Jan Kociniak nie nadawał się na filmowego amanta, ale i tak się wybił. 16 lat temu przegrał walkę z rakiem
Jan Kociniak 8 listopada skończyłby 86 lat. Niestety, aktor zmarł, zanim przekroczył siedemdziesiątkę. W 2007 r. odszedł po długiej i ciężkiej chorobie.
Jan Kociniak dobrze wiedział, że nie zrobi kariery filmowej czy teatralnej jako amant. Ze względu na charakterystyczną urodę pisane mu były zupełnie inne role. Sam żartował, że właśnie z powodu wizerunku nie dostał się za pierwszym razem na upragnione studia aktorskie.
- Pierwszy egzamin oblałem, bo przyjmowano przystojnych - mówił w "Rzeczpospolitej". - W następnym roku przyjmowano charakterystycznych i dostałem się. Opiekunem mojego roku była wspaniała Stanisława Perzanowska. Zawsze mówiła nam prawdę, co umiemy, a czego powinniśmy się nauczyć i jak się zachować przy stole.
Kociniak miał nadzieję na to, że uda mu się wybić. Lekko nie było, tym bardziej, że jego młodzieńczy wygląd i brak zadatków na amanta nie ułatwiał sprawy. A jednak zaczął grać jeszcze na studiach, a skończył dopiero przed śmiercią. Jego ostatnim filmem był "Ryś" z 2007 r., w którym wcielił się w listonosza.
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" rozmawiamy o "Czasie krwawego księżyca" i prawdziwej historii stojącej za filmem Martina Scorsese, sprawdzamy, czy jest się czego bać w "Zagładzie domu Usherów" i czy leniwiec-morderca ze "Slotherhouse" to taki słodziak, na jakiego wygląda. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.
Jan Kociniak nie mógł przebierać w rolach przez twarz dziecka?
- Teatr mnie teraz rozpieszcza, ale nie zawsze tak było - mówił dojrzały już Kociniak w "Tele Tygodniu". - Ze swoimi warunkami nigdy nie myślałem o zagraniu Hamleta. Profesor Stanisława Perzanowska, opiekun mojego roku w warszawskiej PWST, mówiła mi dawno temu, że z twarzą dziecka przyjdzie i w teatrze swoje odczekać - tak gdzieś do pięćdziesiątego któregoś roku życia. Dopiero gdy przyjdzie wiek, który odciśnie na twarzy dziecka wyraźne piętno, wtedy otworzą się nowe możliwości.
Kociniak robił karierę na scenie, ale nie tylko. Widzowie mogli oglądać go też w filmach i serialach, na przykład w "Rękopisie znalezionym w Saragossie", "Niewiarygodnych przygodach Marka Piegusa", "Lalce", "Misiu", "Komediantce" czy "Bożej podszewce". Przez lata wcielał się bezdomnego Wolnego w "Złotopolskich", grał też Lucjana Michalaka w "Samym życiu".
Kociniak i "Wielokropek"
Kociniak zdawał sobie sprawę z niedostatków urody, które sprawiały, że mógł zapomnieć o roli amantów. Ale nie wiedział, że charakterystyczny wizerunek pomoże mu w byciu zabawnym. Gdy w latach 60. razem z Janem Kobuszewskim zaczął pojawiać się w programie rozrywkowym "Wielokropek", nie podejrzewał, że odniesie sukces. Miał tylko 26 lat, był świeżo po studiach.
- To była cotygodniowa, dwudziestominutowa satyra na codzienność, na leniwych kelnerów, chamskich sprzedawców, niesolidnych rzemieślników, dokuczliwych biurokratów, nietrzeźwych kierowców w komunikacji miejskiej i tak dalej - wspominał Kobuszewski.
- "Wielokropek" w istotny sposób zaważył na moim życiu artystycznym – opowiadał Kociniak w "Rzeczpospolitej". - Nie spodziewałem się, że zostanę zakwalifikowany jako ten śmieszny. Przez wiele lat było cienko z propozycjami filmowymi i telewizyjnymi. Za to sprawdzałem się na estradzie, bo program podobał się publiczności.
Był Guciem i Kubusiem Puchatkiem
Kociniak działał jako satyryk, aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Był wszechstronny, a widzowie darzyli go sympatią. Ale to przecież nie wszystko. Gwiazdor dał się poznać także najmłodszej publiczności.
To on użyczył swojego charakterystycznego głosu dwóm ważnym postaciom - Guciowi z kreskówki o przygodach pszczółki Mai i Kubusiowi Puchatkowi.
Kociniak miał wsparcie żony
Jan Kociniak rozwijał się zawodowo, jednocześnie układając sobie życie prywatne. Miał 31 lat, gdy poznał swoją ukochaną Hannę. Spotkali się na urodzinach Andrzeja Zaorskiego, natychmiast między nimi zaiskrzyło. Podobno jeszcze tego samego wieczoru aktor oświadczył się Hannie, która na imprezę urodzinową znajomego przyszła z siostrą. Obie słynęły z urody.
W 1970 r. zakochani wzięli ślub. Ich świadkiem był przyjaciel i kolega Kociniaka z "Wielokropka" Jan Kobuszewski. Starszy z aktorów przyznał później: - Janek był nieprawdopodobnie wiernym i uczciwym mężem.
Jan Kociniak zmarł na raka żołądka
Kociniak uwielbiał swoją Hanię. Brat stryjeczny Jana, Marian Kociniak (również popularny aktor) zdradził w programie "Taka miłość się nie zdarza": - Jasiek był okrąglutki i tłuściutki, a Hania była smukłą, piękną damą. No więc czymś ją musiał ująć. Janek był bezgranicznie w niej zakochany i bez niej całkowicie zagubiony.
Małżonkowie zdecydowali, że ze względu na stan zdrowia Hanny nie będą mieli dzieci.
- To była rzecz świadomego wyboru wynikająca z mojego zdrowia. Podjęliśmy tę decyzję wspólnie - tłumaczyła żona aktora.
Decyzji nie zmienili. Życie wypełniały im praca, podróżowanie, hobby. Byli ze sobą aż do śmierci Jana. W kwietniu 2007 r. Kociniak zmarł na raka żołądka. Do końca wierzył, że uda mu się pokonać chorobę.