Wojna na obelgi. "Załamany starzec. Przez całe lata poniżał się"
Robert De Niro od lat należy do największych przeciwników Donalda Trumpa. Można już nawet powiedzieć, że stał się jednym z liderów opozycji. Tym razem starł się z najbliższym doradcą prezydenta Stephenem Millerem. Z obu stron padły mocne i obraźliwie słowa.
W maju tego roku, podczas ceremonii otwarcia Festiwalu Filmowego w Cannes, Robert De Niro obierał honorową Złotą Palmę i właściwe całą swoją mowę dedykował sytuacji politycznej w Stanach. "W moim kraju walczymy o demokrację, którą wcześniej braliśmy za pewnik. To dotyczy nas wszystkich, bowiem sztuka jest inkluzywna, łączy ludzi. Sztuka poszukuje prawdy, jest różnorodna, dlatego stanowi zagrożenie. Dlatego my jesteśmy zagrożeniem dla autokratów i faszystów" – powiedział aktor.
Hollywood kontra Trump
W ubiegłym tygodniu De Niro był jednym z liderów protestów, które odbyły się w Waszyngtonie oraz w innych miastach USA. Ruch "No Kings" nawiązuje do wydarzeń sprzed 250 lat, kiedy to Amerykanie zdecydowali, że nie chcą żyć pod rządami króla Jerzego III i ogłosili niepodległość.
"Mieliśmy dwa i pół wieku demokracji. Często trudnej, czasem chaotycznej, ale zawsze niezbędnej. I walczyliśmy w dwóch wojnach światowych, aby ją zachować. Teraz mamy potencjalnego króla, który chce ją odebrać. Króla Donalda I" – tak De Niro promował protestacyjną akcję.
W kolejnej wypowiedzi hollywoodzki aktor w mocnych słowach skrytykował głównego doradcę Donalda Trumpa, Stephena Millera, którego porównał do ministra propagandy III Rzeszy. "Widzimy to na każdym kroku. Trump nie będzie chciał nigdy odejść ze stanowiska. Zaaranżował to ze Stephenem Millerem, który jest Goebbelsem w tym gabinecie. Tak, jest i powinien się tego wstydzić" – wykrzyknął De Niro w programie "The Weekend" stacji MSNBC.
Stephen Miller, który też znany jest ze swoich ostrych wypowiedzi, odpowiedział w charakterystyczny dla siebie, "merytoryczny" sposób: "Robert De Niro to smutny, zgorzkniały, załamany starzec, który jest wściekły, bo od co najmniej 30 lat nie nakręcił filmu wartego obejrzenia. Przez lata poniżał się przed kamerami, grając jeden okropny film za drugim, i nikt nie traktuje go poważnie. Prawdopodobnie zaliczył najdłuższy ciąg klap, porażek i kompromitacji".