John Wayne rasistą i homofobem. Upadek legendarnego kowboja
John Wayne stworzył swoimi rolami legendę Dzikiego Zachodu. Bez niego nie byłoby współczesnej Ameryki. Ale wywiad z 1971 roku, który właśnie wypłynął, rzuca na niego nowe światło. Wayne okazuje się odrażającym rasistą i homofobem.
05.03.2019 | aktual.: 05.03.2019 13:39
Jeśli wylądujecie kiedyś w Orange County, hrabstwie w Kalifornii, to wylądujecie na lotnisku im. Johna Wayne’a. A może nie zdążycie?
Tak samo, jak w Gdańsku ludzie i politycy domagają się usunięcia pomnika prałata Jankowskiego, tak w Kalifornii coraz głośniejsze są głosy, by pozbawić lotnisko w miejscowości Santa Ana imienia jego patrona.
Czymże mógł się narazić słynny, kultowy aktor, który był dotąd dla Amerykanów kwintesencją USA: biały, szlachetny, bohaterski kowboj. Rozsławił wartości Dzikiego Zachodu na cały świat w takich filmach, jak "Dyliżans", "Poszukiwacze" czy "Rio Bravo".
Bez Johna Wayne’a nie byłoby współczesnej Ameryki i takich prezydentów "kowbojów", jak Ronald Reagan czy George W. Bush Jr.
Haniebny wywiad
A jednak. Jeden z gorliwych studentów odkopał stary wywiad Wayne’a z magazynu "Playboy" z 1971 r. i się zaczęło.
Wayne został – pośmiertnie – oskarżony o rasizm i homofobię.
W wywiadzie aktor mówi, że biali powinni rządzić Ameryką tak długo, dopóki czarni mieszkańcy USA, Afro-Amerykanie, się nie poduczą i wyedukują.
- Wierzę, że biali powinni rządzić, dopóki czarni się nie podszkolą - mówi Wayne. - Nie może być tak, że zaraz padniemy przed nimi na kolana i damy im władzę. Trzeba ich nauczyć odpowiedzialności. Problem w tym, że czarni próbują się uczyć na uniwersytetach, nawet gdy nie zdali egzaminów i nie mają odpowiedniej wiedzy. Jak może uczyć się algebry ktoś, kto nie umie liczyć? To by nam drastycznie zaniżyło poziom edukacji. W sumie czarni nie powinni narzekać, bo w USA wiedzie im się bardzo dobrze.
Wayne chwali się też, że w dwóch wyreżyserowanych przez niego filmach grali czarni aktorzy, w tym w jednym z nich czarny aktor zagrał rolę służącego.
- To naturalne, że jak potrzebuję czarnego charakteru w filmie, biorę czarnego aktora - powiedział Wayne. - W sumie w świecie filmu powinno być 10 proc. czarnych, bo tylu ich jest w społeczeństwie. Ale z drugiej strony nie może być 10 proc. czarnych operatorów i kamerzystów, bo nie skończyli odpowiednich szkół.
Mało tego: w wywiadzie Wayne okazuje się też homofobem, narzekającym na ”pedalskie” filmy w stylu ”Midnight Cowboy” czy ”Easy Rider”.
- Jestem pewien, że za dwa-trzy lata Ameryka znudzi się tymi zboczonymi filmami – mówi Wayne.
Dostaje się też rdzennym mieszkańcom Ameryki.
- Nie uważam, żebyśmy ukradli im ziemię - mówi Wayne o Indianach. - Oni byli samolubni i chcieli jej całej dla siebie. Tak nie mogło być. Jak biali by przetrwali?
Nie może się bronić
Ten wywiad z 1971 r. już ma swoje konsekwencje. Publicyści apelują, że po czymś takim, lotnisko w Santa Ana powinno natychmiast zmienić nazwę patrona.
Publicysta gazety "The Los Angeles Times" pisze, że w 1971 r. Wayne wiedział doskonale, na czym polegała walka czarnych o prawa obywatelskie i równouprawnienie.
”Wayne wiedział, że 3 lata wcześniej, w 1968 r., został zastrzelony Martin Luther King. Wayne był po prostu rasistą. Nie podobało mu się, że czarni wywalczyli sobie coraz więcej praw. Nie był pierwszym naiwnym; mówił, co myśli. Nazwijmy więc to miejsce po prostu lotniskiem w hrabstwie Orange” – pisze publicysta Michael Hiltzik.
Rodzina Wayne’a broni aktora: - John udzielił wywiadu w innych czasach, 50 lat temu, a poza tym nie ma jak się bronić, bo nie żyje. Nie można skreślać czyjegoś całego życia na podstawie jednego wywiadu.
Inni obrońcy powołują się na koszty: zmiana nazwy to, ich zdaniem, zbyt duży wydatek, a poza tym lotnisko im. Johna Wayne’a przyciąga turystów, więc zarabia.