Ja, robot (I, Robot)
Wydawać by się mogło, że po filmie takim jak "Matrix" ciężko będzie zadziwić widza zarówno jeśli chodzi o efekty specjalne, jak i wizję przyszłości. Nowemu obrazowi Alexa Proyasa przychodzi to jednak z łatwością.
Jest 2035 rok. Ludziom w codziennym życiu na każdym kroku towarzyszą doskonałe roboty. W najbliższym czasie na rynku ma się ukazać jeszcze lepsza wersja maszyny. Tymczasem w siedzibie producenta robotów dochodzi do morderstwa głównego konstruktora. Śledztwo prowadzone przez detektywa Dela Spoonera (Will Smith) wykazuje, iż za zbrodnią stoi maszyna.
04.12.2006 18:07
Obraz w doskonały sposób łączy w sobie elementy kryminału, sensacji, akcji i science-fiction. Mamy więc misternie skrojoną zagadkę kryminalną, w której cyniczny i nieufny detektyw "z przeszłością" zostaje skonfrontowany z wyjątkową i nieobliczalną maszyną. Jak na dobry film sensacyjny przystało, w "Ja, robot" nie brakuje mylnych tropów, kobiety (Bridget Moynahan), która jeszcze nie wie, że znajduje się po niewłaściwej stronie oraz efektownych pościgów. Oprócz tego nowe dzieło Proyasa to widowiskowy film science-fiction. Już sama wizja przyszłości z niezwykłymi autostradami, samochodami i parkingami zapiera dech w piersiach. Również sceny walk między maszynami robią kolosalne wrażenie. To, co jednak przechodzi najśmielsze oczekiwania widzów, to sama fizjonomia robotów. Oglądając na dużym ekranie silikonowe, błękitno-stalowe twory nie można się oprzeć wrażeniu, że oto mamy do czynienia z nową erą kina. Aktorzy stają się zbędni, bowiem równie silne emocje co gwiazdy dużego ekranu, teraz potrafi wywołać
komputerowa kreacja.
Jednak dobry film science-fiction to przede wszystkim pomysł na ukazanie człowieka w przyszłości. I w tym przypadku Proyas wykazuje się najwyższym kunsztem. Wykorzystując twórczość mistrza gatunku - Isaaka Asimova, tworzy sugestywną wizję przyszłości opartą na współczesnych paranojach, a pod przykrywką hybrydy kryminału i hollywoodzkiego widowiska, rozważa problem relacji stwórcy i jego dzieła, duszy maszyn oraz niedoskonałości człowieka.
Oglądając podobne produkcje, można dojść do wniosku, iż wraz z rozwojem cywilizacji, ewoluować powinny także normy oceniania filmowych obrazów. Może w przyszłości doczekamy się, że "kreacja" aktorska robota zostanie nagrodzona Oscarem. Takie wyróżnienie powinno zostać przyznane już przy okazji tego filmu.