7 marca 1965 roku Amerykanie oglądający w telewizji *"Wyrok w Norymberdze" Stanleya Kramera byli wstrząśnięci informacjami, z powodu których została przerwana emisja filmu. Te pełne przemocy obrazy przedstawiały wydarzenia, które miały miejsce tu i teraz, niedaleko ich domów. W miasteczku Selma w Alabamie lokalne i stanowe jednostki policyjne zaatakowały uczestników pokojowego marszu na rzecz równych praw wyborczych dla wszystkich obywateli Stanów Zjednoczonych. 50 lat po tych wydarzeniach na ekrany kin wchodzi film "Selma".*
W wyniku brutalnej interwencji policji dziesiątki osób zostało rannych. Akty represji, które nie powinny mieć miejsca w dwudziestym wieku, rozgniewały wielu ludzi i równie wielu okryły hańbą. Marsz z Selmy stał się przełomowym wydarzeniem w ponad stuletniej walce o równość i początkiem drogi do zwycięstwa.
fot. East News
Prawo do głosowania zostało zagwarantowane czarnoskórym Amerykanom w 1870 roku, w 15. poprawce do konstytucji, ale przez prawie sto lat było systematycznie łamane w bardzo wielu miejscach w kraju (nawet dziś, prawa wyborcze zapisane w Ustawie o prawach do głosowania z 1965 roku budzą kontrowersje – w 2013 roku Sąd Najwyższy uchylił część tej ustawy, a nowy system identyfikacji wyborców i jego wpływ na frekwencję wywołał gorącą debatę publiczną).
Żeby głosować, musieli zdać egzamin
Na początku lat 60. prawa czarnoskórych Amerykanów były powszechnie łamane. Ich sytuacja była najtrudniejsza w południowej części kraju, szczególnie w Alabamie, która stała się punktem zapalnym walki o równe prawa, odkąd szwaczka, Rosa Parks, odmówiła przeniesienia się na tylne, przeznaczone dla czarnoskórych miejsce, w autobusie miejskim w Montgomery. W całym stanie czarnoskórzy obywatele, którzy chcieli wziąć udział w głosowaniu byli blokowani przez urzędników, którzy, na mocy prawa, sprawdzali ich biegłość w czytaniu i pisaniu. Mające służyć temu testy zawierały absurdalnie trudne pytania, spreparowane celowo, by nikt nie mógł ich zdać. Ponadto, dla biednej części wyborców sporym problemem był powszechnie obowiązujący podatek pogłówny – był karą dla tych, którym jakimś cudem udało się zarejestrować. Przed 1965 rokiem w Alabamie były okręgi wyborcze, w których na przestrzeni pięćdziesięciu lat ani jeden czarnoskóry obywatel nie oddał głosu w żadnych wyborach.
(Zamieszki w Selmie, 1965/fot. East News)
W Selmie, w której na 15 tysięcy czarnoskórych mieszkańców w rejestrach wyborczych figurowało tylko stu trzydziestu, obywatele zaczęli walczyć o swoje prawa. Organizacja obywatelska Pokojowy Komitet Koordynacyjny Studentów (Student Nonviolent Coordinating Committee, w skrócie SNCC, znany też, jako "snick") zaczęła działać na tym polu już w 1963 roku, ale spotkała się z dużym oporem, szczególnie ze strony szeryfa Jima Clarka, który wykorzystywał swoją pozycję do zastraszania jej członków. Za jego sprawą dochodziło do pobić i bezpodstawnych aresztowań ludzi, którzy walczyli o prawa wyborcze. W styczniu 1965 roku Martin Luther King Jr. – młody pastor baptystów, który z czasem stał się najmocniejszym głosem pacyfistycznego ruchu przeciwko rasizmowi – razem z Southern Christian Leadership Conference (organizacją, której celem była walka o równouprawnienie bez stosowania przemocy, poprzez marsze i protesty), przybyli do Selmy, by wesprzeć rosnący w siłę ruch społeczny.
"Mam marzenie"
Dwa lata wcześniej, w 1963 roku, miesiąc przed wydarzeniami w kościele w Birmingham, gdzie cztery niewinne dziewczynki poniosły śmierć wskutek wybuchu bomby podłożonej przez białych rasistów, doktor King wygłosił w Waszyngtonie swoje słynne przemówienie, zaczynające się od słów - Mam marzenie. Niedługo przed swoim przyjazdem do Selmy, King został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla i otrzymał tytuł Człowieka Roku magazynu Time, który nazwał go także "Amerykańskim Gandhim".
(Zamieszki w Selmie, 1965/fot. East News)
Gdy King przybył do Selmy, napięcie społeczne osiągnęło punkt krytyczny. Demonstranci doświadczali przemocy i mieli świadomość, że kładą swoje życie na szali. Tymczasem w Białym Domu prezydent Johnson uważnie obserwował wydarzenia, które, jak się obawiał, mogły być iskrą, która podpali lont. Oczekiwania wobec Kinga były ogromne, ponieważ miał wszelkie predyspozycje do tego, by dać początek przełomowi – wszystkie polityczne zabiegi, negocjacje i pokojowe demonstracje, którym przewodził od lat miały wreszcie szansę zaowocować zwycięstwem, jeśli tylko ludzie zdołają powstrzymać się od agresji.
fot. East News
Angielski producent Christian Colson ("Slumdog. Milioner z ulicy"), zainspirowany tą historią, postanowił wspólnie z francuską wytwórnią Pathé wyprodukować film, przedstawiający wydarzenia, które miały miejsce w Selmie. Napisanie scenariusza powierzył Paulowi Webbowi, a do współpracy producenckiej zaprosił firmę Brada Pitta, Plan B Entertainment, i producentów Dede Gardner i Jeremy’ego Kleinera, którzy wyprodukowali wcześniej dramat historyczny "Zniewolony. 12 Years a Slave". Wspólnie zajęli się pracami nad rozwojem scenariusza i poszukiwaniem odpowiedniego reżysera. Proces przygotowań do produkcji zajął im prawie osiem lat.
Zobacz zwiastun filmu "Selma":
- Od bardzo dawna przymierzaliśmy się do produkcji filmu, który opowiadałby o spuściźnie doktora Kinga oraz o historii walki o prawa obywatelskie w Ameryce, która nie jest historią jednego człowieka, ale wielkiego ruchu społecznego – mówi Kleiner. – Od 2007 roku staraliśmy się stworzyć warunki do powstania takiego filmu. To, że wydarzenia z Selmy nigdy dotąd nie doczekały się filmu jest zawstydzającym faktem. Zawsze wierzyliśmy w moc tej opowieści – nie tylko ze względu na jej wymiar historyczny, ale także dlatego, że te wydarzenia wciąż żyją w naszej pamięci, a ich znaczenie nie straciło na aktualności."
kadr z filmu "Selma"
W końcu długo omawiany projekt przeszedł w fazę realizacji. Stało się to przede wszystkim za sprawą trzech osób: Avy DuVernay, reżyserki nagrodzonej na festiwalu Sundance za niskobudżetowy dramat "W szczerym polu", Davida Oyelowo, który zgodził się zagrać doktora Kinga i wpadł po uszy w ten projekt na długie lata oraz Oprah Winfrey, której wsparcie i wiara w film pomogły produkcji ruszyć z miejsca.
- Nie było innego sposobu na zrobienie tego filmu – mówi Dede Gardner. – Musieliśmy pokazać tę rzeszę ludzi, z doktorem Kingiem na czele, której ogromnie zależało na tym, żeby prawa obywatelskie były równe dla wszystkich. King nie był osamotniony w swojej walce. Ważne było pokazanie również tych, którzy go wspierali, całej grupy, która miała również momenty załamania. Kiedy stawką jest życie, a tak było w Selmie, ludzie są gotowi zaryzykować wiele, gdy wierzą, że walczą w słusznej sprawie. Ruchy społeczne rodzą się z debat na ważne tematy. Żeby zaszły zmiany, konieczna jest dyskusja i analiza problemu. Grupa protestantów z Selmy, którą pokazaliśmy w filmie, koncentrowała się na rozmowach. Ważnym aspektem było również to, że jej członkami były także kobiety, protesty nie były wyłączną domeną mężczyzn. Chcieliśmy pokazać Kinga, jako wspaniałego człowieka, ale człowieka z krwi i kości, takiego, który oprócz niezłomnej wiary w słuszność swoich przekonań ma także wątpliwości, czuje strach i rozpacz. Oyelwo,
podczas współpracy z DuVernay na planie filmu "W szczerym polu" miał okazję przekonać się, że reżyserka potrafi w nowatorski sposób spojrzeć na temat, którym się zajmuje, co jest, zdaniem aktora, bardzo cennym talentem. - Ta kobieta to geniusz, głęboko w to wierzę – mówi Oyelowo. – Potrafi wspaniale przedstawiać historie. Jest niezrównana, jeśli chodzi o umiejętność zrozumienia ludzkiej natury. To, że pochodzi z Lowndes County w Alabamie, konkretnie z miejscowości położonej pomiędzy Selmą, a Montgomery, oznacza dla mnie, że historię ma wyrytą w DNA. I to widać w jej filmie.
kadr z filmu "Selma"
Oyelowo uważa, że w przypadku „Selmy” nie bez znaczenia jest fakt, że DuVernay jest kobietą. - Udział kobiet w ruchu na rzecz praw obywatelskich był marginalizowany –stwierdza aktor. – Kobiety angażowały się z całą żarliwością i talentem w ruch – poświęciły mu równie dużo, jeśli nie więcej, niż mężczyźni, ale żadna z nich nie doczekała się sławy bohaterki. Dlatego dla mnie czarnoskóra kobieta jest najlepszym liderem naszego filmu.
Mniej więcej w tym samym czasie, w którym poznał DuVernay, Dawid Oyelowo spotkał się na planie filmu „Kamerdyner” z Oprah Winfrey i opowiedział jej o swoim marzeniu, by zagrać Martina Luthera Kinga. - Pokazałem Oprah moje nagranie, w którym wygłaszam „Mountaintop”, ostatnie przemówienie doktora Kinga, prosząc, by wyraziła swoją opinię – wspomina Oyelowo. – I tak się zaczęła nasza wspólna obsesja. Oprah powiedziała, że musimy się nad tym zastanowić, więc zadzwoniłem do niej pewnego dnia i powiedziałem: "Wykorzystajmy naszą energię, by urzeczywistnić ten projekt. Czy dołączysz do nas?" A ona odpowiedziała: "Zrobię wszystko, co konieczne, żeby ten film mógł powstać". Te słowa były jak turbodoładowanie. Nabraliśmy wiatru w żagle.
"Brały udział w marszach, cierpiały, modliły się i nie przestawały wierzyć"
Winfrey przyznaje, że nie mogła przejść obojętnie obok takiego projektu. - Zgodziłam się na udział w tej produkcji, bo jestem przekonana, że nie dowiemy się, dokąd zmierzamy, jako społeczeństwo, jeśli nie dowiemy się skąd przyszliśmy – mówi Winfrey. – Jest takie powiedzenie, zaczerpnięte ze słów Isaaka Newtona, które towarzyszyło mi przez całe życie: "Stoimy na ramionach olbrzymów". Noszę w sobie głosy Sojourner Truth, Fannie Lou Hamer i tysięcy osób, które brały udział w marszach, cierpiały, modliły się i nie przestawały wierzyć, że nadejdą lepsze dni, choć pewnie w najśmielszych marzeniach nie wyobrażały sobie, że ich potomkowie będą żyli, tak jak my żyjemy. Mając możliwość rozwoju i samorealizacji.
kadr z filmu "Selma"
- Najbardziej podoba mi się w "Selmie" to, że nie jest opowieścią wyłącznie o Martinie Lutherze Kingu, ale też o wszystkich ludziach, którzy przez trzy miesiące tworzyli w Alabamie historię” – kontynuuje Winfrey. – To głęboko humanistyczna opowieść. To, czego dokonał King było możliwe, dzięki tym wszystkim ludziom, którzy za nim stali. King był człowiekiem wyjątkowym, bez cienia wątpliwości – był niezwykle charyzmatycznym, natchnionym przywódcą z poczuciem misji, ale niczego by nie osiągnął sam, bez ludzi, którzy poszli za nim.
Producenci byli zachwyceni, gdy okazało się, że Oprah Winfrey chce dołączyć do obsady filmu. "Praca z Oprah jest czystą przyjemnością – mówi Gardner. – Sądzę, że Oprah może być postrzegana, jako ktoś nieprzystępny, ale gdy się ją pozna, nie sposób nie zauważyć, jak wspaniałym jest człowiekiem – pomocnym, stojącym trzeźwo na ziemi partnerem. Była z nami przez cały okres powstawania filmu. Wspólnie przeglądaliśmy nagrania z castingów, a później materiał z planu; dyskutowaliśmy o montażu i wszystkich innych aspektach filmu. To historia, do której Oprah ma bardzo osobisty stosunek, oddała się jej z całą swoją pasją i to widać na ekranie. Wspaniała rola Annie Lee Cooper, którą zagrała w ‘Selmie’, była wisienką na torcie całej naszej współpracy.
Po bliższym poznaniu się z Avą DuVernay, Oprah przyjechała na plan z przekonaniem, że może liczyć na prawdziwe wsparcie we wszystkich wyzwaniach, jakie mogą się pojawić podczas kręcenia filmu. - Nigdy nie spotkałam nikogo tak pełnego życiowej pasji i pewnego kierunku, w którym zmierza, jak Ava – mówi Winfrey. – Potrafi stworzyć na planie spokojną przestrzeń do pracy, w której każdy może wspiąć się na szczyt swoich możliwości. Cały film wypełnia jej energia.
Energia, która towarzyszyła realizacji tego filmu, zrodzona z poczucia uczestnictwa w ważnym projekcie, dotyczącym wspólnego dziedzictwa była, zdaniem wielu członków ekipy, czymś wyjątkowym. Dawid Oyelowo podsumowuje to tak: - To film, który robiliśmy z poczuciem służenia wyższej sprawie. Wszyscy na planie, realizatorzy i aktorzy, codziennie zadawaliśmy sobie pytanie: jak możemy się przysłużyć tym niezwykłym ludziom, którzy zaryzykowali własne życie w walce o przywileje, z których możemy dzisiaj korzystać?
Kalendarium wydarzeń, które miał miejsce w Selmie.
Styczeń 1965
Martin Luther King Jr. i organizacja Southern Christian Leadership Conference zwracają uwagę na Selmę, miasteczko w Alabamie, w którym zaledwie 2 proc czarnoskórych obywateli figuruje w rejestrze wyborców, a prawa wyborcze pozostałych są od lat łamane.
2 lutego
King oraz tysiące innych osób, zostają aresztowani podczas demonstracji na rzecz praw wyborczych w Selmie.
5 lutego
Gubernator Alabamy, George Wallace, zakazuje nocnych demonstracji w Selmie i Marion.
18 lutego
Oddziały policji stanowej atakują uczestników marszu w Marion. 26-letni diakon, nieuzbrojony protestant Jimmie Lee Jackson, który próbuje ochronić swoją matkę Violę Jackson i dziadka Cagera Lee, zostaje śmiertelnie postrzelony przez policjantów.
7 marca
Pierwszy marsz z Selmy do Montgomery, na którego czele stoją John Lewis i Hosea Williams, zostaje zatrzymany przez lokalnych stróży prawa na moście Edmunda Pettusa. Demonstranci, w liczbie 600 osób, zostają zepchnięci z mostu, pobici i potraktowani gazem łzawiący. Ten dzień przejdzie do historii, jako "Krwawa Niedziela".
8 marca
King wzywa przywódców religijnych, by dołączyli do uczestników marszów w Selmie.
9 marca
King prowadzi drugi marsz, ale tym razem demonstranci zawracają przed mostem Edmunda Pettusa z obawy przed siłami policji stanowej. Ten marsz zostanie zapamiętany, jako "Zawrócony Wtorek".
9 marca
W konsekwencji marszów, bostoński polityk i minister Unitariański James Reeb, po wyjściu z klubu, w którym jadł kolację, zostaje dotkliwie pobity przez uzbrojonych w kije białych rasistów. Dwa dni później umiera wskutek obrażeń głowy.
15 marca
Prezydent Johnson kieruje do Kongresu i Amerykanów słowa: - Jest złem, ogromnym złem odmówienia komukolwiek spośród braci Amerykanów prawa do głosowania w tym kraju. Tym samym zapowiada, że zamierza w najbliższym czasie doprowadzić do ustanowienia nowych przepisów dotyczących praw wyborczych. Przemówienie prezydenta Lyndona zostanie później uznane za jedno z najlepszych wystąpień w historii.
17 marca
Marsze z Selmy zostają oficjalnie, decyzją sądu i federalnego sędziego Franka M. Johnsona uznane za legalne.
18 marca
Gubernator Wallace publicznie potępia wyrok sądu w sprawie marszów z Selmy.
20 marca
Prezydent Johnson wydaje dekret, na mocy, którego Gwardia Narodowa Alabamy zostaje włączona w struktury federalne.
21 marca
4 000 demonstrantów wyrusza w pięćdziesięciomilowy marsz z Selmy do Montgomery. Marsz jest ochraniany przez siły federalne.
25 marca
Marsz dociera do Montgomery. Po drodze liczba jego uczestników wzrasta do 25 000. King wygłasza pamiętne przemówienie na schodach Kapitolu.
6 sierpnia
Prezydent Johnson podpisuje historyczny dokument – Ustawę o prawach do głosowania z 1965 roku