Półtora miliarda dolarów. Wielki hit nachodzi do tv 

Pomysł o ekranizacji przygód najsłynniejszej plastikowej lalki świata wydawał się absurdalny, a przynajmniej mało opłacalny. Owszem, mogły pójść na to dzieci, ale to chyba wszystko? Jak wielkim błędem było takie myślenie! W rękach reżyserki Grety Gerwig "Barbie" stała się satyrą i komentarzem na współczesność, pstryczkiem w nos każdego, komu przeszkadza inkluzywność i równouprawnienie.

Na pewno nie bez znaczenia była ogromna machina promocyjna, która od początku robiła szum wokół produkcji. Doszło też do bezprecedensowej sytuacji, gdy dwa filmy jednocześnie nakręcały swoją popularność. W tym samym czasie do kin wszedł "Oppenheimer", film na drugim krańcu spektrum zainteresowań kinomanów. A jednak ten niecodzienny duet zawojował box-office. Przychód z biletów sprzedawanych na seanse "Barbie" szacuje się na 1,5 miliarda dolarów.

"Barbie" otrzymała aż osiem nominacji do Oscara, jednak nie dało się nie zauważyć wyraźnej szpili wymierzonej przez Akademię: nie doceniono ani Margott Robbie jako aktorki pierwszoplanowej, ani Grety Gerwig jako reżyserki. Ostatecznie statuetkę otrzymała jedynie Billie Eilish za piosenkę.

Gdy "Barbie" trafiła na streaming, a dokładnie na platformę HBO Max, z miejsca stała się przebojem i tygodniami nie opuszczała listy top10. Teraz nareszcie film trafi po raz pierwszy do telewizji naziemnej. W piątek, 17 października, o godz. 20.00 film będzie miał emisję na kanale TVN.

Jak się kręci erotyczne sceny w polskim filmie? Marta Nieradkiewicz o "Trzech miłościach", castingu i intymności na planie. A Piotr Domalewski o "Ministrantach", Kościele i hipokryzji. O tym w specjalnym odcinku Clickbaitu z festiwalu filmowego w Gdyni. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: