Jerzy Nasierowski: enfant terrible polskiego kina wraca do gry
25.05.2016 | aktual.: 22.03.2017 12:26
„Złodziej”, „Żyd”, „antychryst”, czy też, jak nazwał go Jerzy Urban, „pierwszy pedał III Rzeczpospolitej”. I morderca. A przynajmniej tak do tej pory widzą go niektóre media.
„Złodziej”, „Żyd”, „antychryst”, czy też, jak nazwał go Jerzy Urban, „pierwszy pedał III Rzeczpospolitej”. I morderca. A przynajmniej tak do tej pory widzą go niektóre media.
W latach 60. Jerzy Nasierowski był jednym z najpopularniejszych i najbardziej lubianych aktorów. Przystojny, inteligentny, dobrze wyglądał przed kamerami. Dzięki temu mógł realizować się zawodowo – na brak propozycji nie narzekał, a kobiety za nim szalały.
On jednak, żądny przygód, za namową kochanka, zaryzykował wszystko, dając się wciągnąć w przestępczy proceder.
I wreszcie spotkała go kara, choć niewspółmierna do winy – oskarżono go o morderstwo i skazano na 25 lat pozbawienia wolności za czyn, którego nie popełnił. Krzywdzący wyrok zaprzepaścił jego aktorską karierę.
Dziś, jak czytamy w tygodniku „Newsweek”, Nasierowski po latach przerwy wraca na scenę. Wszystko za sprawą sztuki „Dogville” i Wojciecha Malajkata, dyrektora artystycznego Teatru Syrena,* który wbrew ciągle nieprzychylnym opiniom środowiska postanowił dać mu szansę.*
Młodzieniec z potencjałem
Urodził się 27 maja 1933 w Grochach. Po ukończeniu Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie trafił na scenę, a stamtąd – gdy branża zachwyciła się jego nieprzeciętnym talentem i urodą – prosto na plan filmowy.
Pojawił się między innymi w debiutanckim „Zamachu” Jerzego Passendorfera z 1958 roku i późniejszej o pięć lat, głośnej „Godzinie pąsowej róży” Haliny Bielińskiej.
Po tym ostatnim filmie stał się gwiazdą – zachwyciła się nim nawet zagraniczna krytyka. Wszyscy byli zgodni, że Nasierowskiemu pisana jest wielka kariera.
Grzeczny chłopiec z dobrego domu
On sam tak wspominał swoją karierę aktorską:
- Zagrałem sporo niemałych ról na scenie i w teatrze TV. Jeszcze na żywo, ze studia* – mówił w magazynie „Ha!art”. *- Niezapomniane emocje. W filmie tylko kilka. Wyglądałem na grzecznego (he, he) chłopca z dobrego domu, a duży ekran zaludniali wtedy młodzi robotnicy i chłopi. Lub odrażający wrogowie klasowi.
I choć obecnie zobaczenie go na ekranie graniczy z cudem – ostatnio mignął w „Wałęsie” – Nasierowski nie zrezygnował z kina. Śmiał się nawet, że ma dla siebie idealną rolę:
- Dziś, ze swą posępną maską, przypuśćmy, dość młodego starca, byłbym świetny na każdy czarny charakter. Te lata praktyki…
Zszedł na złą drogę
Uwielbiany przez tłumy, otoczony luksusami, brylował w towarzystwie,obracając się wśród największych polskich gwiazd. Ale wreszcie się doigrał.
Nasierowski nigdy nie ukrywał swoich skłonności homoseksualnych, choć nie miał szczęścia w doborze partnerów. Jego kochankiem został młodszy od niego o dwie dekady 16-letni Andrzej, hydraulik, który po godzinach dorabiał sobie robiąc włamy.
To on namówił aktora, aby towarzyszył mu w „skokach”. Nasierowski, zakochany, znudzony swoim dotychczasowym życiem, nie protestował długo i wkrótce wszedł na drogę przestępstwa, okradając domy majętnych obywateli – w tym również swoich znajomych.
Skazany za prawdę
Któregoś dnia Andrzej z kolegą – ale bez Nasierowskiego – napadli na dom aktorki Miry Zimińskiej. Gdy natknęli się na gosposię, związali ją i zakneblowali tak mocno, że kobieta zmarła. O morderstwo oskarżono najpierw dwóch chłopców z poprawczaka, którzy po torturach przyznali się do winy. Nasierowski, bojąc się, że niewinni poniosą karę, postanowił zgłosić się na policję i powiedzieć prawdę.
Nie wiedział, że tym samym wydał na siebie wyrok.
- Uratowałem od stryczka (tak, tak!) trzech chłopaków znanych mi z gazet – opowiadał w magazynie „Ha!art”. - W trakcie ich procesu ujawniłem faktycznych sprawców tej "ich" zbrodni. A ci ujawnieni, z zemsty, bez dowodów, mnie jako rzekomego inspiratora. Sprawa tych uniewinnionych chłopaków, a wcześniej ich tortury, była kompromitacją tamtej sprawiedliwości. Namacalną!
''Ten morderca przykleił się do mnie na amen''
- Słynny dziś adwokat Jacek W., ani się nie zająknął, że z własnej woli się wystawiłem, ratując przed szubienicą niewinnych ludzi. Dostałem 25 lat. Proces był jednak pokazowy, posługując się mną, chciano utrzeć nosa elitom artystycznym. Był rok 1973 – powiedział w wywiadzie dla „Machiny”.
Pokazowy proces Jerzego Nasierowskiego jest uznawany przez historyków za najgłośniejszą sprawę karną w Polsce lat 70. Część z nich jest zdania, że wyrok miał uderzyć w ówczesne środowiska artystyczne i pokazać, że z władzą PRL-u nie ma żartów.
- Ten "morderca" wpierw mnie bawił – dodawał w „Ha!art”. - Jako totalna bzdura. Owszem, byłem prostym złodziejem. No, trochę niestety, bandziorem? Ale nie w tym przestępstwie. Nie był też ze mnie żaden "zdalnie kierujący napadem". I skazano mnie praktycznie na to dożywocie. Stąd moja rewizja nadzwyczajna, zgodnie z wiedzą prawniczą, obalająca ten wyrok, była bez szans. Jest. Bo któż by o nią wystąpił z urzędu. Mijały lata i ten "morderca" przykleił się do mnie na amen...
Pisarski i obywatelski niebyt
W więzieniu Nasierowski spędził ponad 10 lat. Wyszedł wcześniej między innymi dzięki wstawiennictwu Romana Bratnego. Ale czasu za kratami nie żałował.
- Te 10 i pół roku w pierdlu, to w sumie, najwspanialszy okres w moim życiu – mówił w magazynie „Ha!art”, tłumacząc, że to wtedy odkrył w sobie talent literacki. Jego książka „Zbrodnia i...” okazała się ogromnym hitem.
Po wyjściu z więzienia nie miał jednak do czego wracać. Fani o nim zapomnieli, rodzina się go wyrzekła.Dopiero po śmierci Zofii Nasierowskiej, kuzynki aktora i słynnej fotografki, jej córka nawiązała kontakt z wujem.
- Umarłem dla nich. Z wyjątkiem taty i siostry po kądzieli* – mówił. *- Moje pedalstwo było dla tych rodzinnych kołtunów taką "odrą" lub "świnką". "Wyrośnie z tego i się ożeni". Jak panicz z miłości do pokojówki? Lub do chłopaka stajennego?
Stale jest też na „cenzurowanym”, co uważa za wyjątkowo niesprawiedliwe.
- Dziś pełno dookoła różnych, bez cudzysłowu, co są przyjmowani na salonach u tych, którzy mnie wyrzucili za drzwi. A wszyscy oni wspólnie kradną, choćby robiąc przekręty zabójcze dla społeczeństwa. I mimo to są obcmokiwani przez mass media, które na "mordercę" Nasierowskiego aż się wzdrygają. Bo ja dalej najgorszy w Polsce? I się przede mną wszystkich ostrzega? Mnie skazuje się na pisarski i obywatelski niebyt?
Powrót na scenę
Jak czytamy w „Newsweeku”, już we wrześniu aktor wróci na scenę za sprawą roli w „Dogville”, sztuki na podstawie słynnego filmu Larsa Von Triera. Nasierowski wcieli się w narratora i główną postać intrygi.
- Nie mam wątpliwości, że Jerzy Nasierowski jako aktor poradzi sobie z zadaniem. Po konsultacjach z reżyserami Aleksandrą Popławską i Markiem Kalitą doszliśmy do wniosku, że pan Jerzy jest osobowością. I jesteśmy ciekawi jego wkładu artystycznego do przedstawienia - mówi Malajkat, przyznając jednocześnie, że udział Nasierowskiego wzbudził w zespole Syreny pewne wątpliwości.
W maju Jerzy Nasierowski kończy 82 lata, choć na swój wiek nie wygląda. Jak czytamy w reportażu „Wielki eksces” Anny Szulc i Rafała Gębura, aktor ciągle ćwiczy, ponadto w latach 90. poddał się operacji plastycznej (jego zdaniem niezbyt udanej) oraz implementacji włosów.
Nasierowski mieszka w skromnej warszawskiej kawalerce. Utrzymuje się z niewielkiej emerytury i pomocy rodziny, w tym hojności kuzyna-milionera zza granicy. Nadal pisze, jednak do tej pory żadne wydawnictwo nie było zainteresowane opublikowaniem jego twórczości. (sm/gk)