały film – pisze w recenzji Jakub Zagalski.
Mój redakcyjny kolega zaznacza, że choć film Rona Howarda nie aspiruje do miana przełomowego blockbustera, to na szczęście wcale nie musi. "Han Solo" to bardzo nostalgiczna podróż do przeszłości, do której po prostu chce się wracać.
A czy jest lepszy sposób niż odpalenie Blu-raya? Jeśli chcecie przeczytać cały tekst Zagalskiego, kliknijcie tutaj. Ja natomiast spróbuję przekonać was do zakupu polskiej edycji filmu.
Jak w przypadku innych filmów Disneya wydawcą "Han Solo: Gwiezdne wojny – historie" jest Galapagos Films. Dystrybutor jak zwykle spisał się na medal, serwując edycję wypchaną po brzegi dodatkami. Jest ich tak wiele, że poświęcono im osobną płytę. Dlatego w wersji 2D znajdziecie dwa dyski, a w wydaniu 3D aż trzy (2D + 3D + płyta bonusowa).
Pisząc o dodatkach, nie mam na myśli generycznego making-ofu i zapychaczy w postaci "gagów, galerii fotosów i zwiastuna". Nie, suplementy zgromadzone na bonusowym dysku "Hana Solo" to najwyższa półka. Reportaże, które do cna wyczerpują kulisy produkcji, poszerzają wiedzę na temat uniwersum i są po prostu doskonałym przewodnikiem po filmowej kuchni. Jest ich 10, trwają łącznie ponad 100 minut i każdy poświęcony jest innemu zagadnieniu.
W "Solo: The Director & Cast Roundtable" możemy przyjrzeć się luźnej dyskusji Howarda i odtwórców głównych ról, m.in.o okolicznościach, w jakich dowiedzieli się o angażu. Z kolei " Kasdan on Kasdan" koncentruje się na niezwykłym duecie scenarzystów, ojcu i synu, którzy połączyli siły w historii o swoim ulubionym bohaterze.
"Escape from Corellia" i "The Train Heist" to ponad 25 min skupiające się na produkcji tytułowych scen, z kolei "Becoming a Droid: L3-37" ukazuje kulisy powołania do życia pyskatej droidki pracującej z Lando (i najlepszej postaci w całym filmie). Jeśli ciekawi was proces kreacji Sokoła Millennium, to czeka materiał opowiadający o jego designie i funkcjonalnościach.
Sporo miejsca poświęcono efektom specjalnym. Ukontentowani będą zwłaszcza miłośnicy lateksu, futra i animatroniki, które w "Hanu Solo" wykorzystano na potęgę. Dobrze obrazuje to m.in. w " Scoundrels, Droids, Creatures and Cards: Welcome to Fort Ypso", gdzie przy okazji dowiadujemy się szczegółów na temat słynnego sabaka. A jeśli wam mało, a nie oszukujmy się, to na płycie znajduje się jeszcze aż 15 minut scen niewykorzystanych, w tym m.in. ta pokazująca Hana w roli imperialnego kadeta.
Podsumowując: edycja Blu-ray "Hana Solo" to ścisła czołówka roku. Zawartość płyty z dodatkami to złoto - reportaże są ciekawe i świetnie zrealizowane. Jest ich masa i biję zakład, że jak już je włączycie, to obejrzycie wszystko ciurkiem.