Joanna Kulig: Nie zadziera nosa, pozostała sobą
Niezależna, naturalna i bezpretensjonalna. A przy tym niezwykle otwarta, szczera, inteligentna i utalentowana. Podczas gdy rodzimi dziennikarze wolą skupiać się na nietwarzowym stroju Joanny Kulig, za granicą media rozpływają się nad jej niestandardową urodą, mocną osobowością i nieodpartą charyzmą.
Niezależna, naturalna i bezpretensjonalna. A przy tym niezwykle otwarta, szczera, inteligentna i utalentowana. Podczas gdy rodzimi dziennikarze wolą skupiać się na jej stylizacjach Joanny Kulig, za granicą media rozpływają się nad jej niestandardową urodą, mocną osobowością i nieodpartą charyzmą.
Aktorce, która 24 czerwca skończyła 33 lata, kariery mogłaby pozazdrościć niejedna koleżanka po fachu.
Mimo młodego wieku Kulig zdobyła szereg nagród, zagrała u boku wielu hollywoodzkich sław, a jednocześnie pozostała sobą i, jak zapewniają jej bliscy, nigdy nie zadziera nosa. A przecież ma ku temu powody.
Szansa na sukces
Tak naprawdę planowała zrobić wielką karierę jako... piosenkarka. Od najmłodszych lat była niezwykle muzykalna i kochała śpiewać. Kiedy miała 15 lat wystąpiła w „Szansie na sukces” z Grzegorzem Turnauem.
- Chodziłam do szkół muzycznych, najpierw podstawowej w Krynicy w klasie fortepianu, potem średniej w Krakowie w klasie śpiewu solowego. Tamten program wygrałam i to się rzeczywiście okazała moja szansa na sukces – mówiła w "Metrze".
Potem był występ w , udany, choć Kulig nie udało się powtórzyć poprzedniego sukcesu.
''W końcu polubiłam aktorstwo''
Aktorką została niejako przez przypadek – wszystko dlatego, że nie dostała się do wymarzonej szkoły muzycznej.
- Zdawałam do Akademii Muzycznej w Katowicach, ale się nie dostałam – opowiadała w magazynie "Pani".
- A papiery do szkoły aktorskiej w Krakowie złożyłam dlatego, że mieli wydział estradowy. Przyjęli mnie za drugim razem. Na początku trudno mi było się tam odnaleźć. Miałam problem z zajęciami z aktorstwa dramatycznego, przygotowywałam się do nich, ale ledwo zaliczałam na trójkę. Chciałam nawet zrezygnować i zdawać jeszcze raz do Katowic, ale jeden z profesorów, który wykładał na obu uczelniach, powiedział mi: "Aśka, po co ty chcesz tam iść? Tutaj nauczysz się nie tylko śpiewać, ale i grać, a piosenkarka musi wiedzieć, jak dobrze zaprezentować się na scenie". I tym mnie przekonał. W końcu połknęłam bakcyla i polubiłam aktorstwo - tłumaczyła Kulig.
Sądziła, że aktorstwo nie jest dla niej
Potem znowu przyszło zwątpienie. Zrezygnowała z etatu w teatrze, przekonana,* że aktorstwo nie jest jednak dla niej.*
Dopiero z czasem zmieniła zdanie i okazało się, że na brak propozycji nie może narzekać. Wystąpiła w kilku serialach (m.in. w „Szpilkach na Giewoncie”)
, a potem ruszyła na podbój show-biznesu.
Zachwyciła rolą Zuzanny w „Milionie dolarów” (na zdjęciu), zagrała u boku Juliette Binoche w „Sponsoringu” i z Ethanem Hawke'em w „Kobiecie z piątej dzielnicy”.
Pojawiła się nawet na chwilę w „Hansel i Gretel: Łowcy czarownic”, świetnie przyjętej „Idzie”, a według wielu była jedynym jasnym punktem filmu „Facet (nie)potrzebny od zaraz”. Ostatnio mogliśmy ją oglądać w ”Disco Polo” Macieja Bochniaka.
''Podchodzę do tego z przymrużeniem oka''
Choć nie jest typową pięknością, widzowie oszaleli na jej punkcie. Kulig została okrzyknięta seksbombą, a dziennik "San Francisco Chronicle" umieścił ją na liście 50 najponętniejszych aktorek, tuż obok Sofii Vergary, Salmy Hayek, Moniki Bellucci oraz Scarlett Johansson (więcej tutaj)
.
- To miłe, że zostałam zauważona na drugim końcu świata, ale na szczęście wciąż mam do takich rzeczy dystans – komentowała skromnie Kulig to wyróżnienie w magazynie "Elle".
- Podchodzę do tego z przymrużeniem oka – dodawała w "Pani". - Jak każda kobieta lubię się podobać i jestem wdzięczna naturze za warunki, którymi mnie obdarzyła, ale przecież nie chodzę z biustem na wierzchu. Na co dzień nie noszę szpilek ani spódniczki mini, wolę sportowy luz.
''Boże, jak by to wszystko cofnąć?''
Na sławie jej nie zależy, choć wyznaje, że płynące zewsząd wyrazy uznania sprawiają jej ogromną przyjemność.Jednak wciąż z trudem radzi sobie z popularnością.
- Kiedy nadeszła ta moja popularność, to się nawet przeraziłam, myślałam: „Boże, jak by to wszystko cofnąć?”. Ale oswajam się z tym – mówiła w "Zwierciadle".
- Czasami myślałam: „A jak mnie tak zaczną nachodzić!?”. A tu co, nawet na ulicach mnie nie rozpoznają... Poza tym spotykam się raczej z pozytywnymi głosami od widzów, więc jest łatwiej. Ale to i tak jest duży stres! Utrata prywatności to coś okropnego. Niby człowiek o tym marzy, ale gdy to przychodzi, to chciałby się schować.
''Ciekawi mnie, co przyniesie przyszłość''
Unika bankietów. Nie czyta o sobie w internecie. Trzyma się z dala od medialnego szumu.
Gra, ale wciąż stara się wygospodarować jak najwięcej czasu na śpiewanie. I wciąż pozostaje sobą.
- Jestem szczęśliwa* – wyznawała w magazynie _Pani_. *- Zrobiłam kilka ciekawych rzeczy, a jeszcze sporo przede mną. Uspokoiłam się i zrozumiałam, że nie wszystko trzeba mieć zaplanowane, że czasem należy zdać się na los, bo on przynosi dużo wspaniałych rzeczy. Uczę się chłonąć życie i cieszyć każdym dniem. Nie myślę za dużo ani o przeszłości, ani o przyszłości, bo ważne jest tu i teraz. Dojrzałam i czuję się znacznie bardziej kobieco, niż gdy miałam 20 lat. Bo kobiecość jest w głowie. Dopiero teraz jestem świadoma samej siebie.
I dodawała:
- Trochę boję się tej czterdziestki. Bo to jest kolejny punkt graniczny. Ale na pewno wyobrażam sobie siebie z dziećmi. Ciekawi mnie, co przyniesie przyszłość. (sm/gk)