Jacek Kawalec: ''Randka w ciemno'' zaszkodziła jego karierze
12.01.2017 | aktual.: 12.01.2017 15:44
Przez lata swatał ludzi przed kamerami, teraz zaś zostanie papieżem. Oczywiście tylko na teatralnej scenie. Jacek Kawalec ogromną popularność zdobył jako prowadzący "Randki w ciemno". Jednak szybko okazało się, że ta sława miała również swoje złe strony. Gdy postanowił odejść z programu, mało kto traktował go poważnie i błyskawicznie wpadł do szufladki.
Niesłusznie, bowiem Kawalec - absolwent łódzkiej filmówki - wielokrotnie udowadniał, że posiada ogromny talent. Szkoda więc, że tak niewielu reżyserów dało mu szansę na pokazanie swoich umiejętności.
Prywatnie jest szczęśliwym mężem i ojcem. Choć, jak wyznawał, w jego życiu nie zawsze wszystko układało się tak, jak powinno, i żałował wielu popełnionych błędów.
Konflikt z córką
Swoją żonę Joannę poznał w Teatrze Komedia. On występował na scenie, ona była sekretarzem literackim.
- Podczas jednej z prób do "Kramu z piosenkami" Leona Shillera Asia przyglądała się naszej pracy z widowni teatru. W pewnym momencie mogło dojść do małej katastrofy. Upadł dość cenny rekwizyt, który ja złapałem w locie. Podobno właśnie wtedy wpadłem jej w oko - wspominał w "Polskiej Gazecie Krakowskiej".
Pobrali się i wkrótce na świat przyszła Kalina. Kawalec przyznawał, że popełnił mnóstwo błędów wychowawczych, często kłócił się z córką o drobiazgi. Na jakiś czas z powodu kiepskiej sytuacji finansowej musiał też wyjechać za granicę, gdzie pracował na budowie i jako dostawca pizzy. Tymczasem dziewczynce brakowało ojca i czuła się zaniedbana. Dopiero po czasie ich relacje uległy poprawie.
- Kalina wspierała go w walce o mieszkanie, którego o mało nie stracili przez niekompetencję urzędników. Pomagała także mamie wrócić do zdrowia, po tym jak załamała się nerwowo w tym trudnym okresie - czytamy w "Fakcie".
Martwi się o dzieci
Dziś Kawalec o swoich dzieciach mówi z dumą. Ale nie kryje, że nieco się też o nie martwi.
- Kajtek skończył we wrześniu 18 lat i teraz będzie zdawał maturę. To fajny gość, ale wiadomo, że świat nastolatka rządzi się swoimi prawami. Moim marzeniem jest, aby nabrał większej odpowiedzialności za siebie i swoje decyzje* - mówił w "Polskiej Gazecie Krakowskiej". *- Na razie niech więc zda dobrze maturę i dostanie się na przyzwoitą uczelnię.
Tęskni też za Kaliną, która wyprowadziła się do Londynu. Chciałby się z nią widywać nieco częściej. Ale pociesza go fakt, że córka nieźle sobie radzi.
*- Tam od fizycznych zajęć doszła do pracy w branży filmowej. Obecnie jest cenionym organizatorem produkcji. Pracowała choćby przy "Księdze dżungli", teraz zmieniła firmę i awansowała. I nikt jej nie zarzuca, że ktoś coś jej załatwił *- dodawał.
Pomogła mu Kinga Rusin
Kawalec szkołę aktorską ukończył w 1984 roku. Osiem lat później był już prowadzącym niezwykle popularnego programu "Randka w ciemno".
Jak się okazuje, posadę dostał po części dzięki Kindze Rusin.
- Doskonale pamiętam początek Jacka Kawalca w telewizji publicznej, bo jak ty brałeś udział w tym castingu do „Randki w ciemno”, to ja byłam jako tłumacz w komisji - opowiadała Rusin w programie "DD TVN". *- Co więcej, ja mówiłam, że to nie musi być wcale kobieta. Poniekąd może zawdzięczasz mi tę koszmarną karierę! *- dodawała ze śmiechem.
Życie po „Randce...”
Gdy Kawalec odszedł z "Randki w ciemno", wieszczono mu rychły koniec kariery. Tak bardzo kojarzył się bowiem z popularnym programem, że trafił do szufladki. On jednak zupełnie się tym nie przejmował i dalej robił swoje. Wreszcie mógł się w pełni poświęcić teatrowi. Śmiał się, że publiczność nieraz była zszokowana, kiedy pojawiał się na scenie.
- Gdy ludzie przychodzą do teatru i widzą mnie na scenie, podchodzą potem do mnie i dziwią się. Mówią: „O rany, to pan jest takim aktorem, nie wiedzieliśmy. Myśleliśmy, że pan to tylko prowadzący teleturnieju” - wspominał w "Fakcie".
Jego karierę „odczarowała” nieco rola w „Ranczu”. Dzięki niej przypominał o sobie i odzyskał dawną popularność. Wystąpił również w „Tańcu z gwiazdami” (na zdjęciu) i „Twoja twarz brzmi znajomo”.
Nie ma dla niego pracy
Kawalek zapewnia jednak, że nigdy nie żałował epizodu z "Randką w ciemno".
- Ten program dał mi popularność. Dziś, gdy aktorzy prowadzą programy, nie ma w tym nic dziwnego, nie są oni postrzegani tylko i wyłącznie jako prezenterzy. Ale ja prowadziłem „Randkę” wiele lat temu i mnie ludzie tak właśnie zapamiętali. A o tym, że grywałem wówczas w spektaklach Fredry czy Gombrowicza, wiedzieli tylko ci, którzy przychodzili do teatru - mówił w "Fakcie".
Dodawał również, że chętnie poprowadziłby jakiś program, jednak najwyraźniej brakuje dla niego zleceń.
- Jasne, że chciałbym wrócić do prowadzenia jakiegoś rozrywkowego show, ale na razie nie dostałem żadnej interesującej propozycji - mówił. - Mam nadzieję, że niebawem ktoś wpadnie na pomysł, jak ciekawie zagospodarować Kawalca.
„Ogromna odpowiedzialność”
Teraz aktor na razie nie musi obawiać się o brak zajęć, bo najwyraźniej ktoś wpadł na pomysł „zagospodarowania Kawalca”. Już w lutym odbędzie się premiera musicalu o życiu Jana Pawła II pt. "Karol".
Aktor nie kryje, że wcielenie się w polskiego papieża to dla niego zaszczyt, a zarazem prawdziwe wyzwanie.
Obok Kawalca na scenie zobaczymy Annę Wyszkoni, braci Cugowskich i Edytę Geppert.