Niewiele brakowało do tego, żebyśmy nie zobaczyli Woody'ego Harrelsona w "Igrzyskach śmierci".
Aktor chciał odrzucić propozycję zagrania Haymitcha Abernathy'ego w młodzieżowym przeboju. Przekonała go dopiero rozmowa z reżyserem Garym Rossem.
- Reżyser zadzwonił do mnie i stwierdził: "Musisz to zrobić. Dla mnie. Nie mam nikogo innego do tej roli" - wspomina Harrelson. - Ta rozmowa sprawiła, że zaryzykowałem. Teraz cieszę się, że uczestniczę w tej niesamowitej serii. Po raz pierwszy biorę udział w czymś, co stało się hitem.
Gwiazdor zgodził się również skomentować drugą część "Igrzysk śmierci". - Najczęściej sequele nie są tak dobre, jak początek - mówi aktor. - Mam nadzieję, że w tym przypadku reguła ta się nie potwierdzi.
Druga odsłona opowieści o Katniss Everdeen (Jennifer Lawrence), "Igrzyska śmierci: W pierścieniu ognia", do polskich kin trafi 22 listopada.
Harrelsona możemy obecnie oglądać w filmie "Iluzja".