Johnny Depp o morderstwie Donalda Trumpa. "Kiedy ostatnim razem aktor zabił prezydenta?"
Johnny Depp nie ma ostatnio najlepszej prasy. Właśnie wyszło na jaw, że stoi na skraju bankructwa i że kłamał w sprawie przemocy domowej. Jednak 54-letni aktor zdaje się tym nie przejmować i płynie dalej. Podczas jednego z najsłynniejszych europejskich festiwali zażartował z morderstwa Donalda Trumpa. W USA na pewno nie uszłoby mu to na sucho.
Johnny Depp był gościem na słynny brytyjskim festiwalu Glastonbury. Aktor wraz z reżyserem Julianem Templem prezentował film "Rozpustnik" z 2004 r. przed ponad półtoratysięczną publicznością, która powitała go jak gwiazdę rocka.
Podczas rozmowy z tłumem fanów 54-letni gwiazdor został zapytany o Donalda Trumpa.
- Myślę, że potrzebuje pomocy. Jest wiele wspaniałych mrocznych, naprawdę mrocznych miejsc, w które mógłby się udać – rzucił aktor.
Na tym jednak się nie skończyło, bo aktor się rozkręcił.
-To tylko pytanie, nic nie insynuuję. Kiedy ostatnim razem aktor zabił prezydenta? – spytał się Depp, co wywołało entuzjazm tłumu.
Gwiazdor nawiązał w ten sposób do morderstwa Abrahama Lincolna, którego zabił aktor John Wilkes Booth w 1865 r.
- Żeby była jasność, nie jestem aktorem. Kłamię dla pieniędzy – powiedział Depp.
Podczas spotkania aktor podziękował za zaproszenie na festiwal. Wyjaśnieł też, dlaczego zdecydował się zagrać Johna Wilmota w "Rozpustniku".
- Zrobiłem ten film, ponieważ chciałem przypomnieć Brytyjczykom wielkiego poetę, za którym tak tęsknią. Ten koleś był jednym z największych autorów.