Jacek Kawalec: ''Randka w ciemno'' zaszkodziła jego karierze
Po telewizji nikt nie traktował go serio
Przez lata swatał ludzi przed kamerami, teraz zaś zostanie papieżem. Oczywiście tylko na teatralnej scenie. Jacek Kawalec ogromną popularność zdobył jako prowadzący "Randki w ciemno". Jednak szybko okazało się, że ta sława miała również swoje złe strony. Gdy postanowił odejść z programu, mało kto traktował go poważnie i błyskawicznie wpadł do szufladki.
Niesłusznie, bowiem Kawalec - absolwent łódzkiej filmówki - wielokrotnie udowadniał, że posiada ogromny talent. Szkoda więc, że tak niewielu reżyserów dało mu szansę na pokazanie swoich umiejętności.
Prywatnie jest szczęśliwym mężem i ojcem. Choć, jak wyznawał, w jego życiu nie zawsze wszystko układało się tak, jak powinno, i żałował wielu popełnionych błędów.
Konflikt z córką
Swoją żonę Joannę poznał w Teatrze Komedia. On występował na scenie, ona była sekretarzem literackim.
- Podczas jednej z prób do "Kramu z piosenkami" Leona Shillera Asia przyglądała się naszej pracy z widowni teatru. W pewnym momencie mogło dojść do małej katastrofy. Upadł dość cenny rekwizyt, który ja złapałem w locie. Podobno właśnie wtedy wpadłem jej w oko - wspominał w "Polskiej Gazecie Krakowskiej".
Pobrali się i wkrótce na świat przyszła Kalina. Kawalec przyznawał, że popełnił mnóstwo błędów wychowawczych, często kłócił się z córką o drobiazgi. Na jakiś czas z powodu kiepskiej sytuacji finansowej musiał też wyjechać za granicę, gdzie pracował na budowie i jako dostawca pizzy. Tymczasem dziewczynce brakowało ojca i czuła się zaniedbana. Dopiero po czasie ich relacje uległy poprawie.
- Kalina wspierała go w walce o mieszkanie, którego o mało nie stracili przez niekompetencję urzędników. Pomagała także mamie wrócić do zdrowia, po tym jak załamała się nerwowo w tym trudnym okresie - czytamy w "Fakcie".
Martwi się o dzieci
Dziś Kawalec o swoich dzieciach mówi z dumą. Ale nie kryje, że nieco się też o nie martwi.
- Kajtek skończył we wrześniu 18 lat i teraz będzie zdawał maturę. To fajny gość, ale wiadomo, że świat nastolatka rządzi się swoimi prawami. Moim marzeniem jest, aby nabrał większej odpowiedzialności za siebie i swoje decyzje* - m ówił w "Polskiej Gazecie Krakowskiej". *- Na razie niech więc zda dobrze maturę i dostanie się na przyzwoitą uczelnię.
Tęskni też za Kaliną, która wyprowadziła się do Londynu. Chciałby się z nią widywać nieco częściej. Ale pociesza go fakt, że córka nieźle sobie radzi.
*- Tam od fizycznych zajęć doszła do pracy w branży filmowej. Obecnie jest cenionym organizatorem produkcji. Pracowała choćby przy "Księdze dżungli", teraz zmieniła firmę i awansowała. I nikt jej nie zarzuca, że ktoś coś jej załatwił *- dodawał.
Pomogła mu Kinga Rusin
Kawalec szkołę aktorską ukończył w 1984 roku. Osiem lat później był już prowadzącym niezwykle popularnego programu "Randka w ciemno".
Jak się okazuje, posadę dostał po części dzięki Kindze Rusin.
- Doskonale pamiętam początek Jacka Kawalca w telewizji publicznej, bo jak ty brałeś udział w tym castingu do „Randki w ciemno”, to ja byłam jako tłumacz w komisji - opowiadała Rusin w programie "DD TVN". *- Co więcej, ja mówiłam, że to nie musi być wcale kobieta. Poniekąd może zawdzięczasz mi tę koszmarną karierę! *- dodawała ze śmiechem.
Życie po „Randce...”
Gdy Kawalec odszedł z "Randki w ciemno", wieszczono mu rychły koniec kariery. Tak bardzo kojarzył się bowiem z popularnym programem, że trafił do szufladki. On jednak zupełnie się tym nie przejmował i dalej robił swoje. Wreszcie mógł się w pełni poświęcić teatrowi. Śmiał się, że publiczność nieraz była zszokowana, kiedy pojawiał się na scenie.
- Gdy ludzie przychodzą do teatru i widzą mnie na scenie, podchodzą potem do mnie i dziwią się. Mówią: „O rany, to pan jest takim aktorem, nie wiedzieliśmy. Myśleliśmy, że pan to tylko prowadzący teleturnieju” - wspominał w "Fakcie".
Jego karierę „odczarowała” nieco rola w „Ranczu”. Dzięki niej przypominał o sobie i odzyskał dawną popularność. Wystąpił również w „Tańcu z gwiazdami” (na zdjęciu) i „Twoja twarz brzmi znajomo”.
Nie ma dla niego pracy
Kawalek zapewnia jednak, że nigdy nie żałował epizodu z "Randką w ciemno".
- Ten program dał mi popularność. Dziś, gdy aktorzy prowadzą programy, nie ma w tym nic dziwnego, nie są oni postrzegani tylko i wyłącznie jako prezenterzy. Ale ja prowadziłem „Randkę” wiele lat temu i mnie ludzie tak właśnie zapamiętali. A o tym, że grywałem wówczas w spektaklach Fredry czy Gombrowicza, wiedzieli tylko ci, którzy przychodzili do teatru - mówił w "Fakcie".
Dodawał również, że chętnie poprowadziłby jakiś program, jednak najwyraźniej brakuje dla niego zleceń.
- Jasne, że chciałbym wrócić do prowadzenia jakiegoś rozrywkowego show, ale na razie nie dostałem żadnej interesującej propozycji - mówił. - Mam nadzieję, że niebawem ktoś wpadnie na pomysł, jak ciekawie zagospodarować Kawalca.
„Ogromna odpowiedzialność”
Teraz aktor na razie nie musi obawiać się o brak zajęć, bo najwyraźniej ktoś wpadł na pomysł „zagospodarowania Kawalca”. Już w lutym odbędzie się premiera musicalu o życiu Jana Pawła II pt. "Karol".
Aktor nie kryje, że wcielenie się w polskiego papieża to dla niego zaszczyt, a zarazem prawdziwe wyzwanie.
Obok Kawalca na scenie zobaczymy Annę Wyszkoni, braci Cugowskich i Edytę Geppert.