Harvey Weinstein jest winny. Jego kara może być przełomem
Ważą się losy hollywoodzkiego producenta. Harvey Weinstein wielokrotnie był oskarżany o molestowanie, napaści seksualne i gwałty. Przez lata sprawy udawało się ukryć milionowymi ugodami. Tym razem człowiek, któremu wiele gwiazd zawdzięcza karierę, trafi za kratki. W środę 11 marca pozna wyrok.
11.03.2020 | aktual.: 11.03.2020 13:50
24 lutego sąd w Nowym Jorku uznał Harveya Weinsteina za winnego dwóch stawianych mu zarzutów - gwałtu na aktorce Jessice Mann oraz napaści seksualnej na asystentce produkcji “Project Runway” Mimi Haleyi. Za to został uniewinniony z najpoważniejszego zarzutu, czyli "drapieżnej napaści na tle seksualnym" w stosunku do aktorki Annabelli Sciorry, za który groziła mu kara dożywocia.
Gdy w październiku 2017 r. na łamach "The New York Times" nagłośniono zarzuty wobec producenta, występowało przeciwko niemu 8 kobiet. Kilka tygodni później powstała lista z 82 nazwiskami kobiet, które od lat 70. padły ofiarą molestowania lub gwałtu ze strony Harvey'a Weinsteina.
W przypadku wielu z nich sprawy uległy przedawnieniu. Niektóre nie chciały stawać do sądowej batalii. Większość zawarła ugody.
Tuż po ogłoszeniu lutowej decyzji ławy przysięgłych producent miał doznać zawału serca. Od tygodni 67-letni Weinstein przed obiektywami porusza się przy pomocy balkonika. Choć wygląda na niedołężnego staruszka, jego mimika świadczy o tym, że jako wieloletni kreator trendów w Hollywood wie, jak za sprawą wizerunku może ukształtować swoją przyszłość.
Jaki wyrok spotka Weinsteina?
Harvey’owi Weinsteinowi grozi 29 lat więzienia. Jego prawnicy wnioskują o najniższą możliwą karę, czyli 5 lat ze względu na to, że “życie pana Weinsteina legło w gruzach. Żona wniosła o rozwód, został zwolniony z The Weinstein Company i w krótkim czasie stracił wszystko”. W dodatku został upokorzony w trakcie procesu, gdy mówiono o deformacji jego genitaliów.
Prokuratorzy na Manhattanie naciskają na dotkliwą karę. W dokumentacji sądowej podkreślają fakt, że Harvey Weinstein od ponad 40 lat wykorzystywał swoją wysoką pozycję do napastowania seksualnego kobiet. Padły słowa: "wykazywał oszałamiający brak empatii, traktując innych z pogardą i nieludzkością" oraz "konsekwentnie podnosił swoje obrzydliwe pragnienia i fiksacje nad dobro innych".
Nawet jeśli producent spędzi ostatnie lata życia w więzieniu, zapewne będzie mógł liczyć na specjalne traktowanie. Obecnie przebywa na oddziale szpitalnym w Rikers Island. Do swojej dyspozycji ma całe piętro, które w normalnych okolicznościach zajmuje 30 więźniów-pacjentów. Jest stale monitorowany, gdyż władze placówki obawiają się, że były producent może coś sobie zrobić.
Był przygotowany na odkrycie jego mrocznej strony
W sprawie Harveya Weinsteina wciąż pojawiają się nowe wątki odsłaniające skalę jego działań. W odtajnionych dokumentach sądowych pojawiają się tysiące maili producenta. W jednym z nich padają słowa "Jennifer Aniston powinna zginąć", w efekcie tego, że aktorka ośmieliła się zgłosić kierownikowi planu filmowego niestosowne zachowanie Weinsteina.
Ponadto z wiadomości wynika, że Harvey Weinstein dobrze zdawał sobie sprawę, że jego brudy wyjdą w końcu na wierzch. Zanim wszczęto śledztwo szukał popleczników wśród najbardziej wpływowych osób w USA m.in. u szefa agencji prasowej Michaela Bloomberga, dyrektora Apple'a Tima Cooka, dyrektora programowego Netfliksa Teda Sarandosa i dyrektora Amazona Jeffa Bezosa. Liczył, że dzięki ich cichemu wsparciu uniknie wyrzucenia z zarządu własnego imperium. Na próżno.
Wyrok w podobnej sprawie dotyczący komika Billa Cosby'ego nie napawa optymizmem. Ze względu na zły stan zdrowia 82-latek został skazany na 3 do 10 lat więzienia. Gdyby Harvey Weinstein otrzymał surowszą karę, byłby to wyraźny znak końca pewnej epoki. Epoki wykorzystywania kobiet przez bogatych, wpływowych mężczyzn, którzy przez lata czuli się bezkarni.